020

6.6K 413 45
                                    

Widziałam go już tutaj wcześniej, ale dziewczyny nalegały na ten klub. Upewniłam się dokładnie gdzie siedzi i zajęłam miejsce przy barze gdzie zasięg jego wzroku nie powinien sięgać. Nie miałam ochoty na takie wyjście, ale potrzebowałam rozluźnienia. Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz go widziałam. Nadal wygląda tak samo dobrze, ale jego wory pod oczami są widoczne. Wygląda na zmęczonego zresztą nie tylko on. Nie jestem w najlepszej formie. Przemyślałam wszytko co działo się między nami i zdałam sobie sprawę, że on wiedział o mnie wszystko a ja o nim - zupełnie nic.

-Tęsknię za tobą.

Przez ten krótki okres czasu zdałam sobie sprawę, że ten kutas jest dla mnie kimś więcej. Jeszcze nie wiem czym go kocham - na to potrzeba czasu - ale chciałabym żeby był blisko mnie. Mam do niego słabość. Lubię to jaki jest szarmancki, nonszalancki. Wszystko byłoby idealne gdyby nie fakt, że okłamywał mnie w tak ważnej sprawie. To co powiedział o mojej matce było przekroczeniem granicy.

-Daj mi spokój. - westchnęłam kiedy usiadł obok mnie. Odebrał od kelnera swoje zamówienie i wrócił wzrokiem do mnie.

-Przepraszam cię Be naprawdę, kurwa przepraszam za to wszytko co ci wtedy powiedziałem. - spojrzałam w jego oczy, które prosiły o uwagę, wybaczenie. Były zamglone co świadczyło, że nie wypił dzisiaj mało.

-Nie mam ochoty na twoje towarzystwo. Powiedziałeś co miałeś powiedzieć, odejdź. - nie mogę tak po prostu mu wybaczyć. Musi się pomęczyć jeśli chce mnie z powrotem.

-Nigdzie się stąd nie ruszę dopóki czegoś ci nie powiem, ale nie tutaj. Wyjdźmy na zewnątrz. - podął mi swoją dłoń, ale nie ujęłam jej. Zeskoczyłam z wysokiego drewnianego stołka i ruszyłam do wyjścia.

-Masz dziesięć minut. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej będąc kilka metrów od wejścia do klubu.

-Przepraszam szczerze kurwa przepraszam Be. Nie wiem co mnie napadło, żeby mówić takie rzeczy. Nie mam prawa wtrącać się w twoją rodzinę, znajomych i całą resztę. Zachowałem się jak chuj nie mówiąc o moich żonach. Chciałem to zataić do pewnego momentu.. - wtrąciłam się.

-Aż zgodzę się za ciebie wyjść. - parsknęłam.

-Nie wiem jakim cudem udało ci się to rozgryźć, ale tak, dopiero gdybyś powiedziała to pieprzone tak dowiedziałabyś się wszystkiego. Nie wziąłem pod uwagę tego, zlekceważyłem fakt jak bardzo inteligentną i sprytną jesteś kobietą. - westchnął podchodząc bliżej mnie. - Zrozumiałem jednak to, że cię pragnę. Od kiedy cię tylko zobaczyłem pragnąłem cię tak bardzo. Nigdy w swoim życiu nie pragnąłem tak bardzo żadnej kobiety. Masz w sobie coś co mnie przyciąga jak magnes. Chcę żebyś mnie kochała, chcę twojej miłości do mnie. Kiedy byłem małym chłopcem marzyłem o takiej kobiecie jak ty, zmuszałem kilka kobiet ty były tobą nie zdając sobie sprawy jak blisko cię miałem. Byłaś zaledwie trzy przecznice dalej i gdyby nie fakt, że wysyłałem moich pracowników po kawę dla mnie już dawno byłabyś moja.

Z jego oczu biła szczerość. Nie spodziewałam się takich słów od Zaina. Mówi to wszystko dlatego że jest pijany i chce żebym do niego wróciła? Nie ufam mu na tyle, żeby paść w jego ramiona i wybaczyć.

-Nie wierzę ci.

-Co mam zrobić żebyś uwierzyła? Zrobię wszystko Be, dla ciebie, dla nas. - uchyliłam lekko usta słysząc ostatnie słowa. Nas?

-Wymyślisz coś.

-Dobrze wiesz, że nie bawię się w serduszka i kwiatuszki. - wywrócił oczyma.

-Najwyższy czas może zacząć? Nie myśl sobie, że zaprosisz mnie na kolację powiesz kilka czułych słówek i będę twoja. To tak nie działa, już nie. Oczekuję od ciebie poświęcenia. Pokaż, że naprawdę chcesz tylko mnie że inne się nie liczą. Chcę być jedyną kobietą w twoim łóżku.

-Jak mam ci udowodnić moje uczucia bez seksu? - zmarszczył brwi, a ja zastanawiałam się czy on naprawdę jest tym miliarderem. Nie on nie może być w tym aż tak słaby.

-Zaproponuj mi coś romantycznego, właśnie teraz. - patrzyłam na niego z oczekiwaniem. Przez chwilę się zastanawiał.

-No nie wiem, mogę cię wyruchać romantycznie? - nie wierzę, że on to powiedział. Zaśmiałam się z jego idiotyzmu.

-Jakim cudem wspiąłeś się na szczyt? Nie odpowiadaj, to pytanie retoryczne. - dodałam szybko.

Staliśmy chwilę w ciszy. Sama nie wiedziałam co powiedzieć co zrobić. Nie dam mu się dotknąć. Musi się postarać jeśli chce bym była jego. Nie będzie taryfy ulgowej. Podszedł bliżej i widzę jak patrzy na moje usta później na oczy i znów na usta. Oczekuje pozwolenia, którego mu nie dam.

-Zain nie. - pokręciłam głową na boki. - Chcę wrócić do środka, dziewczyny pewnie mnie szukają.

Nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam szybko do środka klubu. Przecisnęłam się jakimś cudem przez tłum bawiących się ludzi. Przy barze widziałam dziewczyny z jakimiś dwoma facetami. Nie chcąc im przeszkadzać w flirtowaniu usiadłam trochę dalej. Zamówiłam sok pomarańczowy czując spore pragnienie. Nadal nie mogę się otrząsnąć po słowach Zaina.

-Mogę postawić ci drinka? - usłyszałam tuż obok ucha.

-Nie, dziękuję. - nawet nie spojrzałam w tamtą stronę.

Dopiero gdy starszy mężczyzna zajął miejsce obok nachodząc moją przestrzeń osobistą zaczęłam się denerwować. Przybliżył się kładąc dłoń na moim kolanie. Szybko ją strzepałam, ale on nic sobie z tego nie robił.

-Może pan do cholery przestań? - warknęłam ponownie strzepując jego obleśną dłoń.

-Pyskata dziewczynka, tatuś lubi. - nie wiedziałam czy mam mu się zaśmiać prosto w twarz na jego tekst czy strzelić w psyk.

Postanowiłam jednak wstać. Gdy zamierzałam odejść poczułam jak mężczyzna obejmuje mój nadgarstek i przyciąga do siebie. Zrobił to tak nagle przez co zachwiałam się i usiadłam na jego kolanach. Kiedy chciałam się podnieść mocno trzymał mnie dłońmi za biodra. To było bolesne. Próbowałam się wyrwać i gdy w końcu mi się udało - a tak przynajmniej myślałam, że to moja zasługa - odwróciłam się do niego przodem z zamiarem uderzenia go.

Zobaczyłam jednak Zaina w furii który wymierzał cios w twarz mężczyzny. Ten oparł się plecami o blat baru. Podejrzewałam jak to się może skończyć dlatego wkroczyłam między nich nie chcąc dopuścić do dalszej wymiany ciosów. Położyłam dłonie na klatce piersiowej Zaina, ale to nie pomagało. Patrzył za mnie napierając na moje ciało. Zaparłam się na nogach, ale to nie pomagało. Ujęłam szybko jego twarz w dłonie i nakierowałam na swoją twarz.

-Hej spokojnie, już dość. Jestem bezpieczna. - jego oczy zaszły mgłą, stały się czarne. Pierwszy raz widzę go w takim stanie. Oddychał ciężko cały czas patrząc w moje oczy jakby szukał w nich spokoju. Wokoło nas zebrało się kilka osób obserwując zaistniałą sytuację. - Chodźmy stąd, okej? - pokiwał tylko głową, ale zanim ruszyliśmy odwróciłam się przodem do tego mężczyzny.

Cały czas był oparty o blat baru. Mierzył mnie spojrzeniem przygryzając wargę. Zastanawiało mnie co on musi mieć w głowie. Jakiś totalny stary oblech. Podeszłam bliżej i z impetem nadepnęłam na jego stopę szpilką dodatkowo poprawiając. Zwinął się z bólu. Odwróciłam się przodem do Zaina, który na mnie patrzył cały czas. Pociągnęłam go za rękę do wyjścia. Kiedy już znaleźliśmy się na zewnątrz odetchnęłam świeżym powietrzem.

-Czy ty nadepnęłaś mu na stopę? - śmiał się, a ja jedynie pokazałam mu środkowy palec.

AsleepKde žijí příběhy. Začni objevovat