Rozdział 1

2.2K 106 43
                                    

Minął rok od wielkiej walki na dzielnicy 20. Rok temu ostatni raz zobaczyłam go, chłopaka za którym teraz tak tęsknie. Ponownie chciałabym się spotkać z Kanekim... Pewnego piątkowego ranka, gdy się obudziłam, podeszłam do szafy biorąc z niej moje ubrania. Udałam się do łazienki, przebrałam się i umyłam zęby. Gdy zeszłam piętro niżej do kawiarenki, czekali już na mnie Yomo i Hinami.

- Siemka wszystkim. - przywitałam się.

- Touka, dzisiaj organizujemy zapisy na nowego pracownika, a dokłaniej ja z Hinami. Ty przez ten czas pójdziesz do szkoły napisać ten ważny egzamin. - powiedział Yomo.

- Ale... nawet jeżeli będzie musiał być to człowiek? - zapytałam się.

- Niestety we trójke nie damy sobie rady utrzymać kawiarni, więc potrzebujemy szybko nowych pracowników. I nawet jeżeli będzie trzeba będzie to człowiek.

Po tych słowach przygotowałam sobie gorącą kawę. Po wypiciu jej, przebrałam się w moją zieloną kurtkę i udałam się do szkoły by napisać sprawdzian. Przed wejściem do budynku czekała na mnie moja przyjaciółka.

- Hej Touka, chodz szybko bo się spóznimy. - powiedziała po czym udałyśmy się do środka, po drodze rozmawiałyśmy ze sobą.

- Touka powiedz mi, jak to jest możliwe, że z twoją urodą nie masz żadnego chłopaka?

- Nie przesadzaj, nie chce mieć chłopaka... - powiedziałam.

- No a ten... Kaneki... kim on dla ciebie jest?

- On jest już bardzo daleko stąd i tyle w temacie, nie rozmawiajmy o nim. - na samą myśl o nim zrobiłam się smutna. Tęskniłam za nim...

Po napisaniu testu, który swoją drogą wydaje mi się że dobrze napisałam, pożegnałam się z Yoriko i poszłam w stronę kawiaranki. Po drodze bardzo mocno zacinał wiatr i padał deszcz. Tuż po otwarciu drzwi moim oczom ukazała się kolejka chętnych do pracy. Było ich około 17, zdziwiłam się, gdyż myślałam że będzie troche mniej. Minęła godzina, Yomo wszedł do mojego pokoju.

- Niestety nikogo nie mamy, nikomu nie pasuje pracowanie od poniedziałku do piątku praktycznie cały dzień za takie pieniądze. Na naszej liście został jeszcze jeden lecz się nie zjawił i prawdopodobnie do nas nie zawita. Będzie ciężko się nam utrzymać. - poinformował ze smutkiem.

- Damy rade. - pocieszyłam.

Zbliżał się wieczór. Wyszłam na dwór aby obrócić tabliczkę z napisem ,,zamknięte". Już miałam wchodzić do budynku, gdy usłyszałam czyjś głos.

- Kurcze, czyli nie zdążyłem na zapisy? Szkoda...

- ... Ktoś ty?

- A może zatrudnie się tutaj po znajomości Touka? - mężczyzna za mną zrobił krok dalej. Lampa która już świeciła wyjawniła jego twarz. Zrobiłam wielkie oczy a po mojej twarzy spłynęł łza.

- To ty...? K-Kaneki...?

- Tak, wróciłem.




Oto mój 1 rozdział, przepraszam że taki krótki następny postaram się zrobić dłuższy ;)

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiWhere stories live. Discover now