Rozdział 4

19 2 0
                                    

-Czy teraz powiesz mi gdzie spędziłaś ranek?- Emma nie dawała za wygraną i po godzinie znowu mnie zapytała.
-Odwiedziłam bardzo ciekawe miejsce.
-Ale sama? Wypuścili Cię?
-A co Ty książkę o mnie piszesz?- zapytałam ze złością, bo zaczęła mnie irytować.
-Nie, ale martwię się o moją przyjaciółkę.
-No dobrze. Więc nie byłam tam sama. Ale nie mogę powiedzieć Ci z kim.
-Ale Ty jesteś. Najlepszej przyjaciółce nie powiesz?-Em się zdenerwowała.
-Bardzo bym chciała, ale zrozum, że nie mogę.
Chyba się trochę fochnęła, bo przez godzinę się nie odzywała.

Po południu zebraliśmy się na arenie, aby zobaczyć tabelę wyników.
Znowu byłam na 1 miejscu. Nie wspominam o osobach, które odpadają, bo nie integrowałam się z nimi i nawet ich nie znam, więc się nie zagłębiam. Martina tym razem była lepsza od Emmy. Były kolejno na 5 i 6 miejscu, tak jak wcześniej.
-Sztywniaczka jest za dobra.-usłyszałam za moimi plecami rozmowę dwóch chłopaków.
-Masz rację Thomas. Trzeba ją pokonać.
Zerknęłam na tablicę wyników: Thomas był na 3 miejscu, a ten drugi to pewnie Jacob, który zajmował miejsce zaraz za mną.
Myślą, że tak łatwo im ze mną pójdzie? To grubo się mylą. Isabella Murphy z Altruizmu dopiero się rozkręca i nie pokazała jeszcze wszystkich swoich możliwości.
Poszliśmy do Jamy. Ci sami chłopcy, którzy stali za mną na arenie podeszli do mnie i moich przyjaciółek.
-Ty jesteś Isa, prawda?-przytaknęłam.
-A masz ochotę na mały spacer?-zapytał jeden z nich.
-W sumie czemu nie.-jestem ciekawa czego chcą.- Chodźcie.
Przedstawili mi się i poszliśmy korytarzem. Zatrzymaliśmy się przy salonie tatuażu.
-Wchodzimy?-zapytał Thomas.
- Ja już mam.-odsłoniłam rękę i pokazałam im.
-Łoo...ale ładny. Ej Thomas, chodź ja też chcę.-Jacob podniecił się jak małe dziecko.
-Spoko idźcie. Poczekam tutaj na was.-powiedziałam.
Po pół godzinie znowu znaleźli się obok mnie.
-Pokażcie swoje tatuaże.- rzekłam do nich i moim oczom ukazały się: u Jacoba- pociąg, a u Thomasa- wieża.
-Czemu akurat pociąg i wieża?-zapytałam, bo nie bardzo wiedziałam co to ma oznaczać.
-Wszystkiego się dowiesz. A teraz chodź.-Thomas złapał mój nadgarstek i pociągnął za sobą.

Zaprowadzili mnie w miejsce, w którym nie byłam. Tylko skąd znają zakamarki Nieustraszonych? Jeszcze nie wiem.
Był to duży plac, dookoła porośnięty  drzewami i krzewami. Było tam też urwisko.
-No więc jesteśmy na miejscu.-rzekł Thomas.
-I co niby chcecie mi tu pokazać?-zapytałam.
-Skoro jesteś taka dobra to wchodzisz na skarpę i skaczesz. My też.-Jacob uśmiechnął się szyderczo.
-Dobra, ale Ty pierwszy.-zaproponowałam.
-Ehh, no okej.
Skoczył, ale nie wylądował dobrze. Spadł na brzuch. Następnie przyszła kolej na mnie. Stanęłam na krawędzi urwiska i oderwałam się od podłoża. Lądując przykucnęłam, ale zrobiłam to na dwóch nogach.
Potem skoczył Thomas.
-Ej, bo Ty serio jesteś dobra. Wiemy, że słyszałaś to co  mówiliśmy na arenie i chcielibyśmy Cię przeprosić. Zostaniemy przyjaciółmi?-Jacob wygłosił przemowę.
-Nie gniewam się i pewnie, bądźmy przyjaciółmi.
- To chodź przyjaciółko. Wracajmy, bo będą nas szukać.

Po powrocie powiedziałam wszystko Emmie i Martinie. Dziewczyny zazdrościły mi takiej przygody. Jutro dzień wizyt. Bardzo chciałabym spotkać się z rodzicami i Natalią. Mam nadzieję, że ich zobaczę.
-----------------------------------------------------------
Trochę krótszy 513 słów. Komentujcie, dawajcie gwiazdki.

Divergent- A new history Where stories live. Discover now