Rozdział 2

1.4K 82 70
                                    

Serce zaczęło bić szybciej, nasze oczy były skierowane na siebie a ja nadal nie dowierzałam w to co widzę. Czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie a jednocześnie miałam w sobie troche złości, że opuścił nas w krytycznej sytuacji.

- Nie wpisałem w listę mojego prawdziwego imienia i nazwiska, chciałem zrobić wam niespodziankę. A z powodu gołębi nie... - nie dokończył mówić, gdyż podszedłam do niego i zadałam cios w twarz. Lekko się zachwiał ale nie upadł. Następnie znów podeszłam do niego, miał już szykować garde lecz poczuł uścisk na ciele. Przytuliłam go.

- Bardzo za tobą tęskniła matole... - po chwili on także mnie uścisnął i uśmiechnął się.

- Ja za tobą też Touka. - po czym zaprosiłam go do środka. Usiadł na krześle a ja przygotowywałam mu kawę. Wyglądał praktycznie tak samo jak rok temu lecz dało się zobaczyć, że przybrał na sile. Widać to było po jego sylwetce, może nieznacznie ale nabrała lepszego kształtu.

- Proszę. - powiedziała dając kawę.

- Dzięku... - nie skończył, ponieważ gdy miał fliżanke tuż przy ustach upuścił ją i upadł na ziemię. Skulił się z bólu jaki doznawał.

- Kaneki! Co się stało?! - zapytałam z niepewnością.

- M-Miałem paru g-gołębi po drodze... dość mocno mnie zranili w klatkę... - pomogłam mu wstać i zaprowadziłam do swojego pokoju. Następnie położyłam go na moim łóżku, zdjęłam mu koszulkę i błyskawicznie zaczęłam opatrywać rane. Delikatnie wacikiem pocierałam jego rany. Nie wyglądały na poważne lecz było ich bardzo dużo.

- Czemu...? Czemu nas zostawiłeś, wiesz jak mieliśmy ciężko? Wszyscy się o ciebie zamarwialiśmy. - głowę przechyliłam w dół i ścisnęłam dłonie. Na moim policzku poczułam delikatny dotyk, była to ręka Kanekiego ocierająca moją twarz z łez. Podniósł moje włosy do góry i uśmiechnął się do mnie.

- Nie do twarzy ci z łzami Touka. Musiałem odejść, gdybym do was wrócił wcześniej mielibyście przeze mnie tylko kłopoty. Nie chciałem narażać was na niebezpieczeństwo. Wszystkie sprawy załatwiłem osobiście. Na dodatek, podczas walki z Arimą zostałem poważnie zraniony, nie udało mi się go zabić a on cały czas mnie poszukuje. - powiedział

- Ważne, że wróciłeś i jesteś tutaj. Następnego dnia nie będziesz aż tak odczuwał bólu. Niestety nie mam drugiego łóżka ani materacu. Będziemy musieli spać na jedym, jest dość ciasne ale myślę że sie oboje zmieścimy.

- Dziękuje Touka. - następnie oboje położyliśmy się do snu. W sercu czułam ciepło, cieszyłam się że Kaneki wrócił do nas. Przez ten rok bardzo za nim tęskniłam. Noc była wyjątkowo jasna, księżyc wyszedł zza chmur tym samym oświetlając cały mój pokój.





Tak wiem... rozdział miał być dłuższy lecz nie miałem pomysłu jak to napisać a niechciałem specjalnie naciągać. Mam już wizję na następny rozdział więc powinien być dłuższy od tych. Miło byłoby gdybyście zostawili komentarz co sądzicie o tym opowiadaniu. Zniosę szczerą krytykę oraz napiszcie co się wam podoba.

Dzięki ;)

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz