Chapter Fourteen

1K 30 7
                                    

Że też nie pomyślałam, że on i jego pieprzona mamuśka tu będą! Rozejrzałam się dyskretnie za Vivian, ale nie było jej nigdzie w zasięgu wzroku, przez co odetchnęłam z ulgą.

-Witam Diano, Jamesie - ukłonił się szarmancko i stanął obok nas. - Co sprowadza na takie przyjęcie moją słodziutką siostrzyczkę? Zostałaś panienką do towarzystwa? - zaśmiał się.

Wspominałam już jak bardzo go nienawidzę? Pewnie nie, bo moja nienawiść do tego dupka przekracza wszelkie skale.

-Jest moją dziewczyną - warknął zirytowany Blake.

Rodzice chłopaka patrzyli na całą sytuację i milczeli. Nie chcieli się pewnie wtrącać, żeby nie narobić sobie problemów u pracodawcy. Za to rodzice Louisa, w momencie w którym skojarzyli fakty przybrali zniesmaczoną minę.

-Więc to ty jesteś córką Tedda - matka Louisa dosłownie splunęła w moją stronę. - Jak mogliście przyprowadzić tu tą żebraczkę, jeszcze mi coś ukradnie z domu.

Na jej słowa poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy. Nigdy nie żebrałam od nikogo, a już na pewno niczego nie ukradłam. Uczciwie zarabiałam pieniądze na swoje utrzymanie, może i nie wielkie, ale uczciwe. To z jakim obrzydzeniem wypowiadała te słowa mnie dobiło. Patrzyła na mnie jakbym była największym śmieciem na tej planecie. Nic nie wartą istotą, nie mającą prawa do życia.

-Robi sobie pewnie z was sponsorów, a wy na to pozwalacie. Mojego syna też pewnie chciała oskubać z pieniędzy, ale on jest zbyt mądry żeby ulec takiej dziewusze. Blake, słońce radzę ci ją rzucić jeszcze zanim się omami do końca, a potem zapewne będzie chciała naciągnąć na dziecko. Już ja znam takie naciągaczki. - kontynuowała, wypluwając z siebie coraz to nowesze obelgi na mój temat.

Nie byłam już w stanie powstrzymać łez. Zaczęły płynąć ciurkiem po moich policzkach. Co ja zrobiłam takiego tej kobiecie, że aż tak mnie nienawidzi? Wokół nas zebrało się małe widowisko co tylko spotęgowało mój wstyd i upokorzenie. Blake objął mnie i przyciągnął do siebie. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa. Gula w gardle dokładnie blokowała mój głos.

-Zapewne już zaciążyła, żeby tylko dostać od was pieniądze. Na waszym miejscu już bym robiła testy, bo nie wiadomo komu jeszcze do łóżka wskoczyła...

-Mamo dość! - przerwała jej siostra Louisa. - Co ona ci takiego zrobiła, że mieszasz ją z błotem na oczach wszystkich?

-Córciu nie wtrącaj się. - starał się ją odsunąć od nieprzyjemnej sytuacji jej ojciec.

-Nie tato! Mama przegina!

-Holiday proszę cię, przecież jej ojciec to alkoholik, a jej matka zwiała jeszcze zanim zdążyła pierwszy raz jej zmienić pieluchę. Co z tego mogło wyrosnąć jak nie dziwka i naciągaczka? - prychnęła.

Wszyscy zaniemówili, a ja spojrzałam ostatni raz na mojego brata, który uśmiechał się zadowolony z siebie, po czym odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z domu.

Nigdy więcej tu nie wrócę. I uwierzyć że Louis jest jej synem! Teraz wszelkie wątpliwości które tłamsiłam w sobie wyparowały. Nie mogę być z Louisem. Ta sytuacja tego dowiodła. Jego matka jeszcze nic nie wiedziała o naszej przyjaźni, ani tymbardziej o uczuciach którymi siebie darzymy, a już zmieszała mnie z błotem i zamieniła z pozoru miły wieczór w piekło.

***

Przez łzy nie rejestrowałam celu mojej podróży, ale szłam już dobrą chwilę. Widziałam, że Blake i Holly chcieli za mną wybiec, ale ich rodzice skutecznie ich przed tym powstrzymali. Pięknie, teraz nawet nie mam gdzie mieszkać!

They Don't Know About UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz