TGML - 19

4.2K 401 73
                                    

    – Wydaje mi się, że Louis wciąż śpi, skarbie.

    Jednakże Louis nie śpi, w zamian słuchając rozmowy Harry'ego z jego ciążowym brzuszkiem, którą prowadzi szykując się do szkoły. Nigdy nie zrozumie, dlaczego ktoś wybiera nakładanie jakiś pudrów na twarz zamiast dodatkowych czterdziestu minut snu, ale jak kto woli.

    – Nigdy nie budzi się w porę. – Harry chichocze, wybierając jakiś podkład czy cień do powiek, czy coś jeszcze innego. – Zawsze udaje mu się przespać swój budzik i musi robić wszystko w biegu. To całkiem zabawne. Jego poranna fryzura jest urocza. – Chłopak jest cicho przez chwilę. – Jeśli wszystko dobrze wyliczyłem, jestem teraz w dwudziestym szóstym tygodniu. Będę musiał zapytać o to później Lou, to twój tata, tak dla całkowitej jasności, ponieważ jest dobry w kontrolowaniu na bieżąco takich rzeczy. W przeciwieństwie do mnie.

    Louis nie porusza się ani o centymetr, nie chcąc, by Harry dowiedział się, że już nie śpi, dzięki czemu dalej będzie mógł przysłuchiwać się jego słowom.

    – Jesteś już teraz prawdziwym, okrągłym brzuszkiem, tak? – mruczy uroczo i Louis może sobie wyobrazić, jak nakłada makijaż jedną dłonią, drugą głaszcząc czule swój brzuch. – Louis wczoraj zwrócił na to uwagę. Wcześniej byłeś trochę skryty, co się stało? Nagle nie mogę dłużej nosić swoich ulubionych swetrów, ty zdrajco. Zgaduję, że to dość dobra wymówka, by móc kraść więcej bluz od Louisa.

    Szatyn naprawdę próbuje się nie uśmiechnąć, lecz staje się to coraz trudniejsze.

    – Chyba musimy zacząć myśleć o imieniu dla ciebie, hm? – kontynuuje cichym głosem Harry. – Louis pewnie ma już jakieś wybrane. Kompletnie stracił dla ciebie głowę, wiesz? Myśli o tobie cały czas, po porostu nigdy nie przyzna tego głośno. Stale o tobie rozmyślamy, kochanie, zawsze będziemy. Obaj bardzo cię kochamy. – Harry przerywa, zanim chichocze do samego siebie. – Całkowicie przepadł, czyż nie? Czasami zauważa, że wstydzę się tego, że jem o wiele więcej niż inni, więc je jeszcze więcej, by odwrócić ode mnie uwagę reszty. Myślę, że za każdym razem później tego żałuje, ponieważ narzeka na bolący brzuch, ale jest… Skarbie, on jest jedną z najsłodszych osób, jakie kiedykolwiek poznałem.

    Louis uśmiecha się. Nie może tego powstrzymać. Harry znowu cichnie.

    – Wygląda na to, że jest także troszkę zbyt ciekawski, ponieważ podsłuchuje naszą rozmowę. Jednak w dalszym ciągu jest słodki. – Louis otwiera jedno oko i widzi przyglądającego się mu Harry'ego. – Nie jesteś zbyt subtelny, kochanie.

    – To nie moja wina, że jesteś głośny – sapie Louis, lecz przyłapuje samego siebie na uśmiechaniu się szeroko w odbiciu małego lusterka należącego do zielonookiego. – Zresztą, to także moje dziecko i powinienem wiedzieć, jakimi informacjami go karmisz.

    – To same dobre rzeczy – zapewnia miękko zielonooki, wskakując na łóżko i siadając między udami szatyna. Louis uśmiecha się i układa dłonie po obu stronach brzuszka Harry'ego, kiedy chłopak pochyla się i składa całusa na czubku jego nosa. – Nie mogę się doczekać, aż będę mógł zacząć lekcje online. Nie cierpię chodzić teraz do szkoły.

    – Czy ktoś źle się wobec ciebie zachowuje? – pyta zmartwiony, opierając się na łokciach ze zmarszczonymi brwiami. Harry uśmiecha się uroczo i kręci głową, opierając czoło o to szatyna.

    – Nie – zapewnia. – Chodzi po prostu o to, że cały czas bolą mnie nogi oraz plecy i chodzenie korytarzami mnie wykańcza. A siedzenie na WF-ie, kiedy cała reszta ćwiczy, jest zawstydzające. Do tego wszystkiego pani Marshall nie pozwala mi się przenieść, ponieważ jest gównianym pedagogiem.

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz