Rozdział 77

3.7K 198 35
                                    

Maddie's P.O.V.

Odwróciłam się dosłownie na chwilę, a Alex i Williama już nie było. Nie mam pojęcia, gdzie zniknęli. Chciałam jeszcze chwilę porozmawiać z Alex zanim chłopacy pojawią się na scenie, ale widocznie to nie będzie mi dane.

Fanki pod samymi barierkami dziwnie na mnie patrzą, przez co czuję się odrobinę niekomfortowo. Myślałam, że razem z Alex będziemy w pierwszym rzędzie, ale chyba nic z tego. Poza tym nie mam pojęcia, jak mam się zachować. Nie chcę się wpychać na siłę przed te dziewczyny, które pewnie godzinami wyczekiwały, żeby znaleźć się jak najbliżej sceny. Mam zamiar stanąć na końcu sekcji GA PIT z prawej strony, więc muszę przejść na drugą stronę.

Czuję się obserwowana przechodząc przed barierkami. Muszę ominąć wysuniętą część sceny, żeby dostać się na drugą stronę. Przed występem na hali słychać jedynie muzykę i szum rozmów, dlatego aż mnie ogłuszają piski, gdy pojawiam się po drugiej stronie. Okay, to dziwne.

Spoglądam na cztery dziewczyny, które zaczęły piszczeć zagłuszając tym samym muzykę. Trochę przestraszona podchodzę do nich, bo patrzyły na mnie wyczekująco.

- Co się stało? – pytam i czuję, jak coraz więcej spojrzeń spoczywa na mnie.

- Przed chwilą Alex szła tędy, pogodziłyście się, tak? Z chłopakami też? – zasypuje mnie pytaniami jedna z nich, a ja nawet nie wiem, co odpowiedzieć.

Ale przynajmniej mniej więcej wiem, gdzie poszła. Albo przynajmniej, w którym kierunku.

- Shippuję cię z Luke'iem – odzywa się blondynka, a ja posyłam jej pytające spojrzenie.

- Nie! Z Calumem! – protestuje inna, a ja nie wiem, jak mam to skomentować.

- Dlaczego z Luke'iem? – dopytuję, a one znów zaczynają piszczeć. Nie tylko one. Kilka fanek, które przysłuchiwały się naszej rozmowie również zaczęło krzyczeć. – Co? Powiedziałam coś nie tak? – pytam spanikowana. Co ja niby takiego zrobiłam?

- Zapytałaś o Luke'a – odpowiada podekscytowana szatynka, która wcześniej oznajmiła, że shippuje mnie z Calem. – A to oznacza, że między tobą, a Calumem coś jest, bo o niego nie zapytałaś.

Okay, czuję się jak Louis i Harry pod ostrzałem Larries. Jak przystało na mnie, uważam, że najlepszym pomysłem będzie ucieczka.

- Poczekaj! Zrobisz sobie z nami zdjęcie?

Zgadzam się, żeby za chwilę nie być obsmarowaną w internecie. Nie mam pojęcia, po co im zdjęcie ze mną, ale spełnię ich prośbę. Wyciągam rękę z telefonem jednej z nich, żeby zrobić selfie, choć przez moje krótkie rączki wcale nie wychodzi to najlepiej.

- A może chcesz tu stanąć? Zrobimy ci miejsce – proponuje ta, która odpowiedziała mi na pierwsze pytanie. O nie! To będzie dziwne.

- Bardzo chętnie, ale to byłoby nie w porządku – odpowiadam. – Miłego koncertu – rzucam na odchodne i uciekam jak najdalej.

W końcu staję za strefą GA PIT i opieram się o ścianę. Obok mnie stoi ochroniarz, który surowym wzrokiem mierzy tłum. Chyba jednak zrezygnuję z wmieszania się w tłum i obejrzę występ stąd.

- Hejej! – słyszę wołanie i spoglądam w górę. Przez barierkę wychyla się William z szerokim uśmiechem.

- Co ty tam robisz? – pytam, a on wzrusza ramionami.

Meet your idols || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz