Rozdział 11

338 17 17
                                    

POV Haise

Wypełniałem papierki siedząc w biurze CCG. Od razu, gdy się przywitałem z Yuki, opowiedziałem jej o Touce. Po tym jak skończyłem mówić, oznajmiła iż musi coś załatwić. Dość długo nie wracała, zacząłem się o nią marwić. Była godzina 22:50, postanowiłem wyjść na miasto i poszukać jej. Ubrałem na siebie kurtkę lecz nim chwyciłem za klamkę, drzwi już zaczęły się otwierać. Przede mną stała białowłosa, odetchnąłem z ulgą.

- Zacząłem się o ciebie martwić, gdzie tak długo się podziewałaś i... - zauważyłem krew na jej ubraniach - czemu jesteś we krwi? - zapytałem.

- Byłam w pierwszej lepszej kawiarence napić się kawy, a w drodze powrotnej napotkałam ghoula dziewczynę. Była bardzo słaba. - oznajmiła.

- Całe szczęście.

- Aż tak się o mnie martwiłeś? Kochany jesteś. - po tych słowach telefon położyła na stół. Ręce oplotła wokół mojej szyi, skoczyła na mnie a ja szybko podtrzymałem ją za pośladki. Patrzeliśmy sobie w oczy, wydawało mi się że jesteśmy tacy sami. Nasze usta połączyły się w czułym i namiętnym pocałunku. Udałem się z nią do naszego pokoju w którym znajdowało się łóżko, gdyż spaliśmy w siedzibie CCG. Gdy dotarliśmy do pomieszczenia, położyłem się na łóżku a następnie Yuki. Położyła się na moim ciele a ja dłońmi chwyciłem jej biodra.

- Wiesz jak bardzo cię kocham, prawda Haise?

- Tak, ja cię także Yuki, ponad wszystko.

- Oszukujesz sam siebie Haise... nie kochasz jej. To są puste słowa, które nie mają za grosz prawdy. Nie jesteś wcale taki. - znów to samo. Moje drugie ja.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałem.

- Akceptacji, chcę być w tym ciele a nie jego cząstką Haise. Czy może wolisz, żebym zwracał się do ciebie Kaneki? Tak właśnie powinno być, tego by chciała Touka. Zostało ci niewiele puzzli do złożenia, a gdy już ci się uda... wrócimy do Re. - wszystko znika.

Po przebudzeniu, zorientowałem się że Yuki już śpi. Przez ten czas, gdy rozmawiałem z samym sobą... nie potrafiłem sam sobie tego wytłumaczyć. Nagle telefon Yuki zaczął wibrować, ktoś do niej dzwonił. Odebrałem lecz okazało się, że ktoś sobie żartuje. Nim zdążyłem odłożyć komórkę, spostrzegłem komunikat ,,Zdjęcie zostało zapisane". Czułem że zle robię lecz chciałem to zobaczyć. Domyślałem się, że będzie to fotka kawy, bardzo często robiła zdjęcia tego co jadła, bądz tego co piła. Kliknąłem przycisk ,,otwórz". Przez parę sekund siedziałem wryty w to co widziałem. Szeroko otworzyłem oczy a ręce zaczęły mi się trząś. Była tam Touka... związana, pobita, prawie naga. Spojrzałem na godzinę, w której fioletowowłosa zostało zfotografowana. Godzina 22:47, szybko odłożyłem telefon. Zszedłem na dół jednocześnie ubierając na siebie spodnie z bluzą. Na końcu ubrałem buty i zacząłem pędzić w stronę Re. Miałem tylko nadzieje, że nadal żyje, że nie jest już za pózno. Byłem na miejscu, stanąłem przed drzwiami kawiarenki. Zacząłem szarpać za klamkę, okazało się że drzwi są zamknięte. Nie zwlekając za pomocą kagune wzbiłem się do góry na dach, z niewiadomych przyczyn, wiedziałem które okno jest od jej pokoju lecz nie zwróciłem na to uwagi. Od razu zacząłem biec w jego stronę. Wparowałem do pokoju a w nim ujrzałem ledwo trzymającą się Toukę opartą plecami o ścianę. Zdjęłem z jej ust taśmę i wyjąłem skarpetę.

- K-Kaneki... - powiedziała ze zmrużonymi oczami - K-Ko...Kocham... cię... - nie mogłem uwierzyć w jej słowa, wszystko się pokrywało z tym co mówiła moja druga osoba. Rozwiązałem jej stopy oraz ręce. Dziewczyna mimo ran, rzuciła mi się na szyję. Objęła bardzo mocno, nie chciała puścić.

- J-Ja cię b-bardzo k-kocham! N-Nie masz n-na imię Haise, t-tylko Kanek!. Przypomnij s-sobie. - mówiła zalana łzami.

- Wiem Touka, ja to wiem. - wziąłem dziewczynę na ręce, spojrzałem w jej oczy z uśmiechem. Położyłem ją po woli na łóżku po czym także na nim usiadłem.

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiWo Geschichten leben. Entdecke jetzt