Chapter Twenty

936 28 1
                                    

Lekarze od dwudziestu minut walczyli za drzwiami o życie mojej siostry. Szlochałam i uderzałam pięścią w ścianę jak opętana. Nie miałam nawet koło siebie Louisa, który pomógłby mi się opanować.

Jeżeli ona umrze, znajdę ojca i z zimną krwią zamorduję. Zrobił juz mi piekło z życia, a teraz przez niego Agnes walczy o życie! Cristina pewnie obraca się w grobie widząc poczynania swojego męża. Widziałam przez łzy jak po korytarzu biegają tam i spowrotem różne pielęgniarki i lekarze. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o tym, że Agnes może już z nami nie być.

Muszą ją uratować! Ona ma dopiero osiem lat, całe życie przed nią!

Wpatrywałam się w obraz za szybą i czekałam na jakieś wieści. W pewnym momencie poczułam jak moją sztywną dłoń, ogrzewa druga. Louis przyjechał do mnie na wózku inwalidzkim. Wpadłam w gwałtowny szloch i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.Brakowało mi jego bliskości przez te dwadzieścia minut.

-Shh, wyliże się - zapewniał.

-Ona nie może umrzeć - siorpałam.

W tej chwili wyszedł z sali lekarz z niezbyt zadowoloną miną. Nastawiłam się na najgorsze.

-Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy - powiedział wywołując u mnie jeszcze większy szloch -Unormowaliśmy sytuację - wtrącił szybko zdając sobie sprawę z tego jak zabrzmiały jego słowa. Odetchnęłam z ulgą, jednak jego mina mówiła mi, że nie jest tak kolorowo.

-Ale ? - spytałam.

-Podaliśmy jej odpowiednie leki, teraz możemy tylko czekać. Jeśli do 12 godzin jej organizm nie odrzuci po raz kolejny przeszczepu, wszystko będzie dobrze.

-A jeśli odrzuci? - zapytał Louis.

-Drugiego razu nie przeżyje.

***

Louis i Holly pod wieczór zostali wypisani ze szpitala. Dostali zalecenia co do specjalnej diety i recepty. Siłą go odesłałam do domu, bo oboje potrzebowali jeszcze wypoczynku po zabiegu. Sama postanowiłam pojechać do domu, żeby się wykompać. Jako że właśnie do domu miałam bliżej to tam się skierowałam.

Idąc po schodach byłam trochę przestraszona, bo ojciec mógł wrócić. Chociaż wątpię, żeby właśnie siedział sobie na kanapie z filiżanką herbaty i oglądał "Przyjaciół".

Drzwi z mieszkania były otwarte, bo żaden z ratowników nie pomyślał o tym żeby je zakluczyć, kiedy wynosili na noszach moje siostry.

W domu panował istny Armagedon. Wszędzie walało się szkło i było pełno krwi. Wzdrygnęłam się na obraz wydarzeń z wczorajszego dnia. Widząc na podłodze zakrwawione majtki Trish, aż mnie skręciło.

Przebiegłam przez pokój i wparowałam do łazienki. Pochyliłam się nad muszlą i zwróciłam wszystko co dzisiaj zjadłam. Czyli nic.

Nie byłam w stanie jeść. Nawet o tym nie myślałam. Moją głowę zaprzątały tylko moje siostry i Louis. Wypłukałam usta i umyłam zęby, po czym rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda trochę mnie rozluźniła i odprężyła.

Skończyłam się myć i wszyłam z kabiny. Otarłam się ręcznikiem, który potem zawinęłam wokół swojego ciała. Zebrałam swoje ubrania i przeszłam do pokoju. Wyjęłam czystą bieliznę, którą na siebie szybko założyłam. Dostałam esemesa więc postanowiłam zobaczyć od kogo jest.

Od:Louis <3

Tęsknię za tobą ;( Czuję się już dobrze, mogę wrócić do szpitala? :) Chcę byś przy tobie xoxo

They Don't Know About UsWhere stories live. Discover now