TGML - 18

4.2K 395 33
                                    

    – Dlaczego zasłaniasz mi oczy, Lou?

    – Ponieważ w niespodziance chodzi o to, by nie wiedzieć, co cię czeka – odpowiada szatyn, składając szybkiego całusa na policzku mniejszego chłopaka, przez który na jego twarzy pojawia się uśmiech. – Nie ma się czym sterować, kochanie. Spodoba ci się to, obiecuję.

    – Ty mi się podobasz – nuci Harry i Louis uśmiecha się z adoracją, kiedy prowadzi go do domu. Stoi tam jego mama, siostry i Ernie, brakuje jedynie Dana, który wciąż jest w pracy. Na stole kuchennym znajduje się ciasto cytrynowe, na które Harry miał chętkę dzień wcześniej. Louis odkrywa oczy Stylesa i brwi bruneta marszczą się.

    – Co to jest? – pyta. Szatyn uśmiecha się i zwyczajnie układa brodę na ramieniu Harry'ego, owijając ręce wokół jego talii.

    – Spóźnione wszystkiego najlepszego, kochanie – odpowiada. Obserwuje, jak Harry zaczyna się uśmiechać, przygryzając wargi. – W tym domu nie da się ominąć świętowania urodzin.

    – O mój Boże – mówi cicho Harry, pociągając nosem, kiedy Louis unosi brwi. – To takie miłe. Dziękuję.

    – Czy ty płaczesz, H? – pyta z małym uśmiechem, sięgając dłonią i ocierając łzę z policzka chłopaka. – Oh, kochanie, nie płacz. Chodź tutaj, usiądź sobie.

    – To takie słodkie – szlocha zielonooki, kiedy Louis pomaga mu zająć miejsce przy stole. Phoebe i Daisy chichoczą, podczas gdy Jay uśmiecha się ciepło do Harry'ego. – Dziękuję wam bardzo.

    – To nic takiego, skarbie – zapewnia Jay. – Tylko ciasto i kilka prezentów.

    – Macie dla mnie prezenty? – pyta zielonooki z niedowierzaniem. – To takie miłe. Nie musieliście tego robić.

    – Czemu płaczesz? – odzywa się zaciekawiona Daisy, stając przy Harrym.

    – To przez dzidziusia, Dais – zapewnia Louis, całując czubek głowy Harry'ego i stając za jego krzesłem. – Maluch sprawia, że więcej płacze.

    – Czy dziecko kopie? – pyta Phoebe i Harry przytakuje z uśmiechem. – Mogę poczuć? Proszę?

    – Ja też! – wzdycha Daisy.

    Harry chichocze i ponownie przytakuje, ocierając oczy, gdy Louis owija ramiona wokół jego barków i układa brodę na jego głowie.

    – Pewnie, chodźcie tutaj – mówi, wołając dziewczynki bliżej. Podchodzą do niego, a on bierze ich małe dłonie, układając je na swoim brzuchu.

    – Tylko ostrożnie, dziewczynki – przypomina im szatyn, czując, jak Harry obraca głowę, skłdając całusa na jego ręce, zaraz przy łokciu.

    – Nic nie robimy! – sapie oburzona Phoebe.

    – Jest okej – zapewnia Harry cichym głosem. – Spokojnie, Lou.

    – Mogę teraz dać Harry'emu prezent ode mnie? – pyta swoją mamę Fizzy i kobieta kiwa głową, uśmiechając się, gdy Daisy i Phoebe zabierają dłonie z brzucha Harry'ego, nagle tracąc zainteresowanie. Fizzy podaje brunetowi torebkę, którą ten bierze z uśmiechem.

    – Dziękuję, Fizzy – mówi miękko, ściągając wierzchni papier, zgniatając go i rzucając do tyłu w Louisa. Kulka trafia szatyna w nos i wszyscy przy stole wybuchają śmiechem, gdy Louis go marszczy.

    – Jesteś prawdziwym skarbem, wiesz?

    – Wiem – odpowiada Harry z zadowolonym uśmiechem. Louis wywraca oczami i obserwuje, jak chłopak wciąga małe niebieskie śpioszki, z pasującą do nich czapeczką. – Aw, Lou, spójrz na to.

    – Są takie małe – mówi niebieskooki cicho, sięgając i dotykając materiał kciukiem.

    – Dziękuję bardzo – zwraca się do Fizzy Harry, jednakże jego oczy są przyklejone do malutkiego ubranka w jego dłoniach, gdy przejeżdża opuszkami palców po materiale.

    – Teraz ja, teraz ja – odzywa się Lottie z ogromnym uśmiechem, podając kolejną torbę. Harry ostrożnie składa śpioszki, zanim odkłada je na bok i chwyta następny prezent. – Sama to wybrałam.

    Harry uśmiecha się z wdzięcznością, wyciągając papier ozdobny i ponownie rzucając go w Louisa. Szatyn jedynie wzdycha z czułym uśmiechem, przyglądając się, jak Styles wciąga czarny materiał.

    – To sukienka – wyjaśnia Lottie, kiedy Harry marszczy brwi. – Ciążowa sukienka. Louis powiedział mi, że żadna z twoich już na ciebie nie pasuje i jesteś z tego powodu smutny, więc pomógł mi coś dla ciebie wybrać.

    – O mój Boże – mówi z wielkim uśmiechem Harry. – To takie kochane, Lottie, tak strasznie ci dziękuję.

    – Dziewczynki też coś dla ciebie mają, Harry – dodaje Jay z uśmiechem, podając Daisy małą, owiniętą w ozdobny papier paczuszkę, z którą dziewczynka biegnie do Harry'ego.

    – Dziękuję, skarbie – mówi brunet, czując delikatny pocałunek, który Louis składa na czubku jego głowy. Szatyn jedynie stara się rozkoszować tym momentem oraz uczuciem posiadania zielonookiego w swoich ramionach. Harry wyciąga małego pluszowego misia.

    – To dla dziecka! – tłumaczy Phoebe z ogromnym uśmiechem. I, oczywiście, Harry znowu zaczyna płakać. Louis od razu wkracza do akcji, obchodząc chłopaka i pozwalając mu płakać w swoje ramię.

    – Jest okej, kochanie – mówi uspokajającym tonem, pocierając plecy Harry'ego. – Oh, H, wszystko jest w porządku. Skarbie, masz jeszcze kilka prezentów do otwarcia. – Śmieje się, kiedy kędzierzawy odsuwa się od niego.

    – Dziękuję wam, dziewczynki – mówi przez łzy Styles, ocierając oczy.

    – Dzidziusiowi na pewno się spodoba – zapewnia Lou, gdy Harry wyciera oczy rękawem. Brunet przytakuje i pociąga nosem, czując, jak szatyn składa pocałunek na jego głowie. – Mamy dla ciebie jeszcze jeden prezent, kochanie. Ten jest ode mnie i mamy.

    – Proszę, skarbie – mówi Jay, podając Harry'emu kopertę. Brunet bierze ją ze szlochem, otwierając ostrożnie i wyciągając dokument przypominający umowę.

    – Co to? – pyta Harry, opierając się o Louisa.

    – Dostaniesz swój świetlik – odrzeka Louis, na co oczy Harry'ego nabierają blasku. – Przyjaciel mojej mamy zajmuje się takimi rzeczami i zgodził się dać nam zniżkę, więc razem z mamą postanowiliśmy podzielić się kosztami. Będzie znajdował się nad łóżkiem.

    – Co? – wydysza Harry, spoglądając na Jay. Kobieta kiwa głową i zielonooki zasłania usta dłonią. – To... Ja… o mój Boże.

    – Wszystko okej? – Louis śmieje się, obserwując, jak Harry odchyla się na krześle, z zasłoniętymi ustami i szeroko otwartymi oczami. Kędzierzawy potrząsa głową i, jakże by inaczej, zalewa się łzami. – H skarbie, Jezu, oddychaj.

    – Wszyscy jesteście tacy mili – szlocha. – To takie kochane, dziękuję wam.

    – Harry. – Louis znowu się śmieje, pozwalając, by chłopak się o niego oparł. – H, zasługujesz na to, kochanie.


    – Podoba mi się ta sukienka – decyduje Harry, patrząc na siebie w lustrze, podczas gdy Louis obserwuje go z łóżka.

    – Mnie także – wyznaje szatyn cichym głosem. Harry obraca się w jego stronę i uśmiecha się, przygryzając przy tym dolną wargę. Niebieskooki oddaje uśmiech i wtedy to w niego uderza. Jest kompletnie zakochany w tym chłopaku. – Możemy iść spać? Jestem zmęczony.

    – Tak, pozwól mi się tylko przebrać – mówi Harry, podchodząc do komody i wyciągając sweter i dresy. Potem ostrożne ściąga z siebie sukienkę i Louis stara się nie patrzeć na Harry'ego i jego brzuch oraz jego cholerne piękno.

    Kiedy Styles kończy się przebierać, wskakuje w ramiona Louisa, pozwalając szatynowi złożyć pocałunek na swoim czole, kiedy są już wygodnie ułożeni pod kołdrą.

    Louis nigdy nie był szczęśliwszy.

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz