EMILY POV.
Złapałam Amy za rękę i opuściłyśmy autobus. Wzięłam telefon do ręki i po raz kolejny sprawdziłam na jakiej ulicy leży biurowiec Harrego. Dziewczynka szła koło mnie i uśmiechała się, gdy płatki śniegu spadały jej na twarz. W pewnym momencie kucnęłam i ulepiłam śnieżkę, następnie rzucając ją w nic nieświadomą dziewczynkę. Amy zaczęła się głośno śmiać i zaczęła się bitwa stulecia. Przemoczone do suchej nitki ruszyłyśmy dalej. Po kilku minutach stanęłyśmy pod oszklonym budynkiem. Wzięłam Amy na ręce i dość niepewnie weszłam przez ogromne drzwi do nowocześnie urządzonego holu. Recepcjonistka zmierzyła mnie wzrokiem i zapytała:
- A pani do kogo?
- Ja? Do pana Stylesa...- powiedziałam poprawiając dziewczynkę na rękach.
- Pan Styles nie ma czasu na prywatne pogaduszki - powiedziała uśmiechając się z wyższością.
Usiadłam ze śpiącą dziewczynką na kanapie i czekałam nie wiem na co. W pewnym momencie zauważyłam Adama. Szybkim krokiem do niego podeszłam.
- Adam, musisz mi pomóc. Wiesz gdzie jest Harry?
- Jest u siebie w biurze. Chodź zaprowadzę cię.
Wnętrze biurowca miało surowy i elegancki wygląd. Ściany przeważnie były w różnych odcieniach szarości, a dodatki były białe albo czarne. Po drodze mijaliśmy dużo gabinetów, ale żaden nie należał do Harrego. Na 2 piętrze, na przeciwko windy był pokój, który jako jedyny nie miał czarnych drzwi. Drzwi zrobione były z ciemnego, brązowego drewna. Jak się później okazało, był to gabinet Harrego.
Zapukałam delikatnie i czekałam do momentu, w którym usłyszałam twarde " wejść ". Niepewnie otworzyłam drzwi i od razu napatoczył mi się brunet, który siedział za biurkiem takiego samego koloru co drzwi.
Gdy mnie zobaczył, szybko wstał z fotela i podszedł w moją stronę.- Emily, co ty tu robisz? Dlaczego zabrałaś Amy z przedszkola? Dlaczego ona jest cała mokra? - zapytał, patrząc na mnie gniewnym wzrokiem.
- Tak w ogóle, cześć Harry. Ciebie też miło widzieć. Przyjechałam z Amy do ciebie do firmy, bo płakała.- powiedziałam opryskliwie.
- I przez głupi płacz targałaś ją przez pół miasta? - zapytał podwyższonym głosem i tym czynem obudził Amy, która zaczęła płakać.
Stwiedziłam, że jeśli on będzie na mnie krzyczał, to ja z nim dyskutować nie będę. Usiadłam z płaczącą dziewczynką na kanapie i zaczęłam ściągać z niej mokre ubranka. Trzęsła się z zimna, dlatego ściągnęłam swój sweter i ubrałam go na nią. Przytuliłam ją do siebie, a ona wtuliła się w moją szyję i usnęła.
- Tak, przez głupi płacz ciągnęłam ją tutaj. A wiesz dlaczego płakała? Bo brakuje jej twojej uwagi. - powiedziałam kładąc małą na kanapie i ubierając mokrą jeszcze kurtkę.
- Nie miałaś prawa zabierać ją z przedszkola bez poinformowania o tym mnie.
- Brakuje jej ciebie. Mi też zależy żeby Amy miała szczęśliwe dzieciństwo. A wiesz dlaczego? Bo ja w domu dziecka nigdy go nie miałam. Nikt się o mnie nie troszczył. - mówiąc te słowa płakałam. Chciałam pomóc, ale wyszło jak zwykle.
- Emily, przepraszam, że...
- Skończ Harry. Nienawidzę gdy ktoś się nade mną lituje. Postaram się już nie wtrącać w twoje sposoby wychowania córki. Cześć.
Wybiegłam z biurowca płacząc. Było mi zimno, bo mój sweter miała Amy. Byłam załamana przebiegiem ostatnich dni. Jednak nie wiedziałam, że miał to być czubek góry lodowej z którą miałam się zderzyć.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej słoneczka ♡,
muszę robić niemiecki, ale mi się tak bardzo nie chce....DZIĘKUJĘ ZA 400 WYŚWIETLEŃ ♡♡♡
《za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam》Do następnego, buźka x
CZYTASZ
Perfect Father || h.s
FanfictionHarry Styles - dwudziestopięcioletni brunet z burzą loków na głowie i oczami w kolorze głębokiej zieleni. Dumny, samotny ojciec z krawatem na szyi i aktówką w ręce. Jako szef jednej z większych firm w Nowym Yorku jest wymagającym i chłodnym biznesme...