23. Pianino

482 39 1
                                    

-Kim oni są?- zapytał Sam pokazując zdjęcie kobiecie.

Anya drgnęła nerwowo, robiąc dziwną minę.

-To był chyba najgorszy czas w jej życiu.

-W jakim sensie?- zapytał Dean też przyglądając się fotografii.- Wygląda na tym zdjęciu na szczęśliwą.

-To tylko tak wygląda.

-Opowiesz?

-Oczywiście. To zaczęło się po śmierci jej narzeczonego i jego młodszej siostry, Kola i Bonnie. Monic miała szansę na normalne życie ale nic z tego nie wyszło. Była w jeszcze gorszej rozsypce niż po utracie rodziny. Nie potrafiłam jej wtedy pomóc. Nie była sobą, odsunęła się ode mnie, była wrakiem człowieka. Któregoś dnia pijąc w barze spotkała pewnego chłopaka w jej wieku, od razu zauważyła że jest inny, że potrafi niezwykłe rzeczy. Kai, tak miał na imię postanowiła pomóc mu w kontrolowaniu tych zdolności i pomogła. Ale to pociągnęło się dalej, stworzyła drużynę przeciwko apokalipsie, która miała nastąpić w tedy, wykorzystała to też do zemsty po śmierci kolejnych dla niej ważnych osób. Każdy z nich miał wyjątkowy dar, było ich ośmioro wliczając Monic, która stała się ich przywódcą, dała im to czego nie mieli bo byli uznawani przez innych za dziwaków, odrzutków, dała im rodzinę której zawsze pragnęli.
"Ośmioro wspaniałych" tak się nazywali, zabijali demony, robili to cały czas. Nic nie było by w tym złego gdyby nie zaczęli być zbyt brutalni i zabijanie potworów im nie starczało. Najgorsi byli Derek i Savi oni namawiali resztę na przekraczanie granic, których nie powinni. Monic też jedną przekroczyła, wtedy musiała to zakończyć. Odeszła od nich, wtedy cała drużyna się rozsypała, każdy poszedł w swoją stronę. Monic była ich liderką, to ona wszystko zapoczątkowała, bez niej nie mieli celu, tak przynajmniej słyszałam. Monic nie chciała mi powiedzieć co dokładnie się stało i co robili, ale po tym w jakim stanie psychiatrycznym wróciła do domu zrozumiałam że to było straszne, nie chciałam jej zmuszać więc odpuściłam. Nadal za wiele na ten temat nie wiem, tylko to jedyne zdjęcie zostało, dziwne że je zostawiła. 

- Podejrzewasz jaką granicę przekroczyła?- dopytał Sam.

