- Usiądź- powiedziałam, a właściwie wychrypiałam i wskazałam kanapę.
Harry zrobił, co powiedziałam. Wierzchem dłoni wytarł oczy. Usiadłam obok niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Dłoń położyłam na jego ręce. Siedzieliśmy tak i nie mówiliśmy nic. Chwile ciszy były nam potrzebne- każde z nas potrzebowało posegregować swoje myśli.
-, Czemu ona nam to robi?- Odezwał się w końcu mój przyjaciel.- Czemu chce to wszystko zniszczyć? Czemu najpierw porwała ciebie, a potem Rona? Nie wytrzymam tego...
- Wszystko będzie dobrze- wyszeptałam ze ściśniętym gardłem.- Wiem, że to brzmi jak puste słowa, ale pokonaliśmy Czarnego Pana, pokanmy i ją.
- Chcę wiedzieć, czemu ona to robi. Odkryć wszystkie te tajemnice, które tak sprytnie ukrywa. Prawdę o niej, jej rodzinie, Billu...
- Dowiemy się tego wszystkiego i jeszcze więcej. Nim skończy się rok szkolny cała sprawa będzie rozwiązana.
- Pytanie tylko na czyją korzyść przechyli się szala zwycięstwa...
- Harry Potter!- Odsunęłam się i popatrzyłam na jego twarzy. Lekko zdziwiony skierował swój wzrok na mnie.- Jesteś cholernym Wybrańcem, nie możesz pisać czarnych scenariuszy. Pokonałeś Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jesteś wielkim czarodziejem, masz w sobie ogromny potencjał i tyle już dokonałeś, a mażesz się jak mała dziewczynka!
- To nie takie proste, Miona. To wszystko... Ja sam nie wiem... Chyba mnie to przerosło... Kiedy pokonaliśmy Voldemorta myślałem, że teraz już będzie dobrze, a tymczasem...
- Posłuchaj, to nie ciebie porwali, trzymali w jakiś lochach, próbowali z ciebie zrobić dziwkę i bili za przewinienia. To nie ty byłeś w centrum zainteresowania Powell- o dziwo. Musisz się wziąć w garść, na Merlina! Ostatnio cię nie poznaję- gdzie ten buntowniczy chłopak, którego znałam?
- Wyparował- odpowiedział gorzko. Wstał i zaczął przechadzać się po dormitorium- często tak robił, gdy nad czymś usilnie myślał.- Masz rację Miona- zrobiłem się jakiś miękki.
- Nie da się ukryć.
- Nie musiałaś przytakiwać.- Uśmiechnęłam się szeroko, a i na jego twarzy ukazał się lekki uśmiech.- Ostatnia walka należała do mnie, ale to wy mi nakreśliliście schemat, ukazaliście drogę, poprowadziliście mnie niemal do końca. Teraz twoja kolej. Twoja i Malfoya, który chyba odkupuje winy...
-, Kiedy to wszystko się skończy musimy się gdzieś wybrać- ty, ja i Ron. Jak za starych, dobrych czasów.
- O ile Ron będzie chciał się ze mną zadawać...
- Nie rozumiem.- Popatrzyłam na niego zdziwiona.- Czemu ma nie chcieć? Tylko nie mów, że znowu pokłóciliście się jak na czwartym roku, bo więcej tego nie zniosę! Nie będę manewrować między tobą, a nim!
- Chodzi o Ginny.- Nie przerywałam mu. Nie chciał zdradzić sekretów mojej przyjaciółki.- Wiem, że wiesz o tym, że się rozstaliśmy- w końcu jest twoja najlepsza przyjaciółka. Wiem- mówiłaś mi, że na pewno Ron zrozumie, ale ja sam nie wiem... Chodzi o to...
Zamilkł na chwilę i patrzył na swoje buty. Wykrzywiał sobie palce rąk i wyglądał na wyraźnie zmieszanego. Coś było nie tak...
- Chodzi o to...- Zaczął, ale znowu zamilkł na kilka chwil, a mnie wnętrzności skręcały sobie nawzajem supły.- Chodzi o to, że ktoś jest...
Ścięło mnie. Jakby mi ktoś przywalił patelnią w sam środek twarzy. Jakby mi tą patelnią przywalił, a ja dalej się nie ruszałam. Ślad po patelni robił się coraz większy, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie ruszało mnie to uderzenie. Albo dotknęła mnie jego niecodzienność, dziwność.
CZYTASZ
EnemiesOfLove[Dramione]
FanfictionTo co nas nie zabije, to nas wzmocni... Wojna się skończyła. Voldemort nie żyje. Śmierciożercy już względnie nie szkodliwi. Czy teraz dobro ma szanse się odrodzić? Jesień. Czarodzieje wracają do magicznie odbudowanej szkoły. Nowy dyrektor, paru nowy...
35- Ty będziesz grać pierwsze skrzypce, a ja stanę na czatach
Zacznij od początku