015

6.3K 430 85
                                    

Siedziałam na krzesełku przed fortepianem. Czułam się fatalnie, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Nie lubię gdy ktoś chodzi obok mnie ciągle pytając czy wszystko dobrze, czy czegoś mi nie brakuje. Cenię troskę, szanuję to. Cholera, ale czuję się wtedy taka mało niezależna jakkolwiek głupio to brzmi. Życie nauczyło mnie, abym radziła sobie sama w każdej sytuacji. Musiałam poradzić sobie z rozwodem rodziców, kilkoma przeprowadzkami, porażkami życiowymi oraz kolejnymi ślubami mojej matki.

Dzisiaj jest kolejna deszczowa sobota. Lisa gotuje coś w kuchni, a Diego siedzi w swoim pokoju gdzie ma pełno czujników i kamer. Zauważyłam, że Zain bardzo ceni sobie bezpieczeństwo i prywatność. Właśnie od dłuższego czasu siedzi w swoim biurze rozmawiając przez telefon. Miałam myśl, żeby podsłuchać albo nagle wejść i przeprosić że niby pomyliłam pomieszczenia. Jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku iż mi się nie chce. Jestem strasznie leniwa podczas miesiączki. Najchętniej siedziałaby cały dzień na toalecie i nic więcej nie robiła.

Związałam włosy w niedbałego kucyka głęboko wzdychając. Odsłoniłam drewnianą pokrywę i uśmiechnęłam się mimowolnie na widok biało czarnych klawiszy. Sprawia mi to frajdę. Przymknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się muzyce. Na początku nuciłam kołysankę, którą zawsze śpiewał mi ojciec na dobranoc. Nagle przypomniała mi się piosenka Johna Legenda.
Nie jestem fanką bardzo starych piosenek, wolę świeżości aczkolwiek nie śmiem zaprzeczyć, że nie słucham klasyków. Zatraciłam się we własnym świecie cicho śpiewając. To potrafiło dać mi większy relaks niż papierosy. Gdyby tylko było mnie stać na to muzyczne cudo spokojnie mogłabym rzucić to gówno.

Poczułam obok siebie obecność Zaina. Jego intensywny zapach rozpoznam już wszędzie. Do moich uszu dobiegły dźwięki, które nie wydobywały się spod moich dłoni. Domyśliłam się, że to on dodaje swoje własne co było dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się że gra na fortepianie. To było miłe zaskoczenie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem kończąc piosenkę. Uchyliłam powoli powieki zdejmując dłonie z klawiszy. Spojrzałam na niego i cholera wygląda tak dobrze w poburzonych włosach, kilkudniowym zaroście, zwykłych szarych dresach i koszulce. Zamknął ciężką pokrywę następnie odwracając głowę w moją stronę.

-Nie wspominałeś, że potrafisz grać.

-Nigdy nie pytałaś. - badał moją twarz.

Wywróciłam oczyma na jego głupią odpowiedź po chwili zdając sobie sprawę, że pierwszy raz będąc tutaj odpowiedziałam mu to samo. Patrzył prosto w moje oczy jakby czegoś w nich szukał. Miałam ochotę go pocałować, ale nie wiem czy byłoby to na miejscu. Cała ta sytuacja mnie trochę męczy. Nie wiem czy mogę sobie na to pozwolić. Zain nie miał z tym problemu bo już po chwili gwałtownie wpił się w moje usta. Jęknęłam co do razu wykorzystał dostając się językiem do środka moich ust. Jeździł nim przyjemnie co jakiś czas po dolnej wardze lekko ją zasysając. Zain przełożył jedną nogę przez krzesełko.

-Obejmij mnie nogami w pasie.

Nie czekając ani chwili dłużej zrobiłam to o co mnie prosił i dziękowałam sobie w myślach, że dzisiaj postawiłam na tampon. Jego dłonie znalazły się na moim tyłku mocno go ściskając. Chwyciłam w dłonie koszulę przyciągając go do siebie. Posadził mnie na fortepianie stając między moimi rozchylonymi nogami. Jego dłonie znalazły się pod moją bluzą pieszcząc moje piersi.

-Znów nie założyłaś stanika. - jęknął przeciągle.

Zjechałam pocałunkami na linię jego szczęki, która w dziwnie przyjemny sposób mnie kuła. Nigdy nie przepadałam za tym u facetów, ale u Zaina wszystko jest takie dobre i podniecające. Przyciągnęłam go do siebie za gumkę od spodni na co cicho zaśmiał się pod nosem. Postanowiłam zrobić mu malinkę. Gdy już miałam lekko przygryźć skórę na szyi gwałtownie mnie od siebie odsunął.