-Na pewno nie zabiła kogoś niewinnego. To raczej chodziło o nią, o jej osobę. Od tamtej pory coś się w niej zmieniło, niby była sobą ale jednak nie. Coś dziwnego i mrocznego się w niej obudziło. Widać było to zwłaszcza na samym początku. Przeraziło mnie to, z czasem znormalniała, ale nadal uważam że nie jest już dawną sobą. Po tym postanowiła wyjechać, żeby zapomnieć, udała się do Europy. Zwiedziła kilka krajów, poznawała i uczyła się nowych rzeczy tam. Ale to też niezbyt się udało bo wmieszała się w jakiś konflikt między tamtejszymi łowcami, a jakimś zgrupowaniem czy tam jakąś organizacją nie pamiętam nazwy, który zbyt miło się nie zakończył. Ale większą część tej podróży bardzo dobrze wspomina. Przy najmniej tamtym razem coś jej wyszło w miarę dobrze.

~~~

Piaszczystą dróżką wróciłam z cmentarza i przejażdżki. Zaprowadziłam konia do wybiegu i go tam wpuściłam. Gdy to robiłam zauważyłam stojącą przed domem Impalę, która znaczy że są tu Winchester'owie. Tylnymi drzwiami weszłam do domu. Idąc korytarzem usłyszałam rozmowę trzech osób. Ustałam w wejściu do salonu. Odchrząkając sprawiłam, że skończyli rozmowę i spojrzeli w moją stronę. Na stole zauważyłam leżące albumy, zrobiłam nie zadowoloną minę patrząc znacząco na Anye.

-Dobrze że już wróciłaś. Jak widzisz mamy gości.- zwróciła się do mnie ciepło Anya.

-Widzę.- powiedziałam obojętnie.

-Zostawię was samych.- wstała z swojego miejsca i gdy mijała mnie w drzwiach szepnęła do mnie:

-Bądź miła.

-Pójdę do Anyi może ma jeszcze ciasto.- Dean również wstał i ruszył w tą samą stronę co moja przybrana mama.

-Miło cię widzieć.- powiedział gdy przechodził obok mnie, uśmiechnęłam się lekko do niego.

Weszłam w głąb pokoju. Usiadłam na krzesełku przy moim pianinie przodem do Sam'a, który siedzi na kanapie. Zapadła niezręczna cisza miedzy nami.

-Brakowało mi ciebie ... znaczy nam.- poprawił się Sam odchrząkając.

-Też tęskniłam.- powiedziałam szczerze.

-Nie wiedziałem że umiesz grać.- wskazał instrument za mną.

-Nie miałam jakoś okazji się tym pochwalić. Zawsze są te polowania.

-Może coś zagrasz?- zapytał z nadzieją długowłosy.

-Jasne.- odwróciłam się przodem do pianina i zaczęłam naciskać klawisze, które zaczęły wydawać dźwięki tworząc spokojną i przyjemną melodię. Sam wstał i podszedł do mnie stając z boku i zaczął przyglądać się moim ruchom palców z zachwytem. Gdy skończyłam grać spojrzałam na niego, jest uśmiechnięty, widać jego urocze dołeczki.

-Pięknie grasz.- skomentował promiennie się uśmiechając, ja też się uśmiechnęłam.

-Dzięki. Anya pewnie wam opowiedziała historyjkę związaną z tym instrumentem.- szatyn przytaknął.- Rzadko opowiadam komuś o moich wspomnieniach, nawet jeśli są dobre bo gdy to robię zdaję sobie sprawę że to nigdy się nie powtórzy i to mnie boli najbardziej. Że nigdy nie będę tak szczęśliwa jak wtedy. A jeśli chodzi o te złe, to są zbyt bolesne bym je dała rady komuś opowiedzieć i się przy tym nie rozkleić.- Sam położył swoją dużą dłoń na moje ramie lekko się uśmiechając aby mnie pocieszyć.

-Skoro nie chcesz wspominać tamtych wydarzeń to stwórz nowe, razem ze mną i Dean'em. Przepraszam za tamto, nie powinienem tak wtedy zareagować, masz prawo sama decydować o swoim życiu. Chciałem tylko dla ciebie jak najlepiej.

Wstałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Oddał uścisk szczelnie mnie w nim zamykając.

-W porządku, Sammy. Ja też przepraszam, nie powinnam była was oszukiwać, przecież chcecie dla mnie dobrze.- delikatnie pogłaskał mnie po plecach.

~~~

-Poczekajcie chwilę, czyli poznaliście swojego dziadka, który okazał się być Człowiekiem Pisma, a wy jesteście dziedzictwem.- ta nazwa przypomniała mi o pewnej podobnej organizacji, którą kiedyś spotkałam będąc w Europie, ale lepiej o tym nie wspominać. I tak więcej ich nie spotkam, mam taką nadzieje.- Do teraźniejszości dostał się Abaddon, rycerz Piekła. I można go zabić pierwszym ostrzem które zadziała tylko z znamieniem Kaina. Serio tego Kaina, który zabił swojego brata Abla? Ale na razie demon został unieszkodliwiany więc nie trzeba się nim martwić. Muszę przyznać że dużo mnie ominęło.- chłopcy w skrócie opowiedzieli mi co wydarzyło się w ciągu tego miesiąca u nich, kiedy to zrobiłam sobie wakacje. 

-Zapomniałaś jeszcze o tym, że Cas wrócił oraz o tym że Kevin tłumaczy tabliczkę o demonach.- powiedział uśmiechnięty głupkowato Dean.

-Faktycznie, dzięki.- powiedziałam ironicznie.- Teraz mieszkacie w bunkrze, tak?

-Tak. Ty też możesz jeśli chcesz wrócić.-powiedział z nadzieją w głosie Sam.

-Z chęcią zobaczę te zbiorowisko wiedzy o nadprzyrodzonym świecie z całej ziemi.- uśmiechnęłam się do uradowanych chłopców.

Supernatural Life | S. W. | ZawieszonaWhere stories live. Discover now