Rozdział 19

5.3K 433 89
                                    


*POV Dalia*

- Dalia... Zrobisz coś dla mnie?

Usłyszałam głos wybudzający mnie ze snu. Otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciach, zwracając się twarzą do kobiety.

- Czemu Liliah nie śpisz? - zapytałam zachrypniętym głosem. Gdy nie otrzymałam odpowiedzi, zapytałam: - Co potrzebujesz?

Liliah była tak na prawdę moją teściową, a jednocześnie Luną, Matką wszystkich osób w watasze. To właśnie po niej miałam w przyszłości przejąć stanowisko.

- Jestem bardzo głodna... - jęknęła cicho, siadając na moim łóżku i przyciągając dramatycznie sylaby.

- Chodź na dół, coś Ci znajdziemy. - powiedziałam i podniosłam się z pod pościeli. Jej mąż Jeremiah oraz mój chłopak Kilian, wyruszyli jako władza na specjalny obchód. Musieli osobiście sprawdzić każdy oddział i miejsce, w którym się aktualnie znajdowali. Dotyczyło ich także powrócenie do miejsc, gdzie wydarzyły się najbrutalniejsze ataki Omeg, po to by dowiedzieć się czegoś na temat ich położenia, czy choćby by ustalić zapach, który był potrzebny był do wytropienia jak największej ilości zbuntowanych wilkołaków oraz zapewnienia ludziom i wilkom bezpieczeństwa. To jakie były granice tego, do czego mogli się posunąć, by zapewnić ochronę jednak nie były określone.

Liliah natomiast była zostawiona tylko ze mną w pustym domu. Więc po godzinach spędzonych z nią, mogę spokojnie obwieścić, iż jeśli sądzicie, że wilkołaki dużo jedzą, to nigdy nie wpuszczajcie do domu ciężarnej wilczycy. Jest sto razy bardziej głodna.

- Nie masz mi za złe, że ci tak wyjadam lodówkę? - spojrzała na mnie blondynka, zjadając się kanapkami z dżemem, rybą i popijając to mlekiem. Skrzywiłam się delikatnie.

- Nie, nie mam. Tylko się wystraszyłam tego ile się je, jak się jest w ciąży. Na widok tego co ty właśnie spożywasz mam ochotę iść zwymiotować.

Kobieta spojrzała na mnie.

- Przynajmniej jesteś szczera. - uśmiechnęła się, pomiędzy kęsami. - Ale to faktycznie trochę przerażające.

Chwyciła do ręki następny kawałek chleba i przyjrzała się mu dokładnie.

- Nawet dobrze smakuje. Zaproponowałabym ci, bo tylko ja jem, a ty nie, ale boję się, że zawartości twojego żołądka nie przeżyje tego. - Zaśmiałam się na jej słowa. Ma rację i mam nadzieję, że ja nie będę musiała tak to przechodzić.

- Proszę cię, nawet przez grzeczność, nie rób tego... - znowu skrzywiłam się, a Liliah zachichotała.

- Dobra, chodźmy już na górę.

Pokiwałam głową, odkładając jej talerz i szklankę do zlewu, po czym ruszyłyśmy do mojego pokoju.

- Chce ci się spać? - zapytałam.

- Nie za bardzo...

- To co robimy? - poprawiłam się na łóżku, siadając po turecku i przykrywając nas obie kocem. Spojrzałam na podświetlony ekran telefonu. Jest dopiero prawie piętnaście po drugiej w nocy. Już miałam wygaszać komórkę, kiedy poczułam jak blondynka przeniosła się bliżej mnie, siadając obok i nachylając się nad telefonem.

- Ślicznie razem wyglądacie. - powiedziała. Mówiła to o mojej tapecie. Byłam tam ja z Kilianem, kiedy ostatnio oglądaliśmy film, niedługo po tym, jak podtopiłam się w wannie. Znajdowaliśmy się na naszym łóżku, jak ja teraz z Liliah, Kil siedział u szczytu, opierając się o ścianę, a ja leżałam między jego nogami, oparta o jego klatkę piersiową. - Jak mam być szczera, jako matka Kiliana, to powiem, że naprawdę jestem z niego dumna.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now