Chapter Twenty-one

1K 28 1
                                    

-Dzwonię w sprawie pani siostry Agnes Foster. - powiedziała. Obawiałam się najgorszego, jednak jej słowa były dla mnie zbawieniem - wybudziła się, a to oznacza, że jej organizm przyjął przeszczep. Pytała o panią, więc zadzwoniłam, aby panią powiadomić.

Lepszej informacji tego dnia nie mogłam otrzymać. Podziękowałam pielęgniarce za informacje i szybko się rozłączyłam, po czy rzuciłam na szyję swojemu chłopakowi.

-Obudziła się!- psinęłam radośnie.

-Agnes? - spytał, więc skinęłam - Tak się cieszę!

Objął mnie w talii i wykonał obrót wokół własnej osi. Syknął z bólu przez przeciążenie się, więc prędko się od niego oderwałam. Nie chciałam sprawiać mu bólu, już wystarczająco przezemnie wycierpiał.

-Jak się czujesz? - spojrzałam na jego wykrzywioną w grymasie twarz.

-Dobrze, po prostu nie powinienem na razie podnosić ciężarów - zaśmiał się. - Chodź jedziemy do szpitala, Agnes pewnie się już niecierpliwi.

Skinęłam i z uśmiechem wyjęłam z szafy świerze ubrania. Negatywne emocje uszły ze mnie, wraz z wiadomością o stanie zdrowia mojej siostry. Przebrałam się w czarne rurki i fioletową bluzę z kapturem, a na nogi założyłam białe trampki od Louisa.

Zwinęłam telefon i portfel, po czym udaliśmy się do jego samochodu. W szpitalu byliśmy 15 minut później. Szybkim krokiem szłam na intensywną terapię, czując rozpierające szczęście. Weszłam na salę i od razu skrzyżowałam spojrzenie z zielonymi tęczówkami mojej siostry. Podbiegłam do niej i najdelikatniej jak szło, przytuliłam ją. Łzy ulgi pociekły po moich policzkach.

-Nie strasz mnie tak nigdy więcej - wyszeptałam przy jej szyi.

Siostra zaśmiała się lekko, bo nadal miała obolałe gardło i mówienie przychodziło jej z wielkim trudem.

-Jess daj jej odetchnąć - odciągnął mnie delikatnie od niej Louis.

-Po prostu jestem taka szczęśliwa. Żyjesz - zaszlochałam.

Może i jej stan nie był idealny, ale teraz najważniejsze dla mnie było to, że żyła. Wszystko było dobrze, a najgorsze jest już za nami. Nie mogłam uwierzyć, że mogłabym ją stracić. Siostry są dla mnie wszystkim.

Dziewczynka uśmiechnęła się słabo, a po jej policzku spłynęła samotna łza. Szybko ją starłam i ucałowałam jej pokutą igłą dłoń. Ten dzień nie mógł się lepiej skończyć.

***

Około pólnocy Agnes zasnęła. Musiała regenerować siły, bo były jej teraz bardzo potrzebne. Louis namówił mnie, abyśmy wrócili na noc do domu odpocząć. Nam również przydałby się odpoczynek po tak pełnym wrażeń dniu. Wstąpiłam jeszcze na chwilę do Trish, ale ta też już smacznie spała.

-Jedziemy do mnie - oznajmił brunet w czasie jazdy.

Zerknęłam na niego niepewna i zaskoczona. Do mojego mieszkania jest bliżej, a u niego w domu przecież są jego rodzice.

-Rodziców nie ma - dodał jakby czytał mi w myślach.

Skinęłam głową niepewnie. Po ostatnim wtargnięciu rodziców Louisa, byłam trochę przestraszona wizją spotkania się z nimi, tymbardziej po sytuacji z bankietu. Za każdym razem jak przypominałam sobie, jak okropnie potraktowała mnie jego matka, zaczynam zastanawiać się w co ja się wpakowałam.

Dotarliśmy do domu chłopaka po dwódziestu minutach, dość szybkiej jazdy. Cóż, Louis nie należał do najostrożniejszych kierowców. Lubił szybką i ostrą jazdę, ale byłam już do tego przyzwyczajona.

They Don't Know About UsTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon