Chapter Ten

1.2K 25 17
                                    

Po wspólnie spędzonym popołudniu, Blake odwiózł mnie do domu. Bałam się tam wrócić, ale jak mus to mus. Kiedy byłam na klatce napisałam do Louisa czy dzisiaj się spotykamy w baraku, a on szybko odpisał potwierdzając spotkanie.

Dziwnie się czułam ze świadomością, że jestem dziewczyną Blake, kochając jednocześnie kogoś innego. W ciągu jednego dnia całowałam się więcej razy, niż w ciągu całego mojego życia, dodatkowo z dwoma różnymi osobami, a teraz idę się spotkać w tajemnicy przed moim chłopakiem z facetem w którym jestem zakochana.

Moje życie jest pokręcone.

Wiedziałam też, że muszę skończyć to co nie powinno się zacząć z Louisem. Na samą myśl o tym moje serce krwawiło. Tak bardzo chciałabym mieć nadzieję, że może jednak nam się uda. Niestety, ale jestem realistką i wiem, że ten związek albo cokolwiek to było, nie miał przyszłości. Bałam się też, że przez mój wybór mogę stracić Louisa.

Odgoniłam te myśli kiedy stanęłam pod drzwiami. Sprawdziłam klamkę i okazało się, że jest otwarte. Weszłam powoli do środka, cicho zamykając drzwi. Weszłam do pokoju, a na kanapie siedział mój ojciec z jakimś obleśnym starszym facetem, ubranym w drogi prążkowany garnitur.

Wiedziałam kim jest ten facet, mimo iż go nie znałam. Mój brzuch zacisnął się i poczułam odruch wymiotny na samą myśl, co ten typek chciałby ze mną robić. Zauważyli mnie, kiedy starałam się przemknąć do pokoju, z którego zza przymkniętych drzwi, spoglądały moje siostry.

-Jessica! - odezwał się mój ojczulek. - Podejdź do nas.

Niechętnie podeszłam do kanapy na której siedzieli. Nieznajomy mężczyzna przebiegł wzrokiem wzdłóż mojego ciała. Odwrócił się do mojego ojca, który spoglądał na niego z nadzieją.

-Ładna, nawet ładniejsza niż mówiłeś. Jednak jeżeli mam zapłacić tyle ile zażądałeś, chcę ją zobaczyć w bieliźnie. Przez ten worek, który ma na sobie, wcale nie widzę jej kobiecych kształtów - spojrzał z obrzydzeniem na moją bluzę.

-Oczywiście - powiedział, a poźniej zwrócił się do mnie.. - Jessico, rozbierz się.

Popatrzałam na ojca z niedowierzeniem. On rzeczywiście chciał, żebym pokazała się temu facetowi w bieliźnie na oczach jego i moich sióstr. Wszystko wszystkim, ale nie chcę żeby one musiały to oglądać.

-No już - wrzasnął, kiedy nie wykonałam jego polecenia.

Wzdrynęłam się i przestraszona zaczęłam rozbierać. Chciało mi się płakać, kiedy przeciągałam przez głowę moją bluzę. Gula w gardle mnie niemiłosiernie bolała, ale obiecałam sobie że będę silna. Moja godość i tak została zdeptana w momencie, w którym moje spodnie zetknęły się z linoleum.

Mężczyzna wstał i podszedł do mnie. Cała dygotałam, kiedy stanął na przeciw mnie, żeby po chwili ująć moje piersi w swoje dłonie. Teraz już nie kontrolowałam swoich łez, które zaczęły spływać po moich policzkach. Miałam ochotę uciec i nigdy tu nie wracać. Chciałam się znaleźć teraz w ramionach jedynej osoby, która sprawia, że czuję się bezpieczna.

Facet wyjął jedną z moich piersi ze stanika i zaczął ją ssać. Czułam jak zażenowanie, wstyd, strach i obrzydzenie się we mnie kumulują. Mój ojciec siedział i przyglądał się całej sytuacji z głupawym uśmieszkiem. Przez łzy spojrzałam w stronę drzwi od pokoju, za którymi chowała się teraz tylko Trish. Dziewczynka posłała mi współczujące spojrzenie i zamknęła drwanianą powłokę. Ręka mężczyzny zaczęła ugniatać mój pośladek, a ja miałam ochotę przywalić mu w pysk, jednak moje ciało stało jak sparaliżowane.

Chwilę później odsunął się odemnie i wrócił na kanapę do mojego ojca.

-Wezmę ją, może dać mi o wiele więcej niż potrzebuję - powiedział i podał sobie dłoń z moim ojcem.

They Don't Know About UsWhere stories live. Discover now