Awersja

185 21 4
                                    

Oddział szpitalny od ponad pięciu godzin był zamknięty. Właśnie dobiła siódma rano w skutek czego pod drzwiami zaczęli piętrzyć się uczniowie i nauczyciele. Albus Dumbledore sukcesywnie protestował gdy ktoś zamierzał spróbować ominąć blokadę lub co gorsza wyważyć ją siłą. Z tego co wiedzieli to profesora Slughorna znaleziono rano nieprzytomnego i kilku uczniów z Gryffindoru i Slytherynu zniknęło w niewyjaśnionych dla nich okolicznościach. I tak powinno oczywiście zostać. Nauczyciele właściwie również nie mieli o niczym pojęcia co tylko wzmagało podejrzenia. Jednymi słowy: przerąbane.

Poppy Pomffey siedziała za swoim stolikiem pijąc już siódmą tego dnia kawę, co oznaczało, że chyba jest dobrze. Dumbledore wpadł na dawnego ucznia hogwartu - ślizgona - Lucjusza Malfoya. Co gorsza został on uznany rok temu za śmierciożercę, a ona musiała go właśnie jak najszybciej leczyć. Pomimo, że Albus niczego jej nie wyjaśnił skrupulatnie zaczęła wykonywanie swojej pracy prosząc co chwilę o rzucenie jakiegoś to mocniejszego uroku.

Ale nie. To nie był koniec jej ciężkiej nocy. W niecałe pół godziny później zjawiła się uczennica siódmego roku razem z jej lekko otumanionym  i oszołomionym kolegą. Uzdrowicielka początkowo nie zrozumiała w czym rzecz, jednak po chwili gdy, jak się okazało, panna Evans wymieniła parę słów z profesorem Dumbledorem do skrzydła zostało wniesione kolejne ciało. Teraz już nie było wątpliwości. Chłopak był w fatalnym stanie. Wycieńczony, nieprzytomny i ponadludzkie siły pozbawiony krwi. Kobieta o mało sama nie zemdlała jak po raz kolejny wytłumaczono jej, żeby pytała tylko o to o co musi. W tym momencie o mało nie strzeliły jej nerwy. To było zdecydowanie ponad jej skromne pielęgniarskie siły. Jakby jeszcze tego było mało po niezaszczegółowym opisie sytuacji oznajmiono jej, że ów chłopak dostał Avadą Kedavrą, z tym faktem, że zaklęcie było na tyle słabe, że nie dało rady go zabić.

Od paru godzin nad szczupłym chłopakiem o czarnych włosach miotało się wiele osób, ale żadna z nich nie potrafiła określić co mu właściwie jest, i co należałoby zrobić. Dumbledore wpadł w furię widząc, że musi wziąć sprawy we własne ręce i odtrącając Pomffey i jej pomocników sam zaczął rzucać zaklęcia wzmacniające i podawać najdziwniejsze eliksiry. To zdecydowanie był jeden z jej gorszych dni w życiu.

Czarne włosy leżały rozwiane wkoło smukłej twarzy Severusa. Wymięta szata śmierciożercy wciąż wypalona na piersi okalała całe jego ciało nadając mu jeszcze bardziej wychudzony wygląd. Spokojny aczkolwiek płytki oddech wydobywał się z jego ust, a prawa dłoń nadal była zaciśnięta w delikatnym uścisku na różdżce. Po pewnej chwili chłopak spokojnie zamrugał i widząc znajome mu otoczenie podniósł się cicho na łokciach. Przejechał otwartą dłonią po twarzy karcąc się w duchu, że tak łatwo dał się wczoraj podejść. Spojrzał jeszcze raz na swoją szatę naprawiając ją tym razem szybkim machnięciem różdżki. Teraz tak wiele spraw wymagało zakończenia, a on właśnie wylegiwał się w najlepsze w ciepłym łóżku. No po prostu cudownie pomyślał w duchu. Nie czekając aż ktoś do niego podejdzie i odkryje jego zniknięcie zrzucił z siebie kołdrę i stanął chwiejnie na nogi. Czarne włosy natychmiast opadły mu na twarz, a postura wydała się jeszcze bardziej krucha. Ruszył kilka kroków przed siebie mrugając uporczywie, by przegonić rozmazujące się kontury. Nie czas na takie głupoty pomyślał znowu. Rozejrzał się po praktycznie pustej sali. Na jednym z łóżek szpitalnych niedaleko jego własnego leżał blady jak ściana Lucjusz, który jak wywnioskował z opakowania leżącego na jego stoliku, dostał sporą dawkę środka nasennego. Nagle jego wzrok napotkał kogoś z kim od dawna zamierzał wyrównać rachunki. James siedział na swoim posłaniu bawiąc się nerwowo swoją różdżką i patrząc jakby niewidzącym wzrokiem na Severusa.

-Potter - szepnął z cieniem agresji, jednak i lekkiego zażenowania.

-Snape...

Ich spojrzenia natychmiast spotkały się a różdżki niebezpiecznie zadrgały w dłoniach.

Życie I Kłamstwa Severusa Snape'aWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu