Rozdział 28

332 25 0
                                    

,,Poczucie zdrowia zdobywamy tylko przez chorobę."
          ~ Georg Christoph Lichtenberg


***

Minął tydzień, od kiedy Jodi po raz ostatni widziała się z Gabem. Mimo że w dalszym ciągu miała mu za złe to co zrobił, nie mogła zaprzeczyć, że coś do niego czuła. I wcale nie była to niechęć. Pewnie gdyby teraz pojawił się obok, ona rzuciłaby się mu na szyję i nie puściła, póki sam by tego nie chciał. Ale jego tutaj nie ma.

Tego dnia Jodi siedziała u Noela na sobie i oglądali razem durny horror. Jodi jednak wcale nie zwracała uwagi na film. Jej myśli błądziły wokół jej brata, który za kilka godzin może już wyjść ze szpitala. Poza tym przed twarzą w dalszym ciągu miała obraz obejmującego ją Gabe'a oraz to w jaki sposób patrzył na nią, kiedy mówił, że zależy mu na niej. Nie mogła wyrzucić z głowy jego słów i to, jaka szczerość biła od niego w tamtym momencie. Jeżeli wcześniej miała jakiekolwiek wątpliwości co do jego intencji, bo tej rozmowie wszystkie się rozwiały.

Ale przecież nie przyszła do przyjaciela, żeby rozmyślać o tym, kompletnie ignorując jego towarzystwo. Przyszła tu, by w ogóle o tym nie myśleć. Odpocząć od tych wszystkich myśli, które wykańczały ją coraz bardziej, ponieważ była rozdarta między tym co powinna zrobić, a tym co chciała zrobić. Niestety w tej walce wygrywała mniej odpowiedzialna strona jej osobowości.

- Jodi? Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał w końcu Noel, kiedy dziewczyna zignorowała po raz kolejny jego pytanie.

- Nie, przepraszam - przyznała, zwieszając głowę.

Noel westchnął.

- No to mów o co chodzi - nakazał, a ona zrobiła pytającą minę. - Przecież wiem, że nie chodzi o twojego brata. Przynajmniej nie do końca.

Jodi uśmiechnęła się. To śmieszne, pomyślała, w jak krótkim czasie można zyskać osobę, która zna cię lepiej niż ty sama.

- Gabe... - westchnęła, a Noel nie potrzebował już żadnych wyjaśnień. Dobrze wiedział, że dziewczyna jest rozdarta emocjonalnie. Już wcześniej Jodi wyjaśniła mu całą sytuację, która miała miejsce w szpitalu, dlatego Noel tym lepiej wiedział z czym wiąże się jej dekoncentracja.

- Co zamierzasz zrobić? - zapytał.

- Ty mi powiedz - parsknęła i opadła plecami na łóżko.

Noel  zaśmiał się.

- Jestem pewien, że sama dasz sobie świetnie radę. I jestem pewien, że już wiesz co zrobić.

- Wiem? - zdziwiła się.

- Już od dawna. - Pokiwał głową.

Dziewczyna znów usiadła i przejechała dłonią po włosach, a potem odetchnęła głęboko.

- A ty? - zapytała, czym zbiła chłopaka z pantałyku.

- Co ze mną?

Wzruszyła ramionami.

- Co z twoimi... nadgarstkami?

- Och, wszystko w porządku - powiedział szczerze i uśmiechnął się. Jodi odpowiedziała mu tym samym.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. A co z... twoimi planami? Bez zmian?

Kilka dni temu Noel opowiedział Jodi o swoich planach. Początkowo dziewczyna nie była ani trochę zachwycona i chciała odwieść go od tego pomysłu, ale kiedy wytłumaczył jej wszystko, zrozumiała to. Nic go tu już nie trzymało, a ona sama nie wystarczyła. Potrzebował wolności. Prawdziwej wolności. I tylko w jednej sposób mógł ją zyskać.

Broken Homes | ZakończoneWhere stories live. Discover now