- Co się stało, że musiałeś jej bronić?

- Dwie omegi ją zaatakowały. - mruknął cicho.

- Coś ty powiedział? - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam zezłoszczonego Kiliana oraz moją córkę, przytuloną do jego boku. Mój syn zmieszał się pod agresywnym, dominującym głosem mężczyzny.

- No została napadnięta. - powiedział, pocierając kark.

- Przez OMEGI?! - warknął ostro.

- Kilian! Opanuj się! - zbeształa go Dalia.

- Muszę zadzwonić. - powiedział i ruszył z powrotem na schody.

- Kilian, wszystko okey?

- Tak, kochanie, nie martw się. - puścił jej ciało, pogłaskał po brodzie i zniknął na górze.

- Chodźcie. Ty Dalia pomożesz przy śniadaniu, a ty Sam idź się ogarnąć.

*POV Kilian*

Gdy tylko znalazłem się na piętrze w starym pokoju Dalii, chwyciłem telefon z biurka dziewczyny i wybrałem odpowiedni numer.

*rozmowa telefoniczna*

- Po kij dzwonisz do mnie o tej godzinie?! - warknął na mnie mój ojciec, zaspanym głosem.

- Jest coś, co musisz wiedzieć.

On westchnął przeciągle.

- I to nie mogło poczekać do normalnej godziny? - spytał.

- Nie.

- To o co chodzi? Dalia jest w ciąży? Będę dziadkiem? Coś zrobiłeś? Nie wiem.. Dom ci się sfajczył? - dopytywał, przerywając mi.

- Możesz mi nie przerywać?! - warknąłem ostro. Nie byłem w humorze na jego żarty. - Chodzi o wygnanych.

- O Omegi? - dopytał się. Usłyszałem, że podniósł się do siadu. Chwilę później rozległ się szmer i pytania mojej matki.

- Kochanie, wszystko dobrze? Czemu nie śpisz?

- Liliah, spokojnie. Wracaj spać. - po sekundzie, powrócił do rozmowy ze mną. - O co chodzi?

Był już w pełni poważny.

- Jestem u rodziców Dalii. Chwilę temu do domu powrócił jej brat. Był cały obity. Powiedział, że obronił jakąś laskę przed dwoma Omegami, którzy ją zaatakowali.

- Że co?! - warknął. - Gdzie to było?

- Nie wiem dokładnie, ale na sto procent na naszym terenie i to gdzieś w okolicy. - odpowiedziałem. Chodziłem po pokoju nerwowo, przeczesując dłońmi włosy.

- To dowiedz się jak najwięcej i staraj się to zrobić delikatnie. Nie chcemy wywołać paniki. Dzisiaj o szesnastej zwołuję spotkanie. Masz być na bieżąco z informacjami.

- Dobrze. Pozdrów matkę. - powiedziałem i rozłączyłem się.

*koniec rozmowy telefonicznej*

Wsadziłem komórkę do kieszeni i zbiegłem pod schodach na dół. W kuchni zastałem wszystkich, Dalię, Sama i ich rodziców. Śmiali się z czegoś, popijając poranną kawę. Spojrzałem na moją mate. Była taka piękna, nawet bez makijażu i niedawno po przebudzeniu. Gdy mnie ujrzała, jej twarz rozjaśniła się jeszcze bardziej.

- Hej. Chodź, siadaj. - powiedziała, poklepując wolne miejsce znajdujące się przy wysepce kuchennej.

- Dzień dobry. - rzuciłem, wchodząc do pomieszczenia i siadając tam, gdzie wskazała Dalia.

Tylko dla Ciebie, księżniczkoحيث تعيش القصص. اكتشف الآن