Rozdział 16

5.6K 412 70
                                    


*POV Kilian*

Zaraz po zabraniu pierwszych oddechów przez moją księżniczkę, do pokoju wpadł lekarz i Monte.

- Czemu jej zawsze musi się coś dziać? - zapytał przyjaciel. Doktorek trzepnął chłopaka w tył głowy za jego głupotę, a następnie podszedł do mojej przeznaczonej.

- Scar*! Debilu! Gdybym nie trzymał Dalii, to byś już z obitą mordą leżał za drzwiami. - warknąłem, powstrzymywany ostatkami cierpliwości. To nie był czas na żarty i wygłupy. Gdybym przyszedł trochę za późno, prawdopodobnie nie udałoby się jej odzyskać, a wtedy nie wiem, co bym zrobił.

- Okey, okey... Przyniosę Ci melisy... - I tyle go było. Daję stówę, że tu nie wróci.

- Hmm... Murphy**? Mógłbyś zająć się swoją Luną?

- Tak, tak. - powiedział, przyklękając ze stetoskopem obok nas. Dalia cały ten czas leżała i próbowała unormowac oddech, momentami pokasłując.

Badał ją przez chwilę.

- Opatrzę jej tą rękę. - Kiedy skończył, powiedział, aby odpoczęła, a najlepiej poszła spać. Zaraz potem wyszedł, mówiąc, że idzie po sprzęt.

Wstałem z łóżka. Poprawiłem jej poduszki, przykryłem ją kocem i ucałowałem w czoło. Chcąc pójść po coś do picia dla niej, zamierzałem udać się do kuchni. Dziewczyna jednak źle zareagowała na ten ruch, gdyż szybko złapała mnie za rękę i szepnęła:

- Zostań. - w jej oczach dostrzegłem strach i odrobinę paniki. Zabolało mnie to. Położyłem się, przyciągając ją do siebie.

- Zawsze, Dalio.

~ Czemu ona tak reaguje? Czy to nie jest dziwne?

~ O co ci chodzi? - zapytałem się wilka.

~ Pamiętasz jej zachowanie podczas pełni?

~ Wówczas gdy się na mnie rzuciła?

~ Nie, idioto. Wtedy, kiedy była bardzo spięta, spanikowana. Dochodziło jeszcze to, co powiedzieli wam jej rodzice.

Zmarszczyłem brwi w trakcie zastanawiania się nad tą kwestią. Tak, to było trochę dziwne. Pamiętam, że spostrzegłem u niej panikę i ból w oczach, gdy jej mama wspomniała o tym, że nie jesteśmy oznaczeni, jednak wtedy odebrałem to jako wstyd przed przyznaniem się rodzicom, że do czegoś dojdzie między nami. Jej tata także nie chciał jej oddać w moje ręce, jakby się bardzo o nią martwił i powtarzał, że nie pozwoli, by stała jej się jakakolwiek krzywda, nawet później, kiedy groził mi, że jeśli jej coś zrobię, to nie będzie zważał na moją pozycję w wilczym społeczeństwie.

Jeszcze to, gdy wzdrygnęła się, kiedy jej brat, Sam, położył jej dłoń na ramieniu, albo jej reakcja na to, co się wczoraj stało. Była wtedy dziwnie zablokowana. Nie pozwalała się nikomu dotykać. Rozumiem, że tamta sytuacja była niefajna, ale wbrew pozorom, on poza tą ręką i nadszarpniętą psychiką, nic jej nie zrobił. Coś było nie tak...

~ Wydaje mi się, że jeszcze jakiś inny czynnik z przeszłości musi mieć na to wpływ. - wyszeptał cicho Xavier***.

~ Czy ty sugerujesz...

To słowo nie było w stanie przejść przez moje gardło, nawet w myślach.

Starałem się o tym nie myśleć. To powodowało ból w moim sercu... Ktoś zrobił krzywdę naszej księżniczce... Nasza biedna Dalia...

~ Kilian, jest jeszcze coś...

~ Co?

~ Jej brat...

Tylko dla Ciebie, księżniczkoजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें