Rozdział 2

17.9K 914 144
                                    

Oglądałam film, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, więc byłam lekko zaskoczona. Może to sąsiadka po cukier albo listonosz. Otwieram drzwi wejściowe.

Za nimi stoi jakiś młody chłopak, o czarnych włosach, ubrany w niebieską koszulkę. Zaraz... co ktoś robi w środku zimy w podkoszulku?!

- Tak? - spytałam. On spojrzał na mnie i przygryzł nerwowo wargę. - Coś się stało? Kim jesteś?

Przybysz uniósł palce wskazujące obu dłoni. 

- Musisz mi obiecać coś. - powiedział. Zszokowana patrzyłam na chłopaka przed moim domem. Potarł dłonie, mimo iż w tym ubiorze, nie wyglądał, aby było mu zimno.

- Co proszę? Czego chcesz?

- Jesteś Dalia? - zapytał z nadzieją w oczach. Zaplotłam ręce na piersiach. Nie miałam ochoty stać tutaj i tłumaczyć jak się nazywam.

- Tak, a kto chce wiedzieć?

- Ja. - Prychnęłam. Chłopak był chyba mało inteligentny, skoro tak rozmawiał z ludźmi.

- Ja, czyli kto?

- Ja, czyli Monte. - odpowiedział, unosząc kącik ust. Zaczął przenosić się z miejsca na miejsce, chodząc w kółko po małej werandzie.

- Dobra Monte, to czego u mnie szukasz? Śpieszy mi się do serialu, dowiedzieć się, czy Tessa przeliże się z Markusem. - warknęłam na niego, starając mu dać do myślenia, że nie zamierzam mieć z nim nic do czynienia, ale najwyraźniej nie zrobiło to na nim wrażenia.

- No dobra, już dobra. Musisz iść ze mną do samochodu.

- Że co takiego?! - krzyknęłam, już zaczęłam jak najszybciej zamykać drzwi, ale przytrzymał je ręką, tak, że nie mogłam nic zrobić. Siłą próbowałam zamknąć drzwi.

- Proszę, nie reaguj tak. Już i tak jestem spóźniony, a jak nie przyjadę jak najszybciej, to przyszły Alpha mi urwie jaja i powiesi na płocie, którego swoją drogą nie posiada, tak między nami. Błagam.

- Skąd mogę wiedzieć, że mnie nie zgwałcisz, a potem nie zabijesz i nie zakopiesz pod drzewem w parku? - wysunęłam brodę buntowniczo i uniosłam brwi do góry. Chciałam odwrócić jego uwagę, by móc w końcu zamknąć drzwi.

- Masz moje słowo.

- A coś więcej? - dopytywałam. I tak z nim nie pojadę. Z samochodu na parkingu za nim wyszła śliczna blondynka i zawołała do nas.

- Możesz się pośpieszyć?! My już chcemy go poznać!

- Kogo poznać? - przeniosłam wzrok z dziewczyny na chłopaka. Przetarł twarz. Był zmęczony, to było widać, ale mimo wszystko, dalej usilnie blokował mi drzwi.

- Wszystko ci wytłumaczę. Obiecuję. Tylko jedźmy już, proszę.

- Nie jadę. Kropka.

- Ehhh... Kurde, musisz mi zaufać. Inaczej Kilian mnie zabiję. Albo pojedziesz dobrowolnie, albo będę musiał to zrobić siłą, a wierz mi, nie chce tego robić. - pokiwałam przestraszona głową i zamknęłam drzwi szybko.

- Boże! Nie rób mi tego! - krzyczał chłopak, uderzając o drzwi pięściami. - Nic ci się nie stanie! Będziesz bezpieczna! A ja muszę to zrobić! Naprawdę! Nie mogę ci powiedzieć, ale musisz mi uwierzyć!

Kurde co ja mam zrobić?! A co jeśli to jakiś gang!?

- Błagam Cię! To spotkanie charytatywne, ale nikt nie przyjechał, a wartość tego inaczej zmarnuje się. To kilka milionów dolarów.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora