Czarna krew

211 23 4
                                    

Severus biegł korytarzem do skrzydła szpitalnego. Zdecydowanie nie powinien biegać, ale szczerze miał to w nosie. Jak zwykle. Ignorant. A nie, właściwie to nie, znał się bardzo dobrze na ranach i urazach, a tym bardziej na komplikacjach z tym zwianych. Ach... Czyli to kolejna runda Severus Snape kontra świat. Jak zwykle dobry pomysł Severusie.

***

Huczało mi w głowie. Sam doszedłem do tego, że jestem osłabiony, ale co to ma za znaczenie? Cóż... Póki się nie przewracam ból jest nie ważny. Kolejna fala przeszyła moją pierś. Nigdy nie sądziłem, że zaklęcie śmierci zostawia aż tak wyraźny ślad. Trzeba będzie zmierzyć się z tym później.

Zaciekle podbiegłem do łóżka Lucjusza. Był już wyraźnie zdrowszy, a jakby się obudził to chyba nawet byłby w stanie dać mi w szczękę. Ale nie o to chodzi. Teraz musi normalnie funkcjonować. Czarny Pan wkrótce na pewno będzie chciał sprawdzić, czy nadal żyjemy. Ku jego nieszczęściu, tak. Jeszcze trochę zamierzam pociągnąć. To byłaby dość duża ignorancja z jego strony, jeśli stwierdził, że jednak nie żyjemy. Będę musiał jakoś dowieść swojego całkowitego oddania, bo inaczej stracę zaufanie obu stron. Oboje wystawiają mnie teraz na próbę. Już wiem, że nie obędzie się bez przelania krwi... Voldemortowi to wystarczy, on nie widzi czegoś takiego jak urazy innego stopnia niż fizyczne. I tu plusik dla mnie. Dumbledore ufa mi powierzchownie. Ale jest w stanie powierzyć mi kilka tajemnic, więc też chyba mnie sprawdza. Nie powinienem na chwilę obecną o tym myśleć. Ech..

To będzie bardzo ciężki tydzień.

I wszystko trzeba będzie przyjąć na siebie...

***

Severus wpadł cicho do skrzydła szpitalnego. Od razu skierował się do zasłon oddzielających łóżko Lucjusza. Z początku myślał, że chłopak będzie wpół przytomny, blady i raczej niezdolny do racjonalnego myślenia toteż trochę zdziwił go fakt, że mężczyzna był całkowicie ubrany i siedział na swoim posłaniu w pełnej gotowości. Blada skóra jednak nadal kontrastowała z czernią szaty, którą jak się domyślał Severus sam sobie wyczarował.

-Snape...

-Nie powinieneś wkładać szaty śmierciożercy w zamku. - odrzekł lekko zirytowany.

-Nie w tym rzecz. Musimy iść.

Severus popatrzył na niego i tylko kiwnął głową.

-Teraz?

-Tak... - odparł po chwili wahania.

-Znak? - zapytał pocierając skroń. Jak tylko Czarny Pan uzna go za godnego sam wkrótce zostanie naznaczony...

-Tak.

Czyli Voldemort wezwał wszystkich na zebranie. Trzeba będzie jak najszybciej na nie odpowiedzieć.

Severus zaklął pod nosem. Spodziewał się wezwania, ale nie aż tak szybko! Jedyne co nasuwało mu się na myśl to to, że coś na pewno się wydarzyło. Coś poszło nie po myśli Czarnego Pana i teraz trzeba będzie to naprostować. Znaczy prawdopodobnie ktoś zdradził... Ktoś prawdopodobnie już nie żyje. Albo właśnie dziś zostanie mu wymierzona kara. Voldemort mógł wykryć kogokolwiek.. Jego, Lucjusza.

Czyli jak zwykle ze śmiercią pod rękę.

-Teraz? - Severus dobrze znał odpowiedź na to pytanie, ale musiał czymś chwilowo zająć myśli.

Lucjusz kiwnął powoli głową. Chłopak dobrze wiedział co musi, a właściwie to teraz muszą zrobić. Wiedział też, że na pewno nie spodoba się to Dumbledorowi. Lily mnie zabije, pomyślał.

Lepsza Lily niż Voldemort...

Popatrzył jeszcze raz na Lucjusza Malfoya i posłał mu swój firmowy uśmiech. Oczywiście Śmierciożerca nie miał bladego pojęcia, że wie aż tak dużo. Nie na darmo śledziło się poczynania Czarnego Pana od kilku miesięcy. Co wcale nie zmieniało fakt, że nie powinien aż tak bardzo dawać po sobie poznać, że rozumie cokolwiek.

Życie I Kłamstwa Severusa Snape'aWhere stories live. Discover now