Nigdy więcej randek (Rozdział Walentynkowy ❤️)

137 17 35
                                    

Severus poczuł, że leży w czyichś silnych ramionach, a druga równie silna osoba próbuje przywrócić mu przytomność. Gwałtownie otworzył oczy spoglądając prosto na nachylającego się nad nim Jamesa Pottera, który właśnie zabierał się za sztuczne oddychanie nieudolnie łapiąc go za szyję i odskakując kiedy Severus zamachnął się na niego ręką. Był lekko skołowany po tym co się stało i przez chwilę nie miał pojęcia co w ogóle tutaj robi.

Ale jednak kiedy już tak zastanawiał się ile był nieprzytomny i dlaczego nadal chcieli go w ogóle ratować zdał sobie sprawę, że osobą, na której kolanach leży wcale nie jest, jak założył - Lily.

Severus wygodnie leżał sobie na kolanach Syriusza Blacka, był macany i całowany przez Jamesa Pottera, a Lily jakby nigdy nic się nie stało śmiała się z jego głupiej miny.

-Wszystko w porządku? - Remus przyłożył mu dłoń do czoła, na co Severus zamarł w bezruchu zszokowany tą ich nagłą troskliwością. - Chyba masz gorączkę...

What. The. Fuck.

-Miałem randkę z przeznaczeniem... - mruknął niechętnie dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak głupie i nie na miejscu było jego frazeologiczne stwierdzenie.

Słabo pamiętał co wydarzyło się przed tym jak stracił przytomność, a ostatnio na jego nieszczęście działo się to coraz częściej. Poniekąd też coraz bardziej irytował go fakt, że nie ma pojęcia co wtedy inni robią z jego ciałem.

Dobra Severus, skończ z tym głupstwem i weź wyluzuj chociaż na moment., mruknął do siebie w myślach zastanawiając się dlaczego jest aż tak głupi, że zapomniał o swojej przeszłości. Jak można być takim tłukiem, żeby wymazać wspomnienia i nie pamiętać później za co się mści?!

Przysłowie "Głupota ludzka nie zna granic" jest w tym momencie jak najbardziej adekwatne i na miejscu.

-Ładnie załatwiłeś mojego brata, Snape. Chociaż Lily przez chwilę nieźle się zdenerwowała! Cała zbladła i o mało nie zemdlała! - zaśmiał się Syriusz - Ładnie byście nas urządzili, dwójka nieprzytomnych podczas jednej akcji...

Wszyscy oprócz Severusa zaczęli się śmiać, a on nie wiedząc co ze sobą zrobić powoli podniósł się na łokciach i rozejrzał po pokoju.

-Dlaczego jest ciemno? - zapytał po chwili zdając sobie sprawę, że w chwili gdy walczył z Regulusem prawie w stu procentach był pewien, iż na zewnątrz jest jeszcze jasno..

-Bo jest już wieczór, ciołku! - parsknął Syriusz - Akcja się udała, mamuśka zakneblowana w kantorku, ojciec też, a Regulus... No tak się na niego napaliłeś, że w sumie to nie żyje...

A więc nic nie zauważyli. Nikt się nie zorientował. Nikt z niczego nie zdał sobie sprawy. 

Nikt nic nie wie...

-Zdążyliśmy już nawet trochę posprzątać kiedy byłeś po drugiej stronie, ale przed chwilą przestałeś oddychać, więc James, jak ogier... - tu Syriusz poruszył sugestywnie brwiami - rzucił ci się na pomoc.

James spłonął rumieńcem i zaciągnąwszy rękawy koszulki zaczął startować w stronę Syriusza krzycząc, że "tego wymagała chwila" i "ktoś musiałby pomóc". Przez chwilę gonili się po pomieszczeniu rozwalając dopiero co ponaprawiane meble, ostatecznie ładując się na ścianę, robiąc w draperii dziurę i osuwając się na podłogę. Syriusz zakończył walkę poddaniem się i przykładnie okładany przez Jamesa poduszką uznał jego wygraną (co wcale nie znaczyło, że porzucił swoje podejrzenia co do jego orientacji seksualnej...).

Severus podniósł się powoli z podłogi, z obrzydzeniem obserwując jak James dociska Syriusza do ziemi tym razem już nie tylko rękami, a kolanami i zabiera się za podduszanie przyjaciela poduszką. Nie wiedział co zrobić z faktem, że jego nowi koledzy (mentalnie odmówił nazywania ich przyjaciółmi) mają właściwie w dupie to, że kogoś zabił i są po prostu uradowani faktem spędzania czasu razem...

Życie I Kłamstwa Severusa Snape'aWhere stories live. Discover now