Gwiazdeczki i Perełki Syriusza Blacka

232 22 19
                                    

Dumbledore opuścił salę szpitalną uśmiechając się ukradkiem pod nosem. Dawno czyjaś reakcja tak bardzo go nie rozbawiła. Wściekła mina Snapea wymieszana z szokiem i konsternacją, której zazwyczaj starał się nie okazywać nie była czymś co widywało się codziennie. Codziennością nie był też widok Gryfonów przytulających jakiegoś Ślizgona.

Tego konkretnego Ślizgona.

Severus Snape nadal biało-zielony na twarzy trwał w tym agonalnym uścisku, którego głównym inicjatorem został Syriusz Black. Ale fakt, pierwsza była Lily. Gryfonka rzuciła mu się na szyje z premedytacją mijając Jamesa i ignorując całe towarzystwo. Właściwie ten krąg wzajemnego przytulania był aktem łaski dla Jamesa, który wciąż nie akceptował miłości Lily do Severusa. I, jak wmawiał sobie James, wszyscy byli zestresowani i pewnie nie chcieli, żeby Lily musiała potem przechodzić przez to, że przytuliła Smarka.

Severusowi zakręciło się w głowie. Nie zdawał sobie nawet sprawy jak bardzo był wykończony i wycieńczony dopóki adrenalina nie minęła. Osunął się bezwładnie na podłogę lub dokładnie to by zrobił gdyby Gryfoni siłą nie zaciągnęli go do łóżka. Zamknął oczy i w stanie na wpół świadomym zaczął słuchać ich przyciszonych głosów.

***

-Rzuciłeś muffliato na drzwi? - zapytał pośpiesznie Syriusz wydzierając z kieszeni mapę Huncwotów i jednocześnie opadając na krzesło. - Potrzebna nam teraz kryjówka, tak?

Lily wymieniła z Jamesem i Remusem zdziwione spojrzenia.

-Kryjówka dla pięciu... Yyy - prześliznął wzrokiem po śpiącym Severusie - Sześciu osób... Dokładnie na... Teraz?

Black przybrał minę skupionego lokaja hotelowego przypuszczalnie kontemplującego nad tym gdzie najlepiej upchnąć... to znaczy ulokować swoich gości.

-Tak Gwiazdko* na teraz. Bardzo dobrze, że zauważyłeś. - Lily sarknęła w jego stronę z dziką satysfakcją obserwując zmianę w jego minie.

-Nie odzywaj się Evans! Do diabła z tą Gwiazdką! Szlak by was trafił, chciałem coś powiedzieć!

Syriusz zaczął wykłócać się z Lily i przerzucać nowo wymyślonymi obelgami takimi jak Zadkoliz i Ślizgili, kończąc na kochance Dumbledorea... Można było powiedzieć, że chwilowo powrócił nastrój swawolnej Huncwockiej atmosfery.

Severus w trakcie ich przekomarzanki przestał udawać, że śpi i już na maksa rozbudzony podparł się na łokciu z satysfakcją uśmiechając się co jakiś czas widząc waleczność swojej.. dziewczyny. Jego szczególnie ulubiony przezwiskiem została kochanka Dumbledorea, która jak można by przypuszczać nie była inicjatywą Blacka. To Black został kochanką Dumbledorea. Severus wiedział, że nawet jeśli on jakimś cudem zapomni o tej scenie to Huncwoci (zgodził się w myślach na używanie tej nazwy w zamian za dupkowaci Gryfoni) na pewno nie zapomną.

-Dobrze Gwiazdeczko stop... Mia-

-NIE MÓW DO MNIE GWIAZDECZKO SMARKU! - Syriusz wypalił w stronę Ślizgona powodując u niego złośliwy uśmiech na twarzy - Ja... No wybacz. Zapomniałem, że jesteś po naszej... ten... stronie.

Severus machnął na niego ręką.

-Tutaj i tak nie ma żadnych stron. Może skończę co chciałem powiedzieć. Skoro już Lily i Black... I Syriusz mają dobry humor może w końcu zdecydujecie się przedyskutować jakąś kryjówkę, bo, pewnie się ze mną zgodzicie, jesteśmy aktualnie w dupie.

Lily rzuciła Severusowi rozbawione spojrzenie. Nigdy nie słyszała jak używa wulgaryzmów, ani żeby w ogóle uśmiechał się w taki sposób. Chyba wszyscy potrzebowali lekkiego odstresowania... Tak to na pewno przez stres. Przecież Severus nie śmiałby się razem z Gryfonami.. To nie mogło być nic więcej jak stres.

Życie I Kłamstwa Severusa Snape'aWhere stories live. Discover now