TGML - 15

4.3K 413 36
                                    

    – Louis, musisz znaleźć sposób na to, by go odzyskać – mówi Leigh-Anne do Louisa, stawiając przed nim kubek herbaty. Tomlinson jedynie wzdycha. Unosi spojrzenie i patrzy na dziewczynę smutno, potrząsając głową i opierając brodę na dłoniach. Rozgląda się po kuchni, pomalowanej na żółto, z wielkim oknem, które wpuszcza do pomieszczenia nietypowe, jak na luty, promienie słońca.

    – Nigdy nie przyjmie mnie z powrotem – mamrocze, na co Leigh unosi brwi. Szatyn zna to spojrzenie. Od razu po poznaniu jej uświadomił sobie, że oznacza ono, że dziewczyna zaraz udowodni mu, jak bardzo się myli. Jest bardzo mądra, o czym Louis czasem zapomina.

    – Nigdy tak naprawdę nie pozwoliłeś mu na to, by cię miał – wytyka dziewczyna, biorąc łyk herbaty. Louis zapada się w swoim krześle i pycha, ponieważ oczywiście ma rację. – Louis, nie możesz wściekać się na niego za zareagowanie w taki sposób. Robiłeś wszystko, by go do siebie nie dopuścić, i szczerze, sam opowiadałeś mi o momentach, kiedy to traktowałeś tego biednego chłopaka jak kompletne gówno. A do tego wszystkiego jego hormony są całkowicie rozchwiane i nie potrafi nad nimi panować.

    – Do diabła, Leigh, dlaczego zawsze masz kurewską rację? – jęczy, wyrzucając głowę w tył. Może słyszeć, jak Leigh-Anne stara się powstrzymać śmiech, i wzdycha. – To kompletny bałagan. Nie wydaje mi się, by chciał po tym wszystkim ze mną być.

    Dziewczyna marszczy brwi.

    – Czy wiesz, czego pragnie Harry? – pyta. Louis wzdycha i kręci głową. – Pragnie kogoś, kto będzie o niego walczył! Nie możesz tak po prostu się podać i czekać, aż coś się wydarzy, Louis, muszisz coś zrobić!

    Szatyn patrzy na dziewczynę przez kilka sekund.

    – Za każdym razem, kiedy jedynie pomyślę o byciu z nim, Eleanor mnie od tego powstrzymuje. Nigdy nie sądziłem, że tak trudno będzie mi dojść do siebie, minął pieprzony rok, a ja wciąż nie potrafię tego zrobić.

    Leigh-Anne patrzy na niego z sympatią.

    – Rozpacz może trwać bardzo długo, Louis – mówi miękko. – Nie wiem, co się między wami wydarzyło, ale wiem, jak mocno cię to zraniło i nie mogę zmusić cię do zrobienia czegoś, co może pomieszać w twoich uczuciach. Ale widzę, że naprawdę chcesz być z Harrym i uważam, że jeśli naprawdę o to zawalczysz, uda ci się zdobyć to, czego pragniesz.

    Louis wygląda przez okno, przyglądają się kwiatom rosnącym w ogrodzie.

    – Myślę, że go kocham – mowi, brzmiąc na przerażonego. Leigh1Anne marszczy brwi, opierając się o oparcie krzesła i biorąc łyk swojej herbaty.

    – Uważam, że musisz spróbować go odzyskać – stwierdza dziewczyna. Louis bierze głęboki oddech, chowając twarz w dłoniach. W kuchni zapada cisza.

    Louis nie ma nawet pojęcia, gdzie, do diabła, mógłby kupić holenderskie tulipany.

    Nie może podjąć próby odzyskania Harry'ego, używając sposobu Augustusa Watera, jeśli nie będzie miał holenderskich tulipanów. Kogo w ogóle mógłby się poradzić w sprawie kupna kwiatów? Leigh nic na ten temat nie wie (już to sprawdził) i był już w trzech kwiaciarniach. Nie sprzedawali ich.

    Mówiąc szczerze, robi się bardzo podirytowany. Wraca do domu z poszukiwania tulipanów (niezbyt owocnych), zatrzaskując za sobą drzwi. Jay, z Ernestem w ramionach i Doris siedzącą w huśtawce dla niemowląt, rzuca mu spojrzenie.

    – Oi! Doris nigdy nie uśnie, kiedy dalej będziesz hałasował – fuka, kręcąc głową. Rozgniewanie widniejące na twarzy Louisa znika, zmieniając się w poczucie winy.

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz