Rozdział 13

57 10 6
                                    

4 lipca 2016

Musiała minąć trochę czasu, zanim James zregenerował swoje siły i poczuł, że był gotów do następnego zadania. I chociaż Anderson nadal leżał w szpitalnym łóżku, narzekając na zawroty głowy, to reszta sypiała już w swoich niewygodnych kojach. Uratowani cywile szczęśliwie trafili do bezpiecznego punktu, a doktor Grant odleciała helikopterem, by spotkać się z generałem Adamsem. James nie wiedział, czego dowództwo może oczekiwać od tej kobiety, ale był pewien, że przed jakimkolwiek zadaniem nie zostałaby postawiona, to i tak sobie poradzi. Doktor Grant udowodniła, że była silną kobietą. Tymczasem James i jego załoga zostali przeniesieni do bazy pośrodku niczego w Missouri.

Właśnie jedli śniadanie, gdy Jared podzielił się z nimi pewnymi informacjami. W szerokiej hali, z jednej strony zakończoną punktem wydawania posiłków, stały dziesiątki okrągłych stołów, gdzie zasiadali żołnierze. Było tłoczno i głośno niczym w ulu.

– To niemożliwe – powiedział w końcu James. – Taki rozkaz jest nierozsądny w tej sytuacji. Wiesz coś więcej?

– Enigma już nie odpisał – odpowiedział Jared z żalem. – Podejrzewam, że coś się stało. Próbowałem go namierzyć, ale połączenie zostało zerwane i...

James wstał gwałtownie i rzekł:

– Przekonajmy się.

A potem pośpiesznie odszedł. James szybkim i bardzo stanowczym krokiem przewędrował przez korytarze w bazie i zatrzymał się dopiero przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu. Na chwilę się zawahał, gdy jego zaciśnięta pięść miała uderzyć w drewnianą powłokę, a potem stwierdził, że i tak nie ma nic do stracenia. Rozległo się pukanie i James wpadł do środka, gdy tylko został poproszony.

– Kapitanie Allen – powiedział mężczyzna ubrany w mundur z odznaczeniami, siedzący za biurkiem. Był wysoki, dość muskularny. Czarne włosy zaczesane miał mocno do tyłu, a pod ciemnymi oczami malowały się delikatne cienie oraz pierwsze zmarszczki. Ian Black był dobrym, ale czasami surowym dowódczą, mimo to bardzo przez wszystkich szanowanym.

– Generale poruczniku – przywitał się James.

– Usiądź – polecił mu, wskazując na puste krzesełko. – Generał Adams kazał przekazać ci serdecznie pozdrowienia. Doktor Grant dotarła do niego cała i zdrowa, no ale... Co cię do mnie sprowadza?

– Mam parę pytań. Niepokoi mnie brak informacji o The Knights. Czy...

– Pozwól, że ci przerwę. Nie zdążyłem cię jeszcze poinformować, ale w nocy z trzydziestego czerwca na pierwszego lipca ekipa ratunkowa w Atlancie znalazła podziemie, prawdopodobnie jedną z pomniejszych baz, gdzie przesiadywało The Knights. Udało nam się złapać kilku członków grupy, ale część natychmiast popełniła samobójstwo. W sztucznych zębach ukrytą mieli truciznę. W podziemiu znaleźli skatowanego chłopaka. Ocknął się, ale nie chce powiedzieć, jak ma na imię. Nasza baza nie oferuje na jego temat żadnych informacji.

Serce Jamesa zabiło mocniej.

– To może być William – stwierdził, choć wydawało mu się to mało realne. Wszelkie informacje na temat Williama dostępne były w systemie.

– Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to prawda. W podziemiu nic nie znaleźli, chociaż zostało dokładnie przeszukane.

– Sir, chciałabym się udać do Atlanty – powiedział James stanowczo. Generał porucznik zamilkł, badając Jamesa bardzo przenikliwym spojrzeniem, a potem spokojnie powiedział:

– Obawiam się, że to niemożliwe. Pojawiły się pewne komplikacje, kapitanie. Prawdopodobnie grozi nam epidemia. Doktor Grant jest w Atlancie, gdzie prowadzi badania. Ma sporą wiedzę o wirusach.

Apokalipsa. Czas zagłady [POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz