Rozdział 5

411 26 10
                                    

POV Kaneki

Minęły trzy godziny, chciałem aby tamto wydarzenie było tylko złym snem, nie kochałem Yuki. Cały czas myślałem o tym co zrobiłbym bez Touki lecz nie chciałem zakładać, że zakończy ten związek. Musiałem znalezć miejsce, w którym mógłbym się przespać. Z głową spuszczoną w dół, kroczyłem przez uliczki Tokio. Nastał dość ciemny wieczór. Nagle przede mną stanęła Yuki.

- Czego chcesz... nie mam czasy na rozmowy, mam ważną rzecz do załatwienia. Możesz se pójść. - zapytałem odwracając wzrok.

- Nie tak ostro, jeżeli szukasz miejsca do tymczasowego przespania się to możesz przyjść do mnie. - powiedziała.

- Dzięki, ale nie. Sam potrafię o siebie zadbać...

- Masz mi tamto za złe? Nie podobało ci się...? - zaczęła przybliżać swoje usta do moich. Delikatnie a zarazem szybko ją odepchnąłem.

- Co ty robisz?! Nie kocham cię, jestem z Touką! - powiedziałem stanowczo. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, zacisnęła pięści i odeszła. Nienawidziłem jej, przez jej miłość moja mogła być zniszczona. Tak bardzo chciałem, by Touka zrozumiała, że kocham tylko ją i Ryoko lecz wiem, iż po tym co zobaczyła ma prawo mieć wątpliwości.

POV Touka

Nie wiem czy zrobiłam dobrze. Nie ma go zaledwie pare godzin a ja już za nim tęskniłam. Wierzyłam mu w to co mówił a mimo wszystko chciałam od niego dwa dni na przemyślenia. Brakowało mi jego obecności, czułości jakie mi okazywał. Z myśli urwało mnie dzwonek drzwi kawiarenki. Zeszłam na dół.

- Witamy w Ante... - nie skończyłam mówić. Moim oczom ukazała się Yuki.

- Witaj Touka. Chciałam cię przeprosić. Nie powinnam się wychylać, już nigdy nie stanę wam na drodze.

- Dobrze... dalej kochasz Kanekiego?... - zapytałam.

- Odpuściłam sobie, nie chcę psuć waszych relacji. Przyszłam tu aby zaprosić cię na spacer, w ramach przeprosin. - zaproponowała.

- Eeem, no dobrze. Tylko pójdę po Ryoko i wózek. - następnie jak powiedziałam tak zrobiłam. Ubrałam na siebie zieloną długą kurtkę i obie wyszliśmy z kawiarenki. Chodziłyśmy naokoło małego jeziorka po chodniku. Przez ten czas ku mojemu zdziwieniu nawiązałyśmy kontakt. Miałyśmy wspólne zainteresowania i tematy do przedyskutowania. Po pewnej chwili księżyc wyszedł zza chmur tym samym oświetlając wodę. Widok był przepiękny, nie do opisania słowami. Ryoko zaczął płakać z niewiadomych mi przyczyn, pochyliłam się nad wózkiem. Już miałam go chwycić, gdy nagle na twarzy poczułam bardzo mocny ścisk. Yuki przyłożyła mi szmatkę namoczoną senną substancją. Starałam się wyrywać, nic to nie dawało. Próbowałam nie wdychać powietrza lecz nie dało się. Po paru sekundach leżałam na ziemi na pół przytomna. Ostatnim widokiem przed zaśnięciem była białowłosa trzymająca na rękach mojego syna... Obudziłam się, powoli otwierałam oczy. Zaskoczyłam się, gdyż znajdowałam się w tym samym pomieszczeniu co niegdyś Kaneki gdy był torturowany. Nie mogłam się ruszyć, stałam przygwożdżona do ściany. Moje ręce jak i nogi były unieruchomione przez metalowe kraty, które wisiały na ścianie. Moje ciuchy były poobdzierane. Kurtka leżała na ziemi, długie spodnie były skrócone do ud. Koszulka na krótki rękaw miała dziury przez, które była widoczna mój brzuch i bielizna. Zauważyłam, że obok mnie stroi wózek, w którym siedzi śpiący Ryoko. Nagle przez drzwi weszła Yuki.

- Widzę, że już się obudziłaś. Przez ciebie, Kaneki mnie nienawidzi... Będziesz tu torturowana aż skonasz na jego oczach. Jutro go tu sprowadzę, powiem że zostałaś porwana przez Aogiri. Z tymi obdartymi ciuchami wyglądasz o niebo lepiej kochana. - powiedziała z psychicznym uśmiechem. Następnie zaczęła do mnie podchodzić z batem i szmatką.

- Zaraz co ty... - nie skończyłam mówić, gdyż zakneblowała mi usta przez co nie mogłam mówić.

- Zobaczmy jak długo będziesz w stanie wytrzymać! - po tych słowach, zrobiła zamach i batem uderzyła mnie w klatkę. Bardzo głośno krzyknęłam z bólu. Chciałam aby Kaneki mnie odnalazł i uratował od tej wariatki. Właśnie wtedy zrozumiałam, że wyrzucając go na dwa dni z Anteiku, popełniłam wielki błąd który mogę przepłacić własnym życiem. Ważne dla mnie było to, iż nie robi nic złego mojemu synkowi, który obudził się ze snu i natychmiastowo zaczął płakać. Białowłosa zaczęła się szyderczo śmiać.

- Kaneki jest i był mój. Nie mam pojęcia jak mógł wybrać taką parszywą dziewczynę. - mówiła jednocześnie uderzając mnie batem. Na brzuchu miałam bardzo dużo cienkich nacięć. Bardzo mnie piekło. Miałam ochotę, aktywować kagune i zabić ją. Niestety nie mogłam, gdyż kraty były wykonane z jeszcze mocniejszego materiału niż te, które miał Kaneki.



Kolejny rozdział :D 711 słów, niestety (WYBACZCIE) :( Jutro o tej samej porze lub nawet wcześniej pojawi się kolejny :) Jeżeli się spodobało zostaw komentarz, który mnie bardzo motywuje i gwiazdkę abym wiedział, że chcesz więcej.

Dzięki za czytanie i do następnego ^^

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiWhere stories live. Discover now