Rozdział 83

4.1K 221 115
                                    

Alex's P.O.V.

Wytłumaczyłam Ashtonowi co dokładnie się stało, bo Will większość opowiedział po norwesku. Hansen po angielsku rozumie bardzo dużo, ale mówienie, a zwłaszcza skomplikowane zdania czy opowieści w tym języku są dla niego problemem. Ze mną i z Maddie zwykle porozumiewa się w swoim rodowitym języku, ale z chłopakami stara się jak najlepiej sklecać zdania po angielsku.

Ruszam na światłach, klnąc pod nosem. Motocyklista postanowił przejechać przez skrzyżowanie na czerwonym i tylko z ledwością wykaraskał się ze zderzenia. Jadę na lotnisko odebrać te sieroty. William jest już u siebie, a Ashton czeka na nas w moim mieszkaniu. Uzgodniliśmy, że przyda nam się chwila na przemyślenia.

To co się stało w tej przeklętej kuchni wciąż do mnie nie dociera. Jestem pewna swoich uczuć – tym razem na pewno. Jestem też pewna uczuć Ashtona – nawet bardziej niż wcześniej. Mimo wszystko jednak dziwnie się z tym czuję.

Uwielbiam jak od czasu pocałunku Ash uśmiecha się w moją stronę w sposób, w jaki jeszcze się do mnie nie uśmiechał. Dostrzegam zmianę w jego spojrzeniu, choć ledwie pamiętam jak patrzył na mnie przed aferą. Wcześniej patrzył tak na mnie tylko raz. W Londynie, gdy spojrzał na mnie po znokautowaniu swojego menagera. Mieszanka ulgi, szczęścia i czegoś jeszcze, co jest prawdziwym odzwierciedleniem jego uczuć. W końcu nie musi się z nimi kryć.

Parkuję na płatnym parkingu pod lotniskiem. Samolot powinien wylądować dosłownie za kilka minut, ale wiadomym jest, że to wszystko się opóźnia.

Wyłączam silnik, a razem z nim gasną światła, a Screen milknie w połowie refrenu. Wysiadam z samochodu i od razu kieruje się do miejsca dla palących. Odpalam papierosa, po czym wyciągam telefon i wykręcam numer Willa.

Odbiera po dwóch sygnałach.

- Hej, moja miła – wita mnie, a ja przewracam oczami.

- Znowu czytasz Dary Anioła i starasz się mówić jak Fearie?

- Pfh, nie – protestuje. – Oglądam Shadowhunters. Co chcesz, bo przerwałaś mi napalanie się na Matthew Daddario?

- Coraz częściej zastanawiam się, czy jesteś hetero – mruczę pod nosem i zaciągam się słodkawym dymem.

- Jestem, ale musiałbym być ślepym, żeby się na niego nie napalać – odpowiada. – Co chcesz jedyna ma miłości?

- Nienawidzę cię – rzucam, a on cmoka po drugiej stronie słuchawki. – Po jaką cholerę nagrałeś mnie i Ashtona?

- Bo chciałem wiedzieć, co się tam dzieje?

- Jesteś cholernie dziwny – stwierdzam, a on prycha.

- Walić to, mi casa es su casa.

Czym zawiniłam tak bardzo, że los otoczył mnie takimi idiotami? Nikt nie musi odpowiadać.

- W ogóle wiesz co to znaczy? – pytam.

- A czy to ważne? Fajnie brzmi, więc na pewno tu pasuje – zapewnia. – Kocham cię, Alex, ale Alec bierze ślub i za chwilę zejdę na zawał, więc zadzwonię rano. Pa! Pamiętaj o zabezpieczeniach!

I się rozłącza. Klnę cicho, przez co kobieta w średnim wieku obdarza mnie pogardliwym spojrzeniem. Posyłam jej przepraszający uśmiech i wyrzucam niedopałek.

W gmachu lotniska kupuję kawę w jednej z kawiarni i razem z tekturowym kubkiem czekam aż moi przyjaciele pojawią się w głównym pomieszczeniu lotniska.

Meet your idols || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz