Rozdział 8

7.6K 507 20
                                    

* POV Kilian *

Usłyszałem miarowy oddech Dalii wśród dźwięków samochodu. Zasnęła...

~ Słodko. - powiedział wilk.

~Tak ,i to bardzo. - zerkałem co jakiś czas na dziewczynę, by sprawdzić, czy wszystko w porządku.

~ Ona tylko śpi. Nic jej się nie stanie, natomiast ty pilnuj drogi i nie zabij nas przypadkiem. - warknął niezbyt miło wilczur, lecz miał rację. Skupiłem się na drodze i na tym, by bezpiecznie dowieść nas do domu.

***

Zaparkowałem auto i zgasiłem silnik. Wyszedłem na zimne nocne powietrze i przeszedłem na stronę, gdzie była Dalia. Otworzyłem jej drzwi tak, by nie wypadła, po czym wziąłem jej malutkie ciałko na ręce i zaniosłem do naszego domu. Ona zaś, czując zmianę temperatury, wtuliła się do mnie. No tak, jeszcze nie jest wilkołakiem, czuje zimno.

Przeszedłem na schody i udałem się do naszego pokoju. Otworzyłem drzwi i zrzuciłem umiejętnie buty ze stóp. Następnie podszedłem do łóżka i położyłem na nim moją  kruszynkę.

Zabrałem jeszcze świeżą bieliznę i ruszyłem na podbój łazienki.

Po gorącej kąpieli wyszedłem i zastałem Dalię w tym samym miejscu i w tej samej pozycji, jaką przybrała przed moim wyjściem do łazienki.

- Ehh... Nie możesz tak spać. Co ja mam teraz z tobą zrobić? - mruknąłem sam do siebie.

~Rozbierz ją i ubierz w coś wygodnego. - podpowiedział mi towarzysz.

~Ale jak się obudzi, to będzie wściekła, że ją dotykałem i przebrałem.

~Ale za to będzie spała wygodnie.

~Dobra to zrobimy tak: ściągnę jej tylko te grube spodnie i założę jakieś spodenki, a reszty nie ruszam.

~Może być. Nie powinna nas zabić za to.

Zabrałem się więc do roboty. Było to dość trudne, bo dziewczyna była wręcz bezwładna, co nie ułatwiało pracy. Tak samo nie chciałem grzebać w jej rzeczach, więc skończyła w moich koszykarskich spodenkach. Najgorsze jednak było przetransportowanie ją pod kołdrę. Z tym się trochę namachałem.

Jakiś czas później  stałem u podnóża materaca, obserwując wyniki tego, czego  dokonałem, przepełniając się dumą. Ostatecznie położyłem się obok mojego skarbu.

***

Rano obudził mnie zapach naleśników.

~Dalia. - mruknąłem rozmarzony nadal nie otwierając oczu. Chyba znowu się zdrzemnąłem, gdyż zerwałem się z łóżka wybudzony z letargu dopiero, gdy usłyszałem głośny huk.

- Dalia?! - krzyknąłem przestraszony. Jak coś jej się stało?! Zbiegłem szybko po schodach, udając się do kuchni. Nie przejmowałem się tym, iż jestem tylko w bokserkach. Liczyła się moja najmilsza.

Wparowałem do pomieszczenia, przeczesując go w poszukiwaniu jej.

- Dalia?! Gdzie jesteś ?! - zawołałem ją. Nie mogłem jej spostrzec.

- Jestem tutaj. - rozległ się jęk zza wysepki kuchennej. Prędko więc przeszedłem do tego miejsca. Wokół niej znajdowały się porozrzucane garnki i pokrywki. Chwyciłem jej ręce i twarz dokładnie oglądając.

- Nic ci nie jest? - Nie widziałem żadnych obrażeń, ale mimo to, może to być coś poważnego.

- Nie, tylko mnie trochę głową boli. - powiedziała cicho, dotykając owe bolące miejsce dłonią. Syknęła przeciągle i szybko odciągnęła rękę. Znowu ująłem jej twarz i zerknąłem na bolące miejsce urazu. Wokół niej znajdowała się duża ilość krwi, brudząca skórę i włosy. Dalia pisnęła, kiedy zorientowała się, co ma na ręce.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now