Rozdział 18

5.6K 431 62
                                    

*POV Kilian*

Próbowałem udawać chociaż wściekłego, jednak nie byłem w stanie. Ta piękna, niesamowita kobieta swoją obecnością ujarzmiała wszelkie negatywne emocje ogarniające całe moje wnętrze. W momencie kładłem się spać, świadomy, iż nie powinienem się do niej przytulać - nie potrafiłem dłużej pozostawać takim szorstkim i nieprzyjemnym.

~ Ale z ciebie ciota.

~ Nie ciota, ale zakochany.

Odwróciłem się przodem do Dalii i objąłem ramieniem jej talię, przysuwając ją do siebie.

- Nie mogę spać inaczej. - wyszeptałem.

- Wiem, ja też. - odpowiedziała, oparła się plecami o moją klatkę piersiową. - Przestałeś się gniewać?

- Nie potrafię ani bez ciebie zasnąć, ani być na ciebie zły. Jednak rozmowa nas nie ominie, ale to jutro. Śpij, księżniczko.

Zaciągnąłem się mieszanką szamponu wraz z moim zapachem. Ucałowałem jej głowę i zamknąłem oczy.

Dalia rozluźniła się i po chwili zapadła w sen. Ja także.

***

Rano obudziłem się z przytuloną do mnie Dalią. Pogłębiłem uścisk, by była jak najbliżej. Wziąłem wdech i do moich nozdrzy doszedł jedyny zapach wypełniający cały ten pokój.

Nasz zapach.

- Kilian. Przeszkadzasz mi... - Dalia się obudziła.

~ Czyli co? Nadal będziesz udawał dupka?

~ Xavier... Odpuść...

- Przepraszam. - powiedziałem. Nie wiedziałem o czym ona mówiła, ale posłusznie się odsunąłem.

- Nie ty, tylko to co mi przeszkadza. - rzuciła zirytowana, chwytając moją dłoń i na nowo siebie nią obejmując, ale w taki sposób, aby nasze biodra się nie już stykały.

~ O ty, mała...

- A co? Wstydzisz się mojego kolegi? - zaśmiałem się, zapominając jaką postawę powinienem przyjmować wobec niej. Znam ją na tyle, by wiedzieć, że prawdopodobnie rumieńce pokryły jej całe policzki.

- N-nie, ale on mi nie daje spać.

Podniosłem głowę i zobaczyłem zegar na ścianie, wskazujący godzinę dwunastą.

- To ty nadal chcesz spać? Wiesz, która jest godzina?

- Tak, odwal się i daj spać. - mruknęła i ułożyła się znowu.

- A mogę chociaż odzyskać dłoń? Kiedyś będę mógł jej potrzebować.

Dziewczyna prychnęła i silnie rzuciła moją ręką, uwalniając mnie.

Wstałem z łóżka i w samych bokserkach zbiegłem na dół po coś do picia. Gdy nalewałem sok, usłyszałem małe skrzypnięcie.

Wyciszyłem się i przestałem się ruszać. Ktoś jest w domu, a nie na pewno nie jest to Dalia. Ratownicy medyczni i reszta służby także wyszła wczoraj wieczorem, więc dom powinien być pusty.

Zacisnąłem pięści i ruszyłem cicho w kierunku miejsca, skąd wydobywał się odgłos. Wyszedłem na korytarz i przeniosłem się do salonu, skąd na nowo było słychać kroki.

Stanąłem w progu i czekałem.

- Monte. - powiedziałem, wzdychając. On odwrócił się gwałtownie i zaczął krzyczeć jak opętany. Chyba się wystraszył.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now