TGML - 03

5.2K 471 219
                                    

W rozdziale występuje spojler Gwiazd naszych wina, tak tylko uprzedzam c:


———


    – Harry skarbie, zjesz z nami śniadanie?

    Harry unosi wzrok na Jay, a jego twarz pokrywa rumieniec. Wygląda na zaskoczonego tym, że ktoś w ogóle o to zapytał. Przełyka ślinę i uśmiecha się do niej niepewnie.

    – Nie, dziękuję – odpowiada cicho. Jay marszczy brwi zaniepokojona. Nie widziała, by Harry jadł za dużo odkąd się u nich pojawił.

    – Powinieneś coś zjeść – sugeruje Louis, obserwując, jak Harry przygryza usta.

    – To z powodu mdłości, skarbie? – pyta Jay. – Mam kilka rzeczy, które mogłyby pomóc, jeśli chciałbyś spróbować. – Harry jedynie przytakuje i kobieta uśmiecha się, obracając w stronę blatu.

    – Chcesz zostać dzisiaj w domu? – proponuje Louis. Harry przytakuje nieśmiało, na co szatyn także kiwa głową. – Zostanę z tobą.

    – Nie musisz – mówi cicho brunet, lecz Louis macha na niego dłonią, przez co Harry, nie mogąc się powstrzymać, uśmiecha się. Jay stawia przed nim kubek herbaty, sprawiając, że jego uśmiech powiększa się. Dziękuję jej i bierze łyk napoju, gdy Louis kończy jeść swoje śniadanie.



    – Tak po prostu pojawił się przed jej drzwiami! – wykrzykuje Louis. Harry śmieje się, kręcąc głową, gdy spogląda w dół na chłopaka. Głowa szatyna znajduje się na jego kolanach, gdy oglądają Gwiazd naszych wina.

    – Zabrał ją na randkę! – kłóci się Harry z chichotem. – Zabiera ją do Amsterdamu! To romantyczne!

    – Pokazanie się przed czyimś drzwiami z holenderskimi tulipanami, czy też i bez nich, jest dziwne, przerażające i podchodzi pod stalking – orzeka Louis, czując pod swoją głową, jak Harry trzęsie się ze śmiechu. Brunet fuka i kręci głową, patrząc na niego z cwanym uśmieszkiem.

    – Życzę powodzenia w znalezieniu kogoś skłonnego cię poślubić z takim podejściem. – Harry prycha i Louis śmieje się na to. – Augustus Waters jest najbardziej romantycznym chłopakiem na świecie.

    – On nie istnieje – zwraca uwagę Tomlinson, spoglądając na Harry’ego. – I umiera na samym końcu.

    Z twarzy Harry'ego schodzi uśmiech.

    – On co?! – dosłownie piszczy, z szeroko otwartymi oczami. Oczy Louisa także rozszerzają się, gdy uświadamia sobie swój błąd.

    – Cholera… myślałem, że wszyscy to wiedzą – tłumaczy, siadając prosto, gdy Harry chowa twarz w dłoniach. – Jak... to po prostu było wiadome od samego początku. Przepraszam.

    – Zniszczyłeś dla mnie całą romantyczność. – Harry wzdycha, opierając się o łóżko i krzyżując ramiona. – Romantyczność kto? Nie znam jej.

    – Harry, przestań dramatyzować. – Louis śmieje się, zakrywając usta i pochylając się do przodu. Harry jedynie wydyma wargi, układając obydwie dłonie na policzkach i wzdychając.

    – A następnym co wiesz jest to, że John Legend i Chrissy Teigen się rozwodzą – mówi, patrząc na swoje kolana. – Kanye nigdy więcej nie kupi Kim kolejnej ściany róż. Taylor Swift nie napisze już dobrej piosenki.

    – Taylor napisała kiedyś coś dobrego?

    – Umrzyj.

    Louis śmieje się kolejny raz, gdy Harry uderza go w ramię.

    – Nie mogę uwierzyć, że osoba, którą zapłodniłem, ma gówniany gust muzyczny. – Louis wzdycha, kręcąc głową. Harry burmuszy się jeszcze bardziej i ponownie uderza szatyna w biceps.

    – Słucham dobrej muzyki! – sprzecza się, lecz na jego twarzy widnieje uśmiech. Louis unosi brew z wyzywającym spojrzeniem.

    – Na przykład? – pyta.

    – Jak… – Harry zaciska usta. – Ellie Goulding! Ellie Goulding jest taka dobra, Louis. I Sam Smith! Lana Del Rey, Boże, jej głos jest niesamowity.

    – Gejoza – stwierdza Louis z kamienną miną i Harry chichocze, wiedząc, że powiedział to ironicznie.

    – Zamknij się – jęczy. – Założę się, że ty masz wspaniały gust muzyczny, huh?

    Louis kiwa głową.

    – Jest świetny, bez żadnych wątpliwości – odpowiada. – The Fray, Kayne. Oh Wonder jest fenomenalne. The Script jest super.

    – Nuda – buczy Styles, na co Louis unosi brwi. Obserwuje, jak brunet śmieje się, z głową odrzuconą do tyłu i dłońmi zmierzającymi do jego ust. I nie może powstrzymać lekkiego uśmiechu na ten widok.

    – Widzę, że herbata zadziałała, tak? – pyta z małym uśmiechem. Harry przytakuje, wciąż delikatnie chichocząc. – To może wyjdziemy na trochę na świeże powietrze, co?

    Harry wygląda przez okno, zauważając padający deszcz.

    – Tak! – mówi podekscytowany, podnosząc się na równe nogi. Jest już połowie schodów, zanim Louis kończy kręcić głową i śmiać się.



    Louis czuje, jakby widział coś cudownego.

    Harry stoi na wielkim kamieniu na jego podwórku, z rozłożonymi szeroko ramionami i odchyloną do tyłu głową. Chichocze, gdy krople deszczu padają mu na twarz, a jego włosy są mokre, prostsze i dłuższe niż zazwyczaj.

    – Louis, no dawaj – woła. Szatyn idzie przez mokry trawnik w stronę kamienia, na którym Harry czeka na niego z wyciągniętą dłonią. Chwyta ją, pozwalając Stylesowi sobie pomóc. Ich dłonie w dalszym ciągu są złączone, gdy oboje stoją na podwyższeniu, czując lecący z nieba deszcz, nie zauważając Jay, która obserwuje ich przez kuchenne okno, kręcąc przy tym głową i uśmiechając się.

    – Weź moją kurtkę – mówi Louis, ściągając swoją wiatrówkę. Harry potrząsa głową, lecz szatyn zauważa, jak jego całe ciało drży, więc wpycha mu kurtkę w dłonie. Brunet uśmiecha się i zakłada ubranie, które jest za niego trochę za duże.

    – Kocham deszcz – mamrocze Harry, wyciągając dłoń do przodu, by znów móc to poczuć. Wygląda tak naturalnie i szczęśliwie, bez tego całego makijażu, który nosi na codzień, i Louis dopiero teraz zauważa, jak niesamowicie wygląda bez niego.

    I nie jest w żadnym stopniu taki, za jakiego miał go Louis. Harry jest znany z bicia lekko prowokatoskim, lecz szatyn nie uważa tego coś złego. Brunet od zawsze był otwarty i głośny, lecz nigdy w nieznośny sposób. Jego przyjaciele są snobami, więc Louis założył, że Harry także taki jest, ale się mylił.

    Kiedy są z Harrym sami, chłopak jest całkowicie inny. Jest cichy, czasami nieśmiały i bardzo za wszystko wdzięczny. A obserwowanie go z jego siostrami i widzenie, jak cierpliwy i ostrożny przy nich jest, udowadnia jedynie, jak mocno Tomlinson się mylił.

    Wkrótce deszcz przestaje padać i Harry lekko smutneje, pytając, czy mogą wracać do domu. Robią to, a kiedy są już środku, Jay czeka na nich z gorącą czekoladą i ciastkami.

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz