Rozdział 85

3.9K 182 102
                                    

Maddie's P.O.V.

Zatrzymuję łyżkę w połowie drogi do ust, gdy ekran telewizora gaśnie. Przenoszę wzrok na mamę, która jakimś cudem zwędziła mi pilota.

- Co? – pytam, a ona tylko wzdycham ciężko i siada obok mnie na kanapie.

Trochę trudności sprawia mi nachylenie się i odłożenie miski z płatkami na stolik, tuż obok poduszki, na której położyłam nogę w gipsie.

Właściwie nie rozmawiałam z mamą od przyjazdu. Pracuje na nocną zmianę, więc wczoraj spała, gdy wstałam, a później wróciłam, gdy już jej nie było. Dochodzi pierwsza, więc jestem zaskoczona, że już nie śpi, bo zwykle wstaje około trzeciej.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego masz nogę w gipsie?

Z trudem powstrzymuję śmiech.

- Luke upadł mi na nogę, gdy leżałam w łóżku – odpowiadam. Mina mojej mamy jest bezcenna i już wiem, o czym myśli. – Nie mamo. Nie mieliśmy uprawiać seksu.

- Ale czy ty i któryś z tych chłopców... coś łączy cię z którymś z nich? – dopytuje zdenerwowana.

Nigdy nie ukrywałam niczego przed nią. O tym, że straciłam dziewictwo dowiedziała się zaraz po Alex. Nie oburzyło jej to, szanuje moje decyzje, poza tym zwykle mówimy sobie o wszystkim. Ale jakoś nie wspomniałam jej o tej nocy z Calumem.

- Spałam z jednym z nich w Sydney – odpowiadam prosto z mostu, a ona tylko kiwa głową. – Zaprosił mnie na bal maturalny.

- Skarbie, ale uważasz, tak?

- Mamo, znam się na antykoncepcji – zapewniam ją. Jestem trochę zażenowana.

- Nie o to mi chodzi – zaprzecza. – Chodzi mi o to, że to nie są zwykli ludzie. Są sławni. Sama widziałaś, co się stało z Alex.

- Jeśli są sławni to znaczy, że nie są zwykłymi ludźmi?

- Wiesz, o co mi chodzi – usprawiedliwia się. – Uważaj po prostu, okay?

- Wkurzasz mnie – rzucam i przenoszę wzrok na wyłączony telewizor. – Wyszłabym teraz, żeby obrazić się na pół godziny, ale długo szukałam wygodnej pozycji, więc ty wyjdź.

Mama śmieje się krótko, troskliwie ściska przez chwilę moje ramię, po czym wychodzi.

Specjalnie zostawiła pilot tam, gdzie nie sięgnę z tego miejsca. Ugh.


***


- Przybyłem! – woła William wchodząc do mojego pokoju. Dlaczego on zawsze to robi?

- Kartony są na biurku – wskazuję mu. Skaczę na jednej nodze starając się zapiąć bluzę. – Wszyscy już są?

- Tak, więc się pośpiesz, bo boję się, że zjedzą całą pizzę – odpowiada zaglądając do większego kartonu. – Serio nie zorientowałaś się, że Niall zwinął ci bilet na koncert?

Spoglądam na niego spode łba i kręcę głową, na co uśmiecha się denerwująco.

- Alex i Cal spiskują – oznajmia biorąc kartony. – Nie wiem, na jaki temat, ale spiskują.

Może i nie powinno mnie to zestresować, ale... cholerka zestresowało.

- Hej! W ogóle będziemy się bawić na balu maturalnym razem, cieszysz się? – ekscytuje się William, a ja posyłam mu pytające spojrzenie. – Miałem zamiar zaprosić ciebie, bo w szpilkach nie dorównałabyś mi wzrostem, ale Kaptur mnie wyprzedził.

Meet your idols || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz