•13•

507 14 1
                                    

EMILY POV.

Minął kolejny monotonny tydzień mojego życia. Był poniedziałek i zaczął się grudzień. Na dworze było już ciemno i prószył śnieg. Wstałam o godzinie 6:30 i ubrałam swój ciepły szlafrok. Udałam się do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą, by się rozbudzić. Na śniadanie zjadłam kanapki z serem żółtym i pomidorem i wypiłam ciepłą herbatę owocową. Było zimno, więc postanowiłam, że ubiorę ciepły, cielisty sweter i jeansy. Włosy związałam w kitkę, bo miałam zamiar ubrać szalik. Pomalowałam rzęsy tuszem i usta pomadką ochronną. Na nogi ubrałam kozaki, wzięłam swoją torebkę do ręki i opuściłam mieszkanie. Żeby dojść na przystanek autobusowy musiałam przejść przez tą ciapę, która leżała na chodniku. Moje ręce zamarzały, ale w końcu przyjechał autobus i mogłam się ogrzać. Pod przedszkolem byłam koło godziny 7:30. W drzwiach mijałam się z rodzicami prowadzącymi swoje pociechy do placówki. Po dokładnym wytarciu butów udałam się do przebieralni, by odwiesić płaszcz oraz szalik i zostawić torebkę w szafce. Po zmienieniu kozaków na wygodniejsze trampki skierowałam się w stronę sali, w której były dzieci. Usiadłam na dywanie i zaczęłam się bawić z Johnem - 4letnim chłopczykiem z burzą blond włosów na głowie. W pewnym momencie drzwi od przedszkola otworzyły się i stanął w nich Harry z Amy, która trzymała go za rękę. Dziewczynka wyrwała się z uścisku ojca i podbiegła w moją stronę.

- Cześć Emily. Nie mogłam się doczekać zabawy z tobą. - powiedziała przytulając się do mnie. Inne dzieci tak nie reagowały, gdy mnie widziały, ale mniejsza z tym.

- Ja też Amy - powiedziałam spuszczając wzrok i czując na sobie uważne spojrzenie Harrego.

- Kochanie idż zmienić buty - powiedział brunet patrząc na swoją córkę i żegnając się z nią. - Emily, dlaczego wtedy uciekłaś?

- Nie chciałam przeszkadzać - skłamałam. A co miałam powiedzieć? Sorry Harry, ale trójkąty mnie nie interesują?

- Nie przeszkadzałaś - powiedział lekko zmieszany.

- Przepraszam Harry, ale muszę iść do dzieci. Do zobaczenia - powiedziałam, uśmiechając się sztucznie.

- Do zobaczenia Emily.

W sali wszystkie dzieci siedziały na wykładzinie i bawiły się ze sobą. Wszystkie oprócz Amy, która siedziała w rogu ze spuszczoną głową. Postanowiłam, że z nią porozmawiam.

- Amy, czy coś się stało? - zapytałam, siadając koło dziewczynki.

- Smutno mi, bo tata cały czas jest w pracy i nie ma dla mnie czasu. Tylko ty się ze mną bawisz - powiedziała, po czym przytuliła się do mnie i zaczęła szlochać.

- Zaraz coś na to zaradzimy. Nie płacz i się uśmiechnij. - powiedziałam i skierowałam się z małą do gabinetu właścicielki przedszkola.

Miałam zamiar pojechać z Amy do firmy Harrego i z nim porozmawiać o zaistniałej sytuacji.
Właścicielce przedszkola powiedziałam, że Amy bardzo źle się czuje i że zawiozę ją do firmy Harrego. Po zapewnieniu, że Harry wszystko o tym wie, zgodziła się. Ubrałam Amy jej kozaki, kurtkę, szalik i rękawiczki i opuściłyśmy przedszkole. Musiałyśmy jechać autobusem, bo niestety nie posiadałam samochodu. Jak się później okazało mała nigdy nie jechała moim codziennym środkiem transportu. Bardzo się cieszyła, gdy jak to ona powiedziała "mogła jechać ogromną gąsienicą".
Może i mój pomysł był absurdalny, ale kto nie ryzykuje nie pije szampana, prawda?
Z mieszanymi uczuciami opuściłyśmy pojazd i skierowałyśmy się w stronę jednego z wyższych biurowców.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI MIKOŁAJEK ❄❤

Dziękuję za 330 odczytów ♡
Do następnego, buźka x

Perfect Father || h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz