Rozdział 15

2.8K 128 3
                                    

Nim otworzyłam drzwi do sypialni, naszła mnie ochota na rozluźnienie się poprzez spożycie alkoholu, ale bardzo szybko odgoniłam od siebie tę myśl. Koniec końcom, pewnie zwymiotowałabym na biednego bruneta, totalnie zniechęcając go do siebie. Alkohol nigdy mi nie służył, a już na pewno nie ten wypijany na szybko. Tak więc stałam przed drzwiami, czując pod sobą wielką przepaść. Iść czy nie iść? Wygłupię się i nie będę potrafiła spojrzeć mu w twarz. Cholera.

Czym byłoby moje życie bez zbędnych wypadków? Otwierając gwałtownie drzwi, uderzyłam Harry'ego prosto w twarz. Zatoczył się do tyłu i usiadł na skraju materaca, zasłaniając swoją twarz dłońmi. Gdy w końcu cała sytuacja do mnie dotarła, zamknęłam nieszczęsne drzwi i podeszłam do poszkodowanego mężczyzny, modląc się w duchu, by nie umierał.

- Harry, tak bardzo cię przepraszam! Nie miałam pojęcia, że jesteś po drugiej stronie. Bardzo cię boli? - nie odpowiedział. - Mam przynieść lód? A może zadzwonić po karetkę? Spójrz na mnie i powiedz ile widzisz palców.

Spod wielkich dłoni dobiegł mnie cichy chichot. Powiedzieć, że byłam zdezorientowana to zbyt mało.

- Martwisz się o mnie, to urocze. - spojrzał na mnie, będąc zupełnie rozbawionym. Piękny, cudowny uśmiech i jeszcze piękniejsze, zielone oczy, przez które kiedyś oszaleję.

- Jasne, że się martwię. Mogłam cię zabić. - odburknęłam, naprawdę starając się brzmieć na obojętną lub lekko zdenerwowaną, ale widok tak radosnej osoby, skutecznie mi to uniemożliwiał. Wstałam na równe nogi i chciałam odejść, ale poczułam uścisk na nadgarstku i chwilę później leżałam na jego klatce piersiowej, twarzą w twarz. Dzieliły nas tylko przysłowiowe milimetry.

- To tylko drzwi, Scilla. Co prawda solidne, ale wciąż tylko drzwi.- odparł, patrząc prosto w moje oczy. Jego dłonie spoczywały tuż przy moich biodrach, co kompletnie mnie dekoncentrowało. Przyjrzałam się jego twarzy, ale nie zauważyłam żadnych zmian, które miały związek z zajściem sprzed chwili. Poczułam jak zacieśnia uścisk na moim ciele i zaledwie ułamek sekundy później leżałam na plecach, z Harry'm zwisającym tuż nade mną. I znów to cholerne uczucie. - Mogę cię pocałować?

- Nigdy o to nie pytałeś. - próbowałam ukryć ulgę, radość i zakłopotanie, które mogły być wykrywalne w moim tonie.

- Bo nigdy nie miałem powodów, by pytać. - powiedział te słowa tuż przed tym, jak jego wargi spotkały moje, po tylu latach rozłąki. Przeniosłam swoje dłonie na jego kark, wplątując palce w końcówki jego włosów. Pocałunek był delikatny, ale jednocześnie przepełniony namiętnością i tęsknotą, na jaką sami siebie skazaliśmy. Nie można przestać tęsknić za czymś, co sprawiało, że czułaś się jak w niebie. To niewykonalne.

xx


The Perfect Husband | Harry StylesWhere stories live. Discover now