Podniosłam swój wzrok ze zdjęcia na kobietę. Minę i głos miała poważną.

- Czemu?

- Wilki są bardzo narwane i nerwowe, a myślę, że wiesz, że Kilian nie był zbyt grzeczny. - Skrzywiła się, gdy to mówiła i nie dziwię się jej, też nie byłabym zadowolona, gdyby mój syn przyszedł do domu w tatuażach, z tunelem oraz paląc papierosy. - Młode wilki, które znajdują swoje przeznaczone, gdy jeszcze są nieprzemienione, albo są ludźmi, często są bardzo... hmm...bezwzględni. Tak, to dobre słowo.

- Chodzi ci o to, że nie liczą się z opinią drugiej strony?

- Nie tylko, chodzi głównie o to, że mężczyźni twierdzą, że ich wybranki należą do nich, więc mogą sobie je tak po prostu wziąć, czyli po prostu porwać.

- Kilian mi by nigdy tego nie zrobił. - powiedziałam jej, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam. - On dał mi wybór czy chcę zostać z nim, czy chcę wrócić do rodzinnego domu.

- To właśnie dlatego jestem z niego dumna. Obserwowałam was, czy każdej możliwej okazji i widać, że cię nie zniewolił. Widziałam wasze zachowanie do siebie, to jak ciebie powoli przekonywał do siebie, do takiego stopnia, że teraz go kochasz, bo tak jest, prawda? - podniosła na mnie wzrok, a ja zaczerwieniłam się. Nie wiedziałam, że ktoś mógłby nas obserwować oceniając nas.

- Tak, kocham go, a za to co zrobił, to jeszcze bardziej. Boże... On jest tak wspaniały, opiekuńczy...

Myślę o tych wszystkich momentach, kiedy był przy mnie kiedy go potrzebowałam, a w szczególności, kiedy zostałam napadnięta i byłam rozsypana. Był kiedy po prostu nie dawałam rady i on mnie przez ten cały czas kochał. To jest najpiękniejsze.

- Cieszę się, że Kilian trafił na ciebie. Lepiej księżyc wybrać nie mógł.

Liliah uśmiechnęła się do mnie, a ja jej także odpowiedziałam uśmiechem na twarzy.

- Jak mam pomyśleć o tym, co w życiu zrobiłam. - wyszeptała, zatapiając się w myślach. - Całe mój życie tak na prawdę opierało się na przechodzeniu ciąż i wychowaniu dzieci. Mam czterdzieści jeden lat i jestem już babcią, to trochę przerażające.

- Podejrzewam, że tak. Ja sama nawet nie potrafię sobie przypomnieć ile masz dzieci.

- Mam ósemkę i teraz to kochanie. - powiedziała kładąc dłoń na wystającym brzuszku. - Kolego lub koleżanko, jak wyjdziesz będziesz miał dużooo rodzeństwa.

Potem na nowo zwróciła się do mnie.

- Widzisz mam tyle dzieci, a mieszkam tylko z Alice i Ice. Reszta się już wyprowadziła, ma swoje rodziny, dzieci, zwierzęta. To piękne móc widzieć to.

- Ja mam tylko starszego brata i jakoś dobrze się z nim nie dogadywałam.

- Ale pewnie i tak go kochasz.

- Jasne. Mam do ciebie pytanie, takie czysto kobiece. Czy to wszystko nie jest męczące dla ciebie, cała ta siódma ciąża? - zapytałam, wskazując na jej przyszłe dziecko.

- Wiadomo męczy i mam czasem takie chwile słabości, ale dużo wspiera mnie Jeremiah. Bez niego to ja bym w niczym bym sobie nie poradziła. Dodatkowo jeszcze wszystkie problemy moich dzieci, każdy z nich przeżywam oddzielnie. Octavia ma czwórkę dzieci i nie za bardzo może liczyć na pomoc męża, bo ten jest żołnierzem, a to praca prawie całodobowa. Veronica ma dwadzieścia jeden lat i nie ma jeszcze swojego przeznaczonego, boję się, że go nie znajdzie i będzie żyła sama. Ruth i Kalina także już mają dzieci, przez co też są zmęczone i wiadomo mają też swoje problemy. Natomiast Alice, pokochała chłopaka, który nie jest i nie będzie jej przeznaczonym. Co jeśli znajdzie swojego mate? Nie mogę sobie nawet wyobrazić co będzie przeżywać Terence. Ona jest w nim ślepo zakochana, ale nawet w przypadku tej prawdziwej miłości to się nie liczy. Z Cyntią nie mam nawet kontaktu! Spotkała raz faceta, który się okazał Alphą na wakacjach i jej przeznaczonym! Pozwolił jej się tylko pożegnać! Moje biedne dziecko, ma dopiero osiemnaście lat... A mała Ice się zawsze wychowywała bez rodzeństwa. Najmłodsza bawiła się tylko z dziećmi z Watahy. Niby nie jest między nimi jakiejś dużej przerwy w wieku, ale wiesz najmłodsze i najbardziej wścibskie z rodziny.- przy ostatnich słowach zaśmiała się radośnie.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now