Rozdział 23

311 21 0
                                    

Podejrzliwość w stosunku do wszystkich jest męcząca. Trzeba komuś ufać, bo trzeba przy kimś odpocząć
                         ~ Ryszard Kapuściński


***

Półtora miesiąca. To czas kiedy ostatni raz Noel widział się ze swoją matką. Od półtora miesiąca nie widział jej jeszcze ani razu. Od półtora miesiąca nie słyszał jeszcze ani razu jej głosu, chociaż rozpaczliwie próbował nawiązać z nią kontakt telefoniczny. Przez całe półtora miesiąca wymienił z nią zaledwie dziesięć SMS-ów. Od wyprowadzki mamy aż do nowego roku jakoś dawał radę. Spotykali się dość często - przynajmniej wystarczająco często, by Noel nie czuł się zaniedbywany. Matka dzwoniła, kiedy tylko mogła i pisali do siebie przez większość czasu. Poza tym nie odczuwał nieobecności matki tak bardzo dzięki ojcu, który chociaż odzywał się do syna dwa razy dziennie, po prostu przy nim był i wypełniał pustkę. A teraz? Teraz nie ma ich obojga. Ani ojca, ani matki. Kobieta jest zafrasowana nową rodziną, chłopakiem, pewnie również jego dziećmi, może nową pracą. Noel nie wiedział, bo skąd niby miałby, skoro matka nie odpisuje mu na prawie żadne wiadomości i unika kontaktowania się z nim? A ojciec? Właściwie to był obecny tylko ciałem. Chociaż czasami zdarzało się, że i nawet nim nie był. Jego nienawiść do tego ogromnego domu wzmogła się do tego stopnia, że teraz wynajmuje na cały tydzień pokój hotelowy i wraca do domu tylko po jakieś dokumenty albo ubrania. I za każdym razem wybiera te momenty, w których chłopaka nie ma w domu.

Noel nie mógł zrozumieć postępowania żadnego z nich. Czemu matka nie chce utrzymywać z nim kontaktu skoro obiecała, że będzie? I czemu ojciec karze za to wszystko właśnie jego? Mimo że blondyn chciał poznać odpowiedzi na dręczące go pytania, wątpił by one w jakikolwiek sposób pomogłyby mu zrozumieć tę sytuację albo poczuć się lepiej. Więc nie pytał. Nikogo i o nic.

Tego dnia wracał do domu ze szkoły. Zwykle wracał sam i jak najbardziej mu to odpowiadało. Mógł wtedy pozbierać wszystkie myśli zanim wejdzie do domu. I nie mimo że nikt nie zwracał się bezpośrednio do niego, nie przygnębiała go cisza, bo w końcu wokół niego było pełno śmiechu i warczenia silników. Od pewnego momentu wybierał najbardziej zatłoczoną drogę. Byle tylko nie przebywać sam w ciszy, za którą kiedyś tęsknił, a dzisiaj chciałby znów zastąpić ją krzykmi.

Kiedy pogrążony w swoich myślach szedł, zaraz dogoniła go niska i urocza dziewczyna. Ally.

- Hej, Noel! - przywitała się, dysząc cicho. - Wołałam cię.

- Cześć - odpowiedział. - Przepraszam, nie słyszałem.

- Tak, zauważyłam. Nie wiedziałam, że chodzisz tędy.

- Zwykle nie chodzę - powiedział zgodnie z prawdą. Tylko dziś wybrał tę najbardziej zatłoczoną ulicę.

- Szkoda. Moglibyśmy wracać razem.

- Tak, szkoda - przyznał, trochę kłamiąc.

- To dlaczego dzisiaj akurat ta droga? -dopytywała. Wyraźnie chciała nawiązać z chłopakiem jakąś relację.

Wzruszył ramionami. Przecież nie powie jej ot tak o swoich problemach.

- Nie wiem. - Dziewczyna spojrzała na niego z uniesioną brwią. Oczekiwała głębszej odpowiedzi. - Lubię przebywać wśród ludzi.

- Nie zauważyłam - powiedziała. Doskonale wiedziała, że chłopak nie mówi wszystkiego. Rozumiała, że nie zwierzy jej się tak po prostu, ale nie zaszkodziło spróbować. Poza tym nie tak trudno było wykryć, że to stwierdzenie to kłamstwo, skoro chociażby w szkole Noel więcej czasu spędzał sam niż z ludźmi.

Broken Homes | ZakończoneOù les histoires vivent. Découvrez maintenant