-Nie.

-Dlaczego?

-To gówniarskie i dziecinne. - parsknął odwracając wzrok.

Ugryzłam się w język żeby nie palnąć czegoś co wywołałoby kolejną kłótnię. Odetchnęłam głęboko i czułam jak wzbiera się we mnie złość. Zeskoczyłam z tego arcydzieła i już chciałam odejść, ale jego wielka dłoń owinęła się wokół mojego nadgarstka.

-Co robisz?

-Teraz stoję.

-Grzeczniej jasne? Jesteś w moim domu. - zacisnął szczękę.

-Zaraz mogę z niego wyjść.

-Co?

-Gówno.

Jego oczy pociemniały. Wiem niepotrzebnie zaczęłam tą głupią wymianę zdań, ale to było silniejsze ode mnie. Chciał coś powiedzieć, a jego wzrok mówił sam za siebie ale Diego przyszedł informując, że przyszła Amira. Automatycznie spojrzałam na Zaina, który głośno przełknął ślinę i podrapał się po karku. Jego ochroniarz odszedł zostawiając nas na chwilę samych - jednak ta chwila trwać długo nie trwała bo do salonu wpadła czarna dama. Owa Amira była ubrana w typowy islamski strój koloru czarnego. Widać było jej tylko oczy, które mierzyły mnie wrogo. Zain puścił moją rękę i podszedł do kobiety. Zdjął chustę tak że teraz było
widać jej piękną twarz - pełne usta, malutki nosek i idealne kości policzkowe. Czułam się jak gówno przy jego kolejnej osobie z rodziny. Kto tym razem? Siostrzenica, a może dalsza kuzynka? Stanęłam i patrzyłam na całe zajście zaciekawiona.

-Bleta idź na górę. - żartujesz? Nie przegapię tego widowiska.

-Nie. - gdy te słowa opuściły moja usta Amira spojrzała na mnie zaszokowana, a chwilę później spuściła wzrok czując na sobie spojrzenie Zaina.

-Bleta. - warknął twardo, ale nadal na mnie nie patrzył.

-Zain? - wiedziałam, ze igram z ogniem ale miałam to gdzieś.

-Idź kurwa na górę, ja zaraz do ciebie przyjdę. - wreszcie raczył na mnie spojrzeć zakrywając całym swoim ciałem kobietę za nim.

-Nie przedstawisz nas? - podeszłam bliżej i szczerze miałam wrażenie, że żyłka na jego czole zaraz pęknie.

-Powiedziałem, że masz iść na górę! - podskoczyłam zdziwiona jego wybuchem, ale nie dam za wygraną.

-Jestem Bleta, miło mi cię poznać. - ominęłam mężczyznę i wyciągnęłam dłoń do dziewczyny. Spojrzała w górę na Zaina z pytającym spojrzeniem.

-Nie. - w ułamku sekundy znów podziwiała płytki na ziemi. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on wskazał na mnie palcem. - A ty wypierdalaj na górę, teraz!

Patrzyłam na niego lekko zraniona. Nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy. Uniosłam głowę i odeszłam mając w oczach łzy. Nie dam się tak traktować nikomu. Wparowałam do jego sypialni jak petarda zabierając swoją torebkę w między czasie wyjmując z niej pudełko papierosów i zapalniczkę. Szybko zeszłam ze schodów, ale zatrzymałam się w ostatniej chwili słysząc rozmowę.

-Kiedy wrócisz do domu? Brakuje nam ciebie.

-Mówiłem im i tobie, żebyście tutaj nigdy nie przychodziły. Nie posłuchałaś, a wiesz z czym to się wiąże? - syknął.

-Wiem, ale ja tylko chcia.. - nie pozwolił jej dokończyć.

-Mam w dupie co ty chciałaś. Diego cię odwiezie, a gdy tylko tam przyjadę zostaniesz ukarana rozumiesz? - nie odzywała się, ale mogłam wyrzuć jej nierównomierny oddech. - Mowę ci odjęło?!

-Tak, rozumiem Panie. Czy ja mogę o coś zapytać?

-Szybko.

-Kim była ta dziewczyna? Czy to twoja kolejna? - zmarszczyłam brwi i czekałam na jego odpowiedź, ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie ujechała na tym pieprzonych schodach. Czułam na sobie wzrok obojgu. Szybko chciałam wstać, ale moja kostka nieprzyjemnie zakuła, a ja jęknęłam z bólu.

-Kurwa.

AsleepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz