Rozdział 34

4.7K 230 109
                                    

Alex's P.O.V.

- Wszyscy rozmawialiście z jej byłym, tylko nie ja – oburza się Mike, który dołączył do nas w salonie. – Zadzwońmy do niego, ja też chcę z nim pogadać.

Patrzę na chłopaka troszkę jak na idiotę. On tak poważnie?

- Michael, nie będziemy do niego dzwonić – oznajmiam, na co on naburmuszony krzyżuje ręce na klatce piersiowej. – Proszę cię, tylko ty mi się tu jeszcze nie obrażaj.

- Droczę się tylko – mruczy pod nosem i włącza telewizor. Posyła mi uśmiech, który odwzajemniam.

- Samolot mamy o jedenastej rano w środę – informuję ich. Cała nasza czwórka trochę markotnieje. – O tyle dobrze, że tym razem podróż trwa dwadzieścia pięć godzin, a nie trzydzieści sześć. Mamy szybkie przesiadki.

- Nie mów o tym – prosi Luke. – Ja wiem, że to głupie, ale najchętniej rzuciłbym to wszystko i został w tym domu przez najbliższy rok razem z wami.

- Nawet, gdybyś mógł, to i tak bym ci nie pozwoliła. Żadnemu z was – dodaję. Chłopacy patrzą na mnie pytająco. Z całą pewnością słyszeli to tysiące razy, ale powtórzę po raz kolejny. – Macie bardziej odpowiedzialną pracę niż sami lekarze. Ratujecie ludzkie życia muzyką, słowami, sobą. To chyba logiczne, że nie pozwoliłabym, żebyście zniknęli na rok, skoro tak wiele osób wstaje codziennie z łóżka tylko dla was, prawda?

Wyglądają na zmieszanych. Serio? Nie wiedzieliście o tym?

Kręcę z uśmiechem głową i wyciągam z kieszeni telefon. Od razu wchodzę na twittera.


meow @goldenpsycho w odpowiedzi na tego tweeta, piszcie, jak wiele dla was znaczy @5SOS @Michael5SOS @Luke5SOS @Ashton5SOS @Calum5SOS


- Wejdźcie na twittera i zacznijcie obserwować, co dzieje się pod tym tweetem – polecam, przez co Ashton od razu wyciąga telefon. W sumie pozostała dwójka jest jeszcze w piżamkach, poowijana kocykami, więc pewnie nawet nie mają przy sobie komórek. – Follow od was, jedna wiadomość, koncert, po prostu wy. Dla wielu z nas, 5SOSfam jesteście całym światem.

Kończę swój monolog i wychodzę z salonu. Czas obudzić Maddie i zacząć się pakować. Już nie odliczam dni do wyjazdu, a godziny. Niestety.


***


Maddie i Calum unikali się jak tylko mogli. Wychodzili z pokojów tylko po coś do picia, ewentualnie jedzenia. Nie chcieli z nami siedzieć, tylko odizolowywali się od siebie w pokojach. Nie chciałam zmuszać do niczego Maddie, a ona sama i tak odrzucała moje towarzystwo.

We wtorek wieczorem zrobiliśmy sobie karaoke z Michaelem, Ashtonem i Luke'iem. Było całkiem fajnie, dopóki Hemmings nie nagrał mnie i nie wrzucił filmu na instagrama. Z wojny o jego telefon wywiązała się świetna zabawa. Oczywiście, gdy dostał poduszką, to twierdził, że umiera, bo na pewno rozwaliłam mu szwy na twarzy, ale jest po prostu świetnym symulantem.

Naprawdę nie chcę wyjeżdżać. Jest ósma rano i naprawdę nie mogę uwierzyć, że muszę pożegnać się z tymi cudownymi chłopakami, których zawsze chciałam poznać. Zostaliśmy przyjaciółmi, spędziliśmy razem świetny czas, a na dodatek dzięki nim, spełniłam niektóre swoje marzenia.

Maddie wsiada do samochodu z Luke'iem i Ashem, a ja z Calumem i Mike'iem. No cóż, nawet ostatnią podróż odbędziemy osobno. Brzmi to trochę jak mowa pogrzebowa.

Meet your idols || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz