Chapter Eight

1.3K 36 7
                                    

Następnego dnia obudziły mnie czyjeś usta, składające drobne pocałunki na moim czole, nosie, policzkach i w końcu ustach. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam uśmiechniętą twarz Louisa, więc automatycznie na mojej również pojawił się zaspany uśmiech.

-Dzień dobry, księżniczko - wychrypiał.

-Która godzina?

-W pół do ósmej.

-CO!? - wrzasnęłam, momentalnie wyskakując z łóżka.

Migiem złapałam swoje wczorajsze ubrania i popędziłam do łazienki.

-Co się stało? - usłyszałam zza szklanej powłoki.

-Cholera, Louis jestem spóźniona do pracy! - wydarłam się.

-Spokojnie słoneczko, zadzwoniłem do twojej szefowej i załatwiłem ci wolne - powiedział, a ja otwarłam jednym zamachem drzwi.

-Co zrobiłeś!?

-Powiedziałem, że bardzo źle się czujesz i poprosiłem o dzień wolnego dla ciebie - wyszczerzył się, niczym głupi do sera.

Zjechał wzrokiem w dół mojego ciała, a jego uśmiech się ulotnił. Przekłnął ślinę, wprawiając w ruch jego jabłko Adama i przygryzł dolną wargę. Spojrzałam w dół i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że otworzyłam mu drzwi, zanim założyłam na siebie swoje spodenki. Czułam jak moje policzki płoną pod wpływem zawstydzenia. Wrócił wzrokiem na moją twarz. W jego oczach widziałam pożądanie, które usilnie starał się opanować.

Chwyciłam prędko swoje spodenki i naciągnęłam je na siebie. Chłopak w tym czasie, ani na moment nie oderwał odemnie wzroku. Podeszłam do marmurowego blatu i ze stojaka chwyciłam zieloną szczoteczkę do zębów. Uniosłam ją pytająco w stronę bruneta, ale on nadal miał nie obecny wyraz twarzy.

Nawet nie chcę myśleć, co w tym momencie sobie wyobraża.

Pstryknęłam palcami, wyrywając go z zamysłu. Kiwnął potakująco głową i wycofał się z łazienki. Umyłam zęby, przeczesałam grzebieniem włosy i spięłam je w luźnego kłosa. Załatwiłam jeszcze potrzebę fizjologiczną, uprzednio zamykając drzwi, po czym wyszłam z łazienki.

Kiedy weszłam do pokoju, zastałam go pusty. Gdzie ten małpiszon znowu polazł?

Zajrzałam do garderoby, ale tam też było pusto, więc postanowiłam wyjść z pokoju i się rozejrzeć. Zeszłam na parter i skierowałam się w jedyną znaną mi stronę. W kuchni zastałam Louisa pichcącego coś przy kuchence i Holly czytającą jakiś magazyn przy wyspie kuchennej.

Brunet nadal był w tym w czym spał. Wyglądał cholernie gorąco gotując w samych dresach. Dosiadłam się do brunetki, przykładając palec wskazujący do ust. Obserwowałam w ciszy jak chłopak miesza coś na patelni. Na blacie leżały trzy puste talerze, czekające na zapełnienie pyszną potrawą. Louis skończył gotowanie i wyłączył kuchenkę.

-BU! - krzyknęłam, kiedy się odwrócił, a ten tylko lekko się wzdrygnął.

-Mało zabawne - powiedział nakładając na talerze pysznie pachnącą jajecznicę.

-To nie miało być zabawne - odparłam i wzięłam się za jedzenie.

Razem z rodzeństwem rozmawialiśmy na różne tematy podczas śniadania. Śmiałam się z brunetką, kiedy opowiedziała mi historię o tym jak Louis złamał sobie rękę,kiedy miał siedem lat, próbując udawać Tarzana huśtając się na płaczącej wierzbie. Musiałam przyznać, że Holly jest bardzo podobna nie tylko wyglądem, ale i charakterem do mojego przyjaciela. Oboje nie popierali powierzchowności i snobistyczności rodziców.

They Don't Know About UsWhere stories live. Discover now