Dziadek Dalii chciał coś powiedzieć, ale przerwałem mu.

- Kilian Nixon. Chłopak i przeznaczony waszej wnuczki Dalii. - przedstawiłem się, wyciągając dłoń w ich stronę. Oboje patrzyli na moją wyciągniętą rękę, ale po chwili mężczyzna chwycił ją i podarował jeden z najmocniejszych uścisków, jakich doświadczył w swoim doczesnym życiu.

- Będziesz wspaniałym Władcą, Panie.

- Dziękuję. - przyszła kolej na babcię. Ona równie mocno mnie przytuliła.

- Nie tylko władcą. Mężem i partnerem Dalii - także.

- Witamy w rodzinie. - powiedzieli zgodnie.

Uśmiechnąłem się szeroko, odsuwając się od nich na krok. Za nimi zobaczyłem Sama, brata Dalii.

- Przepraszam na chwilę. - wyszeptałem w ich stronę, zostawiając ich samych i udając się w kierunku chłopaka stojącego u boku jakiejś dziewczyny.

- Cześć. - zaczął. Odpowiedziałem tym samym. Następnie przedstawił swoją dziewczynę. - To jest Mall.

- Hej. - uśmiechnęła się lekko.

- Hej. Sam, mam do ciebie sprawę. Możemy porozmawiać? - zapytałem.

- Oczywiście. - powiedział od razu. - Skarbie, poczekaj chwilę na mnie.

Przenieśliśmy się w jakieś puste miejsce, gdzie nikt nie byłby w stanie nam przeszkodzić.

- O co chodzi?

- Dalia mi opowiedziała co się stało parę lat temu. - zacząłem, a on spojrzał na mnie przerażony.

- Proszę, tylko zabij mnie szybko i by rodzina nie znała powodu, albo jeszcze lepiej - zrzuć winę na Omegi.- jęknął, pewny swojego losu. Zaśmiałem się szczerze.

- Nie zamierzam Ci nic robić, nawet, jeśli bardzo tego pragnę.

Chłopaka zaskoczyło to tak mocno, że nie potrafił nic powiedzieć.

- Nie zabijesz mnie? Ale po tym co zrobiłem, zasłużyłem na to... - sprzywiłem się.

- Nie i koniec, ale mam dla ciebie propozycje.

- Jaką?

Wyciągłem z kieszeni kopertę i wręczyłem Samowi. Chłopak otworzył ją drżącymi dłońmi.

- Co to jest? Na mocy prawa nadanego mi przez status ogłaszam, iż Samuel Ward ma prawo przystąpić do Jednostki Wojskowej Watahy Wilków Srebrnych Kłów, jako żołnierz naszego społeczeństwa. Nadany jest mu także status Bety i wszelkie zmiany dotyczące jego przyszłej rodziny... O MÓJ BOŻE! Nie uwierzę w to! - przerwał czytać list, by chwycić się za głowę.

- Tak, przejdziesz odpowiednie szkolenie, będziesz potrafił obronić siebie i swoją rodzinę oraz przejmiesz pełną kontrolę nad swoim wilkiem.

Sam zrobił coś niespodziewanego, bo rzucił się na mnie i zaczął mnie ściskać, dziękując za okazaną mu szansę.

- Możesz z tego nie skorzystać, jeśli nie chcesz, ale jeśli się zdecydujesz i przystąpisz, nie będzie już odwrotu. - ostrzegłem.

- Naprawdę dziękuję, Kilian. Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy. Jak Ci się mogę odwdzięczyć, za to wszystko, zaczynając od darowania mi życia, aż po wojsko.

- Nie musisz się odwdzięczać. Przysięgłem Dalii, że cię nie skrzywdzę, a sam także darzę cię pewną sympatią i jestem świadomy, jak bardzo w pierwszych pełniach nie ma się kontroli nad niczym.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoWhere stories live. Discover now