Chapter Seventeen

1K 28 1
                                    

-Pani siostry Anges i Trishia trafiły do nas w ciężkim stanie.Proszę przyjechać prędko, potrzebujemy pani zgody na leczenie. Resztę wyjaśnimy na miejscu.

-Dobrze. Proszę o adres - powiedziałam drżacym głosem, zakładając już na nogi buty.

Louis patrzył na mnie przejęty, ale też zaczął się ubierać w pośpichu.

-20 York Street - powiedziała operatorka i rozłączyła się.

Wzięłam z torby pierwszą lepszą bluzę na zamek i czekałam jak na szpilkach, aż Louis skonczy się ubierać.

-Co się stało? - spytał.

-Agnes i Trish zostały przywiezione do szpitala w ciężkim stanie. Nie wiem nic więcej. - powiedziałam szlochając.

Louis chwycił kluczyki z auta i telefon, i ruszyliśmy do wyjścia. Nie zadawał więcej pytań, bo skoro sama nie wiedziałam nic więcej to nie było sensu pytać. Pośpiesznie drżącymi rękami zakmnęłam pokój i ruszyliśmy biegiem do samochodu.

Louis jechał bardzo szybko, łamiąc chyba z tysiąc przepisów. Po dwódziestu minutach znaleźliśmy się już pod szpitalem. Wbiegłam na izbę przyjęć, nie czekająć na swojego chłopaka. Podeszłam do recepcji i spytałam się starszej pani za biórkiem o moje siostry, a ta skierowała mnie do dyżurki lekarskiej na pierwszym piętrze.

Louis sekundę później znalazł się przy mnie i równie przerażony, udał się ze mną do windy. Cały czas pocieszająco obejmował mnie ramieniem, ale to mi nic nie dawało bo łzy mimo to płynęły po moich policzkach.

Winda zatrzymała się, a ja wybiegłam z niej rozgląając się wokół. Podeszłam do drzwi z napisem "Dyżurka", i lekko w nie zapukałam. Otworzył mi lekarz w średnim wieku.

-Pani..?

-Foster - opowiedziałam prędko, a on zaprosił nas gestem ręki do gabinetu.

Usiadłam z Louisem na stołkach obok siebie, a lekarz zasiadł na przeciw. Brunet chwycił moją drżącą dłoń, dodając mi otuchy.

-Cóż - lekarz westchnął - Nie będę owijał w bawełnę. Pani siostry zostały dotkliwie pobite, mam nawet podejrzenie, że starsza mogła zostać zgwałcona. - powiedział, a moje serce zamarło. - Obrażenia Trishi są mniejsze, ale nadal bardzo poważne. Ma złamane trzy żebra, prawy nadgarstek i sporo siniaków.

-A co z Agnes? - zapytał Louis, widząc mój stan.

-Uhh.. Tutaj jest gorzej. Trafiła do nas w stanie krytycznym. Dziewczynka miała sporo ran ciętych, zgaduję więc że napastnik chwycił jakiś ostry przedmiot. Rany były niedbałe, więc nóż i tym podobne odpadają. Stawiam raczej na szkło. Rostrzaskana butelka czy lustro. Do tego otwarte złamanie kości piszczelowej i cztery złamane żebra, na dodatek jedno z nich przebiło płuco.

Kiedy lekarz streścił mi stan młodszej siostry rozryczałam się jak bóbr i schowałam w klatce piersiowej Louisa. Brunet starał się zachować zimną krew, ale wiedziałam, że go również mocno poruszył stan moich sióstr.

-Gdzie one teraz są? - spytał.

-Agnes jest operowana właśnie, przepraszam ale w przypadku tak poważnych urazów nie mogliśmy czekać na państwa, a Trishia leży w sali i czeka na zgodę na leczenie- powiedział i wyciągnął z teczki jakieś kartki. - O! Proszę to podpisać. To zgody na leczenie obu sióstr. Do nastawienia ręki starszej, będzie wymagane zneiczulenie, a nie mogę podać jej niczego dopóki te kartki nie zostaną podpisane - uśmiechnął się smutno.

-Rozumiemy - odparł Louis. - Kochanie, musisz to podpisać.

Oderwałam się niechętnie od jego mokrej już koszulki i drżacymi rękami chwyciłam długopis. Moje ręce trząsły się jakbym miała delirkę alkoholową. Koślawo podpisałam się na obu kartkach i oddałam je lekarzowi.

They Don't Know About UsTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon