Rozdział 25

312 27 0
                                    

,,Dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, a nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak bardzo kochałem Cię wczoraj."
                                  ~ James Patterson


***

Mike czekał razem z Natem przed drzwiami do domu Sheyly i drążył butem dziurę w ziemi. Był lekko zdenerwowany, bo nie wiedział, co z jego dziewczyną. Nie... Nie jego. Chociaż bardzo chciałby, by tak było, nie był pewien czy starczy mu odwagi stworzyć z nią związek. Za bardzo bałby się, że zrobi coś źle, a ona go zostawi i straci jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Sheyla już wiele razy obiecywała, że nie odejdzie od niego, bo jej na nim zależy, ale strach Michaela był jednak większy. Więc po prostu czekał na rozwój wydarzeń. Może nie będzie musiał ingerować, a życie samo ich rozłączy? A może jednak będą mieli wspólną przyszłość?

W tym czasie blondynka, jej siostra oraz ich matka były w domu i rozmawiały. W końcu. Po tylu latach rozłąki mogły opowiedzieć sobie o wszystkim, wyznać prawdę. Mike bardzo cieszył się ze szczęścia dziewczyny, która – mimo że tego nie okazywała – stęskniła się za matką. Poza tym kobieta mogła okazać się ratunkiem dla niej i jej siostry, a bezpieczeństwo Amy było jedyną rzeczą, jaką chciała Sheyla.

- Co teraz będzie? – odezwał się Nate, który również niecierpliwie czekał, aż wszystkie wyjdą z domu.

Mike wzruszył ramionami.

- Mam nadzieję, że zabierze je matka.

- Dlaczego? – Jego głos stał się piskliwy i słychać w nim było nutkę desperacji. Nate w tym krótkim czasie zdążył przyzwyczaić się do spacerów z Amy, jej śmiechu i wspólnych zabaw w berka i wiedział, że nie da rady zostawić tak tego wszystkiego.

- Żeby były szczęśliwe – odparł, chociaż sam czuł, że jeśli dziewczyny wyjadą gdzieś daleko, jego serce rozpadnie się na miliardy kawałeczków, których nie będzie dało się pozbierać.

- Ale... Ale co z nami? – zająkał się. – Co z tobą? Przecież kochasz Sheylę!

Mike spiął się na moment. Mimo że nigdy nie powiedział takich słów, był świadomy swoich uczuć co do niej.

- Właśnie dlatego chciałbym, żeby wyjechała – powiedział, a jego brat uniósł brwi. – Jeśli się kogoś kocha, chce się dla tej osoby szczęścia. A ja tego właśnie chcę dla niej i Amy.

Nate chwilę zastanowił się nad tymi słowami. Miałby pozwolić odejść swojej jedynej i najlepszej przyjaciółce, by ta mogła być szczęśliwa gdzie indziej? Bez niego? Nie mógł sobie tego wyobrazić i wcale by tego nie chciał. Ale wiedział, że w gruncie rzeczy, pozwoliłby jej jechać.

Po kilku minutach drzwi w końcu się otworzyły i stanęła w nich cała trójka, z dwiema walizkami. Mike zmarszczył brwi, ale kiedy tylko jego wzrok przeciął się ze wzrokiem Sheyly, na jego twarzy natychmiast zagościł uśmiech. Dziewczyna podbiegła do niego i rozciągnęła usta w uśmiechu, pokazując przy tym swoje zęby.

- Jedziemy – powiedziała. Na twarzy Mike zagościł lekki niepokój i smutek. Przełknął ślinę zanim się odezwał.

- Gdzie?

- Do mamy, do hotelu. Jest niedaleko. Nadal będziemy się spotykać. Prawda? – zapytała, a w jej głosie można było wyczuć strach.

Więc ona też nie chciała się z nim rozstawać? Ta myśl napełniła Mike'a radością.

Pokiwał głową.

- Oczywiście.

Sheyla posłała mu szeroki uśmiech, następnie podeszła do niego i złożyła na jego policzku krótki pocałunek, przez który Mike zarumienił się odrobinę. Potem złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę swojej matki.

Broken Homes | ZakończoneWhere stories live. Discover now