35- Ty będziesz grać pierwsze skrzypce, a ja stanę na czatach

Zacznij od początku
                                    

- Usiądź- powiedziałam, a właściwie wychrypiałam i wskazałam kanapę.

Harry zrobił, co powiedziałam. Wierzchem dłoni wytarł oczy. Usiadłam obok niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Dłoń położyłam na jego ręce. Siedzieliśmy tak i nie mówiliśmy nic. Chwile ciszy były nam potrzebne- każde z nas potrzebowało posegregować swoje myśli.

-, Czemu ona nam to robi?- Odezwał się w końcu mój przyjaciel.- Czemu chce to wszystko zniszczyć? Czemu najpierw porwała ciebie, a potem Rona? Nie wytrzymam tego...

- Wszystko będzie dobrze- wyszeptałam ze ściśniętym gardłem.- Wiem, że to brzmi jak puste słowa, ale pokonaliśmy Czarnego Pana, pokanmy i ją.

- Chcę wiedzieć, czemu ona to robi. Odkryć wszystkie te tajemnice, które tak sprytnie ukrywa. Prawdę o niej, jej rodzinie, Billu...

- Dowiemy się tego wszystkiego i jeszcze więcej. Nim skończy się rok szkolny cała sprawa będzie rozwiązana.

- Pytanie tylko na czyją korzyść przechyli się szala zwycięstwa...

- Harry Potter!- Odsunęłam się i popatrzyłam na jego twarzy. Lekko zdziwiony skierował swój wzrok na mnie.- Jesteś cholernym Wybrańcem, nie możesz pisać czarnych scenariuszy. Pokonałeś Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jesteś wielkim czarodziejem, masz w sobie ogromny potencjał i tyle już dokonałeś, a mażesz się jak mała dziewczynka!

- To nie takie proste, Miona. To wszystko... Ja sam nie wiem... Chyba mnie to przerosło... Kiedy pokonaliśmy Voldemorta myślałem, że teraz już będzie dobrze, a tymczasem...

- Posłuchaj, to nie ciebie porwali, trzymali w jakiś lochach, próbowali z ciebie zrobić dziwkę i bili za przewinienia. To nie ty byłeś w centrum zainteresowania Powell- o dziwo. Musisz się wziąć w garść, na Merlina! Ostatnio cię nie poznaję- gdzie ten buntowniczy chłopak, którego znałam?

- Wyparował- odpowiedział gorzko. Wstał i zaczął przechadzać się po dormitorium- często tak robił, gdy nad czymś usilnie myślał.- Masz rację Miona- zrobiłem się jakiś miękki.

- Nie da się ukryć.

- Nie musiałaś przytakiwać.- Uśmiechnęłam się szeroko, a i na jego twarzy ukazał się lekki uśmiech.- Ostatnia walka należała do mnie, ale to wy mi nakreśliliście schemat, ukazaliście drogę, poprowadziliście mnie niemal do końca. Teraz twoja kolej. Twoja i Malfoya, który chyba odkupuje winy...

-, Kiedy to wszystko się skończy musimy się gdzieś wybrać- ty, ja i Ron. Jak za starych, dobrych czasów.

- O ile Ron będzie chciał się ze mną zadawać...

- Nie rozumiem.- Popatrzyłam na niego zdziwiona.- Czemu ma nie chcieć? Tylko nie mów, że znowu pokłóciliście się jak na czwartym roku, bo więcej tego nie zniosę! Nie będę manewrować między tobą, a nim!

- Chodzi o Ginny.- Nie przerywałam mu. Nie chciał zdradzić sekretów mojej przyjaciółki.- Wiem, że wiesz o tym, że się rozstaliśmy- w końcu jest twoja najlepsza przyjaciółka. Wiem- mówiłaś mi, że na pewno Ron zrozumie, ale ja sam nie wiem... Chodzi o to...

Zamilkł na chwilę i patrzył na swoje buty. Wykrzywiał sobie palce rąk i wyglądał na wyraźnie zmieszanego. Coś było nie tak...

- Chodzi o to...- Zaczął, ale znowu zamilkł na kilka chwil, a mnie wnętrzności skręcały sobie nawzajem supły.- Chodzi o to, że ktoś jest...

Ścięło mnie. Jakby mi ktoś przywalił patelnią w sam środek twarzy. Jakby mi tą patelnią przywalił, a ja dalej się nie ruszałam. Ślad po patelni robił się coraz większy, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie ruszało mnie to uderzenie. Albo dotknęła mnie jego niecodzienność, dziwność.

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz