Chapter Six

1.3K 44 4
                                    

-Jesteś moja - wyszeptał.

Nerwowo wciągnęłam powietrze, więc brunet wiedział już że nie śpię. Odwróciłam się w jego stronę, a na twarzy chłopaka malował się cudowny uśmiech.

-Dzień dobry. - wyszczerzył się, ukazując swoje perłowobiałe zęby.

-Hej -odpowiedziałam mu również uśmiechem. - Co to było?

-Ale co?

-Nie zgrywaj głupka, wiesz o co mi chodzi.

Chłopak patrzył przez chwilę w ścianę za moimi plecami, ciężko nad czymś myśląc. Myślałam już że po prostu puścił koło ucha moje pytanie, kiedy w jednej chwili zawisł nademną opierając ręce po obu stronach mojej głowy.

Moje serce zaczęło bić przerażająco szybko. Twarz Louisa znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Czułam jego oddech na swoich ustach. Rzucił wzrokiem na moje usta i oblizał swoją wargę.

-Powiedz żebym przestał, jeśli tego nie chcesz - wyszeptał.

Bez słowa wpiłam się w jego cudowne malinowe wargi. Chyba go zaskoczyłam swoim ruchem, bo nie od razu oddał pocałunek. Dopiero po chwili jego wargi zaczęły się poruszać, oddając pieszczotę. Z moich ust wydobył się cichy jęk, kiedy przygryzł moją dolną wargę. Wykorzystał sytuację i splótł nasze języki, które toczyły zawziętą walkę o dominację.

Pocałunek ten był bardzo namiętny i pożądliwy, ale też czuły. Przekazywał wszystkie emocje, które się teraz w nas kłębiły. Usta Louisa były tak słodkie, i tak miękkie, że chciałam żeby całował mnie tak już zawsze. Zatraciłam się całkowicie w dotyku ust bruneta na mojej szyi. Zjeżdzał pocałunkami coraz niżej. Jego ręce błądziły w po moim ciele, zachaczając co chwila o moje piersi, które jak przypomnę były okryte jedynie cienkim materiałem sukienki. Kiedy jego wargi spotkały się ze skórą mojego obnażonego dekoltu, czułam że podniecenie bierze górę. Widziałam jak moje nabrzmiałe sutki prześwitują przez sukienkę.

-Kurwa - przekleństwo padło z moich ust, kiedy chłopak otarł się swoją nabrzmiałą męskością o mnie.

-Tak właśnie na mnie działasz od pewnego czasu, skarbie - wyszeptał mi do ucha.

Zachłysłam się powietrzem, kiedy brunet chwycił w dłonie moje piersi i zaczął je ugniatać. Nie miałam zamiaru nic z tym zrobić, ba - ja nawet łaknęłam jego dotyku. Wsunęłam ręce w puszyste, sterczące na wszystkie strony włosy Louisa, i delikatnie je ciągnęłam. Szarpnęłam mocniej, kiedy po raz polejny się o mnie otrał, a z ust chłopaka wygobył się gardłowy jęk. To wszystko zaszłoby pewnie sporo dalej, gdyby telefon bruneta się nie rozdzwonił.

Niechętnie się ze mnie podniósł, i podszedł do haczyka na którym wisiała jego kurtka. Liczyłam cichutko, że może jednak postanowi olać dzwoniące urządzenie, ale najwidoczniej się przeliczyłam.

Na twarzy bruneta uformował się grymas, na widok dzwoniącej osoby. Chwilę się wachał, ale nacisnął zieloną słuchawkę.

-Chanel, czego chcesz? - warknął do słuchawki. - Pierdole to, nie idę na żaden brunch.. Słuchaj, mam ważniejsze sprawy - rozłączył się szybko, i wyłączył swoją komórkę, po czym schował ją spowrotem do kurtki.

Odwrócił się i posłał mi najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałam. Nie byłam mu dłużna i szybko go odwzajemniłam, choć mój był nieco nieśmiały. Czułam rumieńce na policzkach, kiedy usiadł koło mnie, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.

- Dzisiaj jestem cały twój - powiedział i cmoknął mnie krótko, ale czule w usta.

Uśmiechnęłam się mimowolnie.

They Don't Know About UsWhere stories live. Discover now