Chapter Two

1.7K 44 11
                                    

Dni bez spotkań z Louisem dłużyły się niemiłosiernie. Był właśnie piątkowy poranek, który spędzałam na swojej zmianie w sklepie. Miałam dość wracania popołudniu do domu, w którym mój ojciec cały dzień ślęczy przed telewizorem z puszką piwa w ręce i papierosem w ustach. Wyjęłam więc telefon i napisałam do Blair.

Do:Blair <3

Hej, idiotko. Masz czas po południu?

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź, bo już po kilku sekundach mój telefon zaczął wibrować.

Od:Blair <3

No witaj suko! Południe mam wolne, ale wieczorem wychodzę na imprezę.

Od:Blair <3

Choć nie wiem po co ci to właściwie mówię, skoro ty i tak wieczór masz zajęty.

Do: Blair <3

Tak właściwie to dzisiaj mam "wolny" wieczór. Może mogę iść z tobą?

Od:Blair <3

OoO, gdzież to twój Romeo się podział?

Taa, typowa Blair. Nie ważne ile razy będę jej mówić, że Louis jest tylko moim najlepszym przyjacielem, ona nadal będzie mnię dręczyć..

Do:Blair <3

Sprawy biznesowe. To jak mogę z tobą iść?

Od: Blair <3

Jasne! Tylko idzie z nami też Darcy, Gary i Blake. Wpadnij do mnie o 17:00, to wspólnie zrobimy się na bóstwo! xoxo

Do:Blair <3

xoxo

Schowałam komórkę i wróciłam do wykładania towaru. To będzie długi dzień.

***

Po skończonej pracy wróciłam do swojego lokum w którym zastałam tylko śpiącego ojca, gdyż moje siostry uczestniczyły w bezpłatnych letnich warsztatach, które organizowała ich świetlica szkolna. Przemknęłam przez pokój do naszej małej klitki i zamknęłam za sobą drzwi. Wyjęłam z mojej tajnej półki w szafie, w której chowam swoje niewielkie oszczędności i inne wartościowe rzeczy przed ojcem, czerwoną sukienkę którą dostałam kiedyś od Louisa. Za nic w świecie nie chciałam jej przyjąć, gdyż wiedziałam że kosztowała pewnie więcej niż mój miesięczny dochód ze sklepu. Niestety chłopak się uparł, twierdząc że każda dziewczyna powinna mieć choć jedną ładną, porządną sukienkę i zagroził mi że jeżeli jej nie wezmę to więcej się nie pokaże w baraku, a tego bym nie chciała..

Z bólem serca spakowałam ją do torebki. Buty i kosmetyki zamierzałam pożyczyć od Blair, gdyż moja szafa posiadała tylko jedną zniszczoną parę balerinek i parę trampek, a kosmetyczka- tani tusz do rzęs i kredkę do oczu.

Wymknęłam się po cichu z domu, nie chcąc budzić ojca. Po dziesięciominutowym spacerze stanęłam na werandzie skromniutkiego, niebieskiego domku. Zapukałam i już po chwili drzwi się otworzyły na oścież, a w progu stanęła moja przyjaciółka.

Blair była seksowną brunetką, której każdy mógł zazdrościć urody. Jej szaro-niebieskie oczy powalały na kolana, krągłości przyciągały masę facetów, a kolczyk w nosie i pępku dodawał seksapilu. Cud, a nie kobieta!

-Wbijaj suko - zaśmiała się i przepuściła mnie.

Weszłyśmy do jej małego, ale przytulnego pokoju, w którym siedziała już Darcy. Prostowała właśnie swoje tlenione blond włosy. Na jej widok automatycznie się skrzywiłam. Niestety, ale Darcy należała do tych dziewczyn, które się nie szanują. Bzykała się już chyba z każdym w promieniu pięciu mil. Wliczając w to niestety Louisa.. Pamiętam, kiedy opowiadała nam o swoim podboju, którym to był słynny syn Collinsa. Dobrze pamiętam, jak w moim gardle urosła gula, a umysł zaczął gotować przerażające scenariusze jej powolnej i bolesnej śmierci..

They Don't Know About UsWhere stories live. Discover now