40 ⚡ mały sabotaż

889 47 0
                                    

Przed świętami postanowiliśmy wykorzystać wreszcie eliksir wieloskokowy, który kusił do użycia już od jakiegoś czasu. Uznaliśmy jednak, że nie warto go marnować na niewielkie akcje. Dlatego postanowiliśmy iż dwie Eleanor Riario pojawią się w Hogwarcie dopiero w ostatni wieczór przed powrotem do domu, aby wyciągnąć z gabinetu dyrektora jeden bardzo wartościowy przedmiot – miecz Godryka Gryffindor'a. Swoją drogą mogliśmy zrobić to dopiero po tym jak jednej nocy podsłuchałam jak brzmi nowe hasło pozwalające dostać się do gabinetu. I musiałam przyznać, że Snape trochę mnie zaskoczył wybierając na nie nazwisko byłego dyrektora, którego osobiście zabił.

- Jesteś pewna, że muszę to wypić? – jęknęła cicho Ginny niepewnie spoglądając na swoją porcję eliksiru. – To strasznie cuchnie!

- A smakuje jeszcze gorzej – rzuciłam z zadziornym uśmiechem. – Podobno!

Gin posłała mi zimny uśmiech i zatykając sobie nos wypiła duszkiem zawartość szklanki. Wszyscy w pomieszczeniu z zapartym tchem obserwowaliśmy jak panna Weasley zmienia się we mnie. Rude włosy zaczęły się kręcić. Usta uwydatniły się. Trochę urosła. I nie minęło nawet kilka minut, gdy przed nami stała druga ja.

Przyznaje, że dziwnie patrzyło się na siebie, gdy nie było to odbicie w lustrze tylko żywa istota. Zupełnie jakbym miała siostrę bliźniaczkę. W sumie, miło by było mieć rodzeństwo. Ale nie o tym teraz...

- Więc jeszcze raz, jaki jest plan? – mruknął Neville wlepiając swoje oczy w Ginny będącą mną.

- Przecież przed chwilą to powtarzaliśmy! – jęknęłam cicho, delikatnie poirytowana. – Ty i Ginny idziecie pod gabinet Snape'a. Ona, jako Riario, wchodzi do góry i chowa prawdziwy miecz do torebki. Na jego miejsce podkłada ten fałszywy, który przez ostatnie miesiące tworzyli Krukoni – spojrzała na grupkę uczniów Ravenclawu. – Swoją drogą transmutowanie starej miotły w miecz, to sztuka godna podziwu. Powinniście dostać za to jakąś nagordę – uśmiechnęłam się blado. – Kiedy Gin będzie w gabinecie ty musisz pilnować, aby nikt do niego nie wszedł - zwróciłamam się bezpośrednio do Neville'a. - Najlepiej jakby nikt nie dostał się na to piętro. Pomagać ci będą dwa oddziały. Jeden pod dowództwem Seamusa, a drugi Luny. Porozrzucają łajnobomby czy porobią inne głupie rzeczy, które uniemożliwią innym przedostanie się do was.

- A ty co będziesz robić właściwie? – wtrąciła Lavender wyraźnie urażona tym, że wymiguje się od tej akcji. Nic bardziej mylnego.

- Moim zadaniem jest stworzenie tak wielkiego zamieszania, że nauczyciele będą zbyt mocno zajęci radzenie sobie z nim niż jakimiś łajnobombami – uśmiechnęłam się dumnie. – Zobaczycie, że to będzie coś wielkiego!

- W to nie wątpię – mruknął Seamus puszczając do mnie oczko.

Po kilku minutach wszyscy uczestnicy dzisiejszego sabotażu opuścili Pokój Życzeń i rozeszli się w wyznaczonych kierunkach. Wiedząc, że Ginny – jako ja – uda się na szczyt Wieży Wielkich Schodów do gabinetu dyrektora, musiałam udać się do Wielkiej Sali. Plan był taki, aby odciągnąć uwagę nauczycieli od nowego gabinetu Snape'a. Wiedząc, że nie mogę zostać przez nikogo zauważona postanowiłam skorzystać z tajemnych przejść, o których opowiadali mi Weasley'owie, dzięki którym udało mi się przejść z siódmego piętra na Korytarz Chimery, który prowadził do korytarza zaraz obok mojego celu.

Z dumnie podniesioną głową przemierzałam korytarz, który w moim odczuciu powinien zmienić nazwę na Korytarz Gwardii Dumbledore'a, ponieważ z niewyjaśnionych przyczyn był ulubionym miejscem członków GD do malowania haseł zachęcających innych uczniów do sprzeciwiania się obecnej sytuacji. Jednym z bardziej popularniejszych było: Gwardia Dumbledore'a dalej walczy. Byłam naprawdę dumna z takich działań. Niby nic wielkiego, ale pokazywaliśmy, że dalej stawiamy, jako tako, opór nowej władzy.

objęcia śmierci ⚡ hpWhere stories live. Discover now