Rozdział 7

7.9K 526 62
                                    

* POV Dalia *

Pozwoliłam się zaprowadzić w stronę ludzi. Całe szczęście, Kilian podążał za mną, trzymając mnie z początku w talii, potem za rękę.

- Nie jesteś zła, że tyle tu nas jest? - spytała mnie mama mojego chłopaka. Od razu pokręciłam głową.

- Nie, skądże. Jestem, co prawda, zaskoczona taką ilością osób. U mnie w rodzinie to skromnie z tym jest. - Liliah uśmiechnęła się do mnie i szepnęła na ucho:

- Teraz to także twoja rodzina. - odpowiedziałam jej uśmiechem. Po czym dotarliśmy do salonu.

- Wszyscy cisza! - krzyknęła Luna. Zaczynam powoli się orientować, jak to wszystko funkcjonuje... W momencie, gdy zakrzyknęła, wszyscy ucichli jak makiem zasiał, a spojrzenia wszystkich spoczęły na nas. - To jest nasz nowy członek rodziny. Przyjmijcie ją ciepło.

Rozległy się rozmowy i powitania. Kilian szybko zabrał mi dziecko, zanim mu się coś stało. Nagle wszyscy zaczęli podchodzić do nas i mnie przytulać, albo wychwalać zorganizowanie tego spotkania przez Liliah, która starała się wytłumaczyć mi po kolei, kto jak się nazywa. Pierwsi podeszli najstarsi członkowie rodziny

- Witaj w rodzinie, dziecinko. - powiedziała starsza kobieta. - Ja jestem Maria, ale możesz mi mówić babciu, jak wszyscy. A to jest nasz stary przyjaciel rodziny, generał Herman.

- Wcale nie jestem stary. Jestem bardzo żywiołowy i nie raz, i nie dwa bym jeszcze rozłożył na łopatki tych ze wschodu. - Po tej deklaracji, objęła mnie i chwyciła pod rękę generała, po czym przeszła na bok.

- Tak, tak wiemy. Chodźmy usiąść. - rzekła jeszcze, puszczając mi oczko i zaniknęli w tłumie.

- Herman jest trochę zwariowany, ale to przez różne wojny. Nie ma się czym przejmować. - szepnęła mi Luna. - Chcesz się czegoś napić?

- Byłabym wdzięczna.

- Już lecę. - I także zniknęła w tłumie.

- Chcesz poznać moje siostry? -spytał Kilian, cały czas będąc obok. Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Przecież już poznałam Octavie i Alice.

Młody mężczyzna zaśmiał się.

- To się zdziwisz... - przeszliśmy do innego pomieszczenia, gdzie było dużo kobiet rozmawiających ochoczo, wraz z ogromną ilością dzieci na kolanach, na rękach i na dywanie. Wśród nich byli też ci, których zdążyłam poznać. Jednak nie było w tym gronie ani jednego mężczyzny.

- Moje drogie panie, to jest moja mate, Dalia. - spłonęłam rumieńcem pod wpływem takiej ilości obserwujących mnie osób.

- To może przedstawimy się po kolei, abyś się nie zgubiła. - zaproponowała mi jedna z kobiet, a inne zgodziły się z nią.

- Zacznijmy od tego, abyś podeszła do nas bliżej. - Inna zaśmiała się.

- Spokojnie nie gryziemy, ale nie damy sobie odciąć ręki za naszą dzieciarnie.

Podeszłam do nich i usiadłam na brzegu kanapy.

- A ty, Kilian, zmiataj stąd! Kobiety rozmawiają! -zawołała Alice. Na to on podniósł dłonie w ruchu geście kapitulacji, po czym podał Mell Octavii (matce dziecka), a następnie wycofał się z pokoju.

- Teraz to możemy gadać.

- No to tak, przedstawimy ci się od brzegu, byś chociaż trochę załapała.

- To ja jestem Veronica.

- Nathalia.

- Ja Ruth.

- Mnie już znasz. -zachichotała Alice.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now