Rozdział 21

7 0 0
                                    

Dzisiaj dzień Krajobrazów Strachu. Wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani tym faktem.
W południe zebraliśmy się na stołówce, aby coś zjeść. Tobias wytłumaczył nam także, na czym będzie polegał dzisiejszy dzień. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
Około piętnastej poszliśmy do specjalnej sali, w której odbywały się Krajobrazy. Miałam małego stresa, ale moi przyjaciele robili wszystko, by co załagodzić więc ja też zbytnio się nie przejmowałam.
Staliśmy całą paczką przy ścianie. Wszyscy byli już po. W środku był Ed i została tylko nasza szóstka.
-Kto wchodzi pierwszy?-spytał Thomas.
-Któryś z was. Przecież jesteście odważni.-odparłam.
-Nie, panie przodem.-zaśmiał się.
-Odstąpmy od reguły.-rzekłam.-Faceci przodem. No śmiało.
-Dobra jak nikt nie chce to ja idę.-Max powiedział i poszedł w stronę wejścia do Krajobrazu Strachu.
-No to pierwszego mamy za sobą. Kto następny?-zapytałam.
Jacob podniósł rękę.
-Zgłaszam się.-odrzekł.
Po kilku minutach przyszedł Max.
-I jak Kochanie?
-4 minuty i pięć słabości.
Do symulacji wszedł już kolejny z przyjaciół. Oglądaliśmy z zaciekawieniem jak radzi sobie ze swoim strachem. Szło mu całkiem nieźle.
  Gdy zostałam tylko ja stres zaczął się nasilać. Max to zauważył i mocno mnie przytulił.
-Ej Isa. Nie denerwuj się. Będzie dobrze. Dasz sobie radę.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam.
-Gotowa?-spytała Tris.
-Tak. Jestem zwarta i gotowa.

Jestem w domu. Siedzimy przy stole i jemy posiłek. Rozmawiamy. Nagle przez okna wchodzi armia Erudytów. Zaczynają strzelać.
Jeden z nich przykłada lufę do głowy mojej rodzicielki.
-Zostaw ją! Słyszysz! Zostaw! Odłóż broń!-krzyczę, ale na próżno. Padają strzały. Mama upada.
-Mamo nie!!-klękam obok niej. Było już za późno. Usłyszałam jak padają kolejne strzały. Obok mamy leżał już tata.
-Nie! Dlaczego jesteście takimi potworami!!-krzyczałam przez łzy.
Widziałam, że Natalii też było ciężko, ale mimo to uspokajała mnie na wszelkie sposoby. Jednak ja nie przestawałam płakać.
Chwilę potem znajduję się w ciemnym lesie. Słyszę szum. Zza krzaków wyskakuje wielki wilk. Wpadam w panikę. Wkładam ręce do kieszeni bluzy i szukam jakiejś broni. Mam nóż. Wyjmuję go i wyciągam przed siebie. Wilk warczy. Czuję jak jego białe kły mają ochotę ugryźć moją nogę. Muszę się bronić. Muszę go zabić. Lecz wewnętrzny głos każe mi uciekać. Zamykam oczy i powoli się cofam. Zwierzę idzie krok w krok za mną. Nie mogę tak dłużej. Muszę się chronić. Zwabiam drapieżnika w pułapkę i wbijam mu nóż w plecy. Z wilka sączy się krew. Upada. Nie ma siły wstać, a ja uciekam.

Wyszłam cała rozstrzęsiona i zapłakana.
-Łał. Dwie słabości i czas najszybszy- 3 minuty.-Tobias podał mój wynik. Za plecami poczułam Maxa. Objął mnie w pasie i mocno przytulił.
-To było straszne. Ja..nie chce..
-Cii..już dobrze Mała. Jestem przy Tobie.-szepnął, a ja wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
Gdy się uspokoiłam wróciłam do Jamy. Posiedziałam chwilę z moimi przyjaciółmi, ale chciałam pobyć sama więc postanowiłam udać się na mały spacer po naszej Bazie.
-Idę się przejść. Sama.-powiadomiłam ich.
Udałam się w stronę przeciwną niż zwykle, bo nie chciałam, aby Maksik mnie zauważył. Weszłam po schodach, bo z góry jest widok na taką  fajną przepaść. Ekstra!! Jednak na przedostatniej platformie zamurowało mnie i zaczęłam głośno krzyczeć. Nad przepaścią stała jakąś osoba, która chciała skoczyć. Próbowałam do niej podejść, ale zagroziła mi, że mnie zastrzeli.
-Zabijesz się jeśli skoczysz! Nie rób tego!-krzyczałam. Jednak to nie pomogło. Człowiek ten puścił się krawędzi i spadł do wody. Nie przeżył. Zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć. Nie miałam siły nawet po kogoś biec. Po prostu usiadłam i płakałam.
Obok mnie szybko znalazł się mój chłopak.
-Iska co się stało i co Ty tutaj robisz?-usłyszałam jego głos.
-Max. Tam, ktoś spadł i się zabił. A ja to widziałam, rozumiesz. Człowiek zabił się na moi oczach.
-Jeju Maleństwo. To nie jest Twoja wina.
-Nie słuchał mnie, a ja chciałam go powstrzymać.
-Cii..spokojnie. Zaczekaj tu. Pójdę po Cztery.
Po pięciu minutach Tobias i Tris znaleźli się już obok mnie.
-Isabello Max opowiedział nam po krótce co się stało. Zgaduję, że nie chcesz o tym opowiadać?-zaczął.
-Mogę opowiedzieć.-zaczęłam.- Chciałam się przejść więc wyszłam na mały spacer. Przyszłam tu, bo lubię to miejsce. Jednak na tym schodku się zatrzymałam i zauważyłam jak ktoś stoi na krawędzi i chce skoczyć więc chciałam podejść do niej, aby pomóc. Jednak zagroziła mi, że mnie zastrzelić. Zaczęłam rozmawiać z tym człowiekiem, ale on puścił się krawędzi i na moich oczach spadł.-opowiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Mocno wtuliłam się w ciało Maxa.
-Okej. Isa. Ochłoń. My zajmiemy się całą sprawą.
-Chodź Skarbie. Pójdziemy do Jamy, weźmiesz prysznic i położysz się spać, bo dużo przeszłaś.-Max złapał mnie za rękę i poszliśmy korytarzem.
Weszliśmy do Jamy. Mój chłopak powiedział reszcie co zaszło, a oni zapewnili go, że się mną zajmą.
Ja marzyłam tylko o tym, aby zasnąć i o tym zapomnieć. Jednak nie tak szybko dam radę...
W nocy obudziłam się przez sen. Śniło mi się to dzisiejsze wydarzenie. Nie chciałam być sama, a wszyscy już spali. Wzięłam więc ubrania i poszłam do pokoju Maxa.
-Iska? Coś się stało?- Maksik jeszcze nie spał.
-Śnił mi się ten człowiek. Mogę spać dziś u was?-szepnęłam.
-Jasne, że tak Kochanie. Kładź się na moim łóżku. Ja będę spał na podłodze.
Weszłam pod kołdrę. Pachniała jego perfumami. Zasnęłam lecz nie na długo.
-Nie! Nie rób tego! Proszę Cię! Zejdź!-krzyczałam.
-Isa. Co jest? Znowu ten sen? Cała mokra jesteś.
Rzeczywiście obudziłam się cała spocona i zapłakana.
-Tak. Znowu to samo. Ja tak bardzo się boję. Max. Śpij ze mną proszę.
-Dobrze Skarbie.
Położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Czułam się bezpiecznie. Potrzebowałam jego bliskości. Jego ręka objęła mnie mocno. Czułam jego obecność.
-Dobranoc Max.
-Dobranoc Isa. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-szepnęłam i pocałowałam w policzek.
Odwzajemnił to i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
-----------------------------------------------------------
955 słów. Powoli zbliżamy się do końca opowiadania. Ale spokojnie. To nie jest koniec mojej przygody z Wattpadem. Mam pomysł na kolejną książkę.
Inną czcionką opisana jest symulacja w Krajobrazie Strachu.
Jak podobał się wam rozdział?
Do następnego😘

Divergent- A new history Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