Z konsternacją zauważyłem, że miał u pasa przewiązaną broń, a nawet nie próbował jej użyć, gdy brunet go zaatakował.

- Wszystko w porządku? - spytałem po chwili, gdy chłopak mógł już normalnie oddychać.

- Tak, wasza wysokość - odpowiedział zachrypłym głosem.

- Nathaniel - poprawiłem go - nie wasza wysokość. Co się dzieje tam u góry?

Jake zerknął niepewnie na bruneta, który cudem ponownie się na niego nie rzucił, po czym powiedział:

- Ann je kolację z królem. Podobno kazała wam przysłać posiłek, więc jestem. - Wyszedł na chwilę z celi i podniósł z ziemi półmisek pełen jedzenia, po czym wrócił i postawił go przed nami. - Wiedziałem, że nie obejdzie się bez szarpaniny, a szkoda by było, gdyby to wszystko się zmarnowało - wyjaśnił, widząc moje spojrzenie.

Z początku nie miałem zamiaru jeść, jednak mój żołądek głośno upomniał się o posiłek.

Chwyciłem kawałek chleba i biorąc pierwszy kęs, powiedziałem:

- Skoro i tak jeszcze chwilę tu posiedzimy, to masz czas, by wyjaśnić nam kilka rzeczy. Zacznij od początku.

Kątem oka zobaczyłem, że Ethan usiadł obok mnie i również zabrał się za jedzenie.

Jacob westchnął.

- Wiecie dobrze, że gdybym mu się wtedy postawił, to zabiłby nas wszystkich na miejscu. Ratowałem nam tyłki.- Przeczesał ręką popielate włosy.

- A nie wpadło może do twojej ślicznej główki, że mogłeś nas wypuścić, gdy tylko wyszliśmy z komnaty? - rzucił Ethan z ironią.

- Tak się składa, że nie mogłem. - Posłał mu zirytowane spojrzenie, po czym wyjaśnił: - Gabriel wiedziałby, czy weszliście do celi, czy nie. Ta konkretna - zatoczył ręką łuk - ma zabezpieczenia magiczne. Można ją bez problemu kontrolować. Nie bez powodu jesteście akurat tutaj.

- Czy jeśli stąd wyjdziemy, on będzie o tym wiedział? - Zmarszczyłem brwi.

- Teoretycznie tak - uśmiechnął się nieznacznie - ale da się oszukać ten system. Kazałem zmienić wartę przy celi. Na zewnątrz stoją ludzie, którzy są po twojej stronie, kró... Nathanielu - mruknął speszony. - Są magami i zgodzili się was tutaj zastąpić. Gabriel nie wyczuwa, kto tutaj siedzi, ale wyczuwa moc, którą emanują więźniowie. Nikt się nie zorientuje, że coś jest nie tak, dopóki nie zajrzy do środka.. - Uśmiechnął się szeroko, dumny ze swojego pomysłu.

Kiwnąłem głową z aprobatą.

- Genialne. Dobra robota. - Spojrzałem na przyjaciela, który właśnie kończył posiłek. - Gotowy?

Oblizał palce i odparł:

- Jak nigdy wcześniej.

Jacob wyszedł z pomieszczenia, a chwilę później wrócił razem z wcześniej wspomnianymi ludźmi.

Po krótkich formalnościach i podziękowaniach z mojej strony, wyszliśmy z lochu kierując się w stronę schodów.

- A, jeszcze jedno. Prawie bym zapomniał. - Jacob zatrzymał się i wyciągnął z pochwy sztylet. - To chyba wasze.

Przyjąłem od niego broń, a po krótkim zastanowieniu oddałem ją Ethanowi.

- Lepiej będzie, jeśli ty go weźmiesz.

Brunet skinął głową i schował sztylet do buta.

- Gdzie jest Annael? - zapytał chłopak, gdy wyszliśmy z podziemi.

Dziedzictwo FeniksaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon