Rozdział 34

2.2K 107 15
                                    

Od wesela niewiele się działo. Właściwie oprócz tego, że Harry ściągnął Olivię do Memphis, nie wydarzyło się nic szczególnego. Sama mu to zaproponowałam, gdy widziałam jakim tęsknym wzrokiem patrzy na jej zdjęcia, a doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie wyjedzie. Nie teraz, gdy Charles czuje się gorzej niż zwykle.

Położyłam tacę z parującymi herbatami na stoliku, a zaraz za mną Mary Jo ustawiła talerz z pysznymi wypiekami. Spojrzałam na Harry'ego, Gemmę i Olivię, którzy odbijali piłkę zaledwie paręnaście metrów od nas i z niewiadomych przyczyn na mojej twarzy zagościł mały uśmiech. Cała trójka była roześmiana i szczęśliwa, gdy tak trwali w swojej krótkiej chwili zabawy, a ja za żadne skarby nie chciałam jej rujnować. Usiadłam na fotelu tuż obok Charlesa i naciągnęłam na siebie koc, chcąc się ogrzać. Pogoda psuła się z dnia na dzień, w powietrzu czuć było zbliżającą się jesień, kolorowe liście spadały z drzew, a słońce próbowało choć trochę ogrzać każdego, kto odważył się wyjść z domu.

Siedziałam w ciszy i patrzyłam na Harry'ego i spojrzenie pełne ojcowskiej troski i miłości, jakim obdarza swoją córkę. Serce łamało mi się w pół. Wciąż w dalszym ciągu obwiniałam się o to, że nie jestem w stanie dać mu dziecka. Słowo adopcja bez przerwy krążyło w mojej głowie, ale nie byłam co do niej pewna. Jeśli Harry nie pokocha adoptowanego dziecka choć w połowie tak bardzo jak swoją córeczkę, ponownie będę przechodziła przez załamanie nerwowe, a szczerze wolałabym tego uniknąć.

Poczułam uścisk na dłoni i zerknęłam w tamtą stronę. Uśmiech Charlesa i ten gasnący blask w jego oczach jeszcze bardziej łamały mi serce, ale musiałam powstrzymać łzy i pokazać, że jestem silna.

- Harry kocha Olivię, mimo, że nic nie łączy go z jego matką. Czuje odpowiedzialność, jaka wiąże się z posiadaniem dziecka. Wie, że bez względu na relację z tą kobietą, dla tej dziewczynki musi być najlepszy. Kocha ją Priscilla, ale też bardzo mocno kocha ciebie. I świata poza tobą nie widzi. Fakt, że nie możesz dać mu tego od siebie, a powiedzmy z drugiej ręki, nie oznacza, że to co jest między wami zgaśnie. Harry jest szczęśliwy, bo dałaś mu drugą szansę. I wierz mi kochanie, jest gotowy założyć z tobą rodzinę, nawet jeśli dziecko będzie adoptowane. Takie dzieci wcale nie są mniej kochane. Są błogosławieństwem dla ludzi takich jak wy. Ludzi, którzy chcąc stworzyć rodzinę, ale natura sprawiła, że w ich życiu pojawiły się usterki. Zaufaj mi, wiem co mówię.

Ucałował moją dłoń, a następnie przeniósł swój wzrok na bawiących się ludzi. - Harry zawsze przypominał mi mnie. Dlatego wiedziałem, że będą z nim kłopoty. Mimo to bardzo wam kibicowałem. I nie przestanę, jeżeli dobry Bóg pozwoli mi obserwować wszystko z góry. Nie uśmiecha mi się tyrać jak pacan przez kolejne pięćdziesiąt lat w piekle. Za cholerę tego nie chcę.

Otarłam łzy, które mimowolnie spłynęły na moją twarz. - Nie płacz, pączusiu. No chodź, przytul się.

I tak też zrobiłam. Usiadłam na jego kolanach, jak miałam w zwyczaju, gdy byłam małą dziewczynką i zaczęłam płakać. Charles kojącymi ruchami gładził dłonią moje plecy, zapewne chcąc dodać mi otuchy, ale szloch nie chciał mnie opuścić. Nie wyobrażałam sobie, że jego zabraknie.  Tak bardzo nie chciałam o tym myśleć, a jednak myśl nie wypadła z głowy. Fakt, że tracę tak bliskiego mi człowieka, jest cholernie przykry. Zabija mnie. Nie chcę.

- Kocham cię. - odparłam całując jego policzek. Widziałam jak zabłysły mu oczy od zbierających się łez. Dawno nie wypowiadałam w jego kierunku tych słów. Chyba nikt nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo tego żałuję. Podobno na tym polega ludzki los. Doceniamy dopiero gdy tracimy.

- Ja ciebie też, kruszynko. - odparł, mocno mnie przytulając. 

x

The Perfect Husband | Harry StylesWhere stories live. Discover now