Rozdział 16

561 40 9
                                    

POV Kaneki

Czułem, że sam mógłbym pokonać całą trójkę. Domyślałem się, że spowodowane było to spotkaniem w mojej głowie z Rize. Teraz dla mnie ważna była obrona mych sojuszników.

- Czuję w nim dziwną energię, jakby dostał zastrzyk który dodał mu wiele mocy. I ten uśmieszek... dobrze mi znany. Z takim samym wyrazem twarzy walczyłem kiedyś. - oznajmił Yamori.

- Wasza dwójka... radzę wam się wycofać jeżeli chcecie żyć. To nie jest wasza walka. - powiedziałem.

- Dobrze się czujesz? Razem cię poko... - nie skończył, gdyż Eto chwyciła ich obu i podrzuciła za nią samą.

- Po mojej śmierci, ktoś musi się zając Aogiri... Dobrze wiem, że to nie jest ten sam Kaneki a sama walka nie będzie trwała zbyt długo. Pieprzona Rize, to wszystko przez nią. Nie rozumiem, przecież niegdyś chciała posiąść Przepaskę a teraz ma zamiar oddać mu swoją siłę i zniknąć. - powiedziała, jakby przez jej głos przemawiały wszystkie diabły. Ayato i Yamori jedynie przytaknęli i wycofali się. Sowa z zawrotną prędkością pobiegła w moją stronę. Strzeliłem palcem i w ułamku sekundy znalazłem się za atakującym. Nim się spostrzegła, że zrobiłem unik, kopnąłem ją ze wszystkich sił w plecy. Wyleciała na daleką odległość. Długo się zbierała ale wstała. Nie miałem zamiaru dać jej odetchnąć na chwilę. W mrugnięciu oka pojawiłem się przed nią. Pięścią uderzyłem w ciało, przez co leciała w przeciwną stronę. Nim zdążyła wylądować, pobiegłem w kierunek jej lotu. Podbiłem Eto niczym piłkę. I robiłem tak przez jakiś czas aż do momentu, kiedy moją macką uderzyłem ją tak, aby wylądowała z wielką siłą na ziemię. Uznałem, iż był to ostateczny koniec z jednooką sową. Kroczyłem w stronę moich sojuszników, którzy z niedowierzaniem na mnie spoglądali. Niestety to nie był koniec, przeciwnik rzucił we mnie dość duże ostrza, które we mnie trafiły. Padłem na ziemię, wzrok miałem na niebie, które było pokryte przez szare chmury. Zaczął padać deszcz, kątem oka popatrzałem na moich sojuszników. Touka zaczęła płakać, a razem z nią ku mojemu zdziwieniu ta dziewczyna, Yuki. Aogiri zaczęło świętować i biec w stronę moich ludzi.

- Hej... powiedz... wiesz jakie to uczucie, gdy masz po kolei odcinany palec u stóp, wsadzaną zabójczą skolopendrę do ucha? Ja przez to przechodziłem i wiesz co ci powiem, ty będziesz miała szybko śmierć, bezbolesną. Uznaj to za okazanie wobec ciebie litości... - powiedziałem. Po tych słowach zaskoczenie na twarzy zawitało u wszystkich. Zarówno u moich sojuszników jak i w Aogiri. Podniosłem się nie podtrzymując się rękoma. Powolnym krokiem zbliżałem się do Eto. Oddała kolejną salwę pocisków w moim kierunku lecz moje macki zatrzymały każde z nich. Byłem dość blisko przeciwnika, spojrzeliśmy na siebie, oboje wiedzieliśmy że to już koniec. Odnóżami skolopendry zacząłem przebijać jej ciało. Robiłem to dość szybko aż z formy sowy wyłoniła się Eto jako człowiek. Zrobiłem ostateczny ruch, przeszyłem jej ciało na wylot. Wygrałem z potworem, który sprawiał wiele kłopotów. Gdyby nie moi przyjaciele, nie przeżyłbym. Spojrzałem na moich ludzi, podbiegłem do Touki przy czym dezaktywowałem kakuję.

- Lepiej się czujesz? - zapytałem.

- T-tak. Chodzmy już do domu, nie chcę już tutaj być. - mówiła z niedowierzaniem. Nikt nie mógł pojąć tego, że mimo mojej niewinnej twarzy, jestem silnym ghoulem. Zauważyłem, że fioletowowłosej wstanie z miejsca sprawiało problemy. Podniosłem ją, po czym spojrzałem w jej lśniące oczy i czule pocałowałem.

- Nie wiem jak mam wam podziękować. Spisaliście się na medal, jestem wam wdzięczny. Jeżeli będziecie mieli kłopoty, pomocy szukajcie w naszej kawiarence, my zawsze chętnie wam pomożemy. - wszyscy po pewnym czasie rozeszli się w swoje strony a ja z Touką, nieprzytomną Hinami którą trzymał obolały Yomo wróciliśmy do Anteiku. Od razu po wejściu do budynku, kierowałem się w stronę naszego pokoju. Toukę położyłem powoli na łóżku i przygotowałem dla niej opatrunki, następnie zacząłem ją opatrywać.

- Odpocznij, miałaś ciężki tydzień.

- Ty także powinieneś odsapnąć Kaneki, połóż się obok mnie. - tak jak powiedziała tak uczyniłem. Nie dało się ukryć, że także byłem poobijany i chciałem się położyć do snu.

- Śpij dobrze kochanie. - po czym pocałowałem ją w czoło. Następnie po paru minutach oboje zasnęliśmy lecz miałem jedną ważną rzecz na uwadze... Drzewo Aogiri nie upadło i jeszcze nie raz będę musiał im sprostać...



Kooolejnt rozdział! Naaaaajmocniej przepraszam, że tylko 686 słów :( Ten rozdział jest zakończeniem ,,sezonu drugiego". Nie miałem zamiaru publikować dzisiaj rozdziału... ale wyszło jak wyszło XD Jest możliwość, iż jutro też się pojawi :D Mam nadzieję, że spodobał Ci się rozdział a jeśli tak to zostaw komentarz co o nim sądzisz, a także gwiazdkę na znak, że czekasz na więcej (oba mega motywują!).

Dzięki i do następnego... ,,sezonu" xD ^^

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiDär berättelser lever. Upptäck nu